Wydarzenia i Opinie | FELIETON | Deja vu, czyli rozpad euro?

Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska. Tekst wyraża jego prywatne opinie i nie może być inaczej interpretowany.

Zgoda, że problem to zaniedbania banków centralnych, któ-re naiwnie zakładały, że wyższa infl acja jest przejściowa. Ale nikt nie przewidział wojny, którą rozpocznie Rosja – to czarny łabędź podobny do tego, czym był COVID−19 dwa lata temu. Teraz okazuje się, że Moskwa cynicznie planowała swoją operację od dawna, licząc na to, że państwa zachodnie sprze-dadzą Ukrainę, nie chcąc ponosić nazbyt wysokiej ceny w tym konfl ikcie. Zamiast tego zaczęliśmy właśnie wojnę na wzajemne wyniszczenie, na szczęście nie militarne, choć Putin co pewien czas na potrzeby budowania wizerunku we własnej propagan-dzie odgraża się odwetem za systematyczne dozbrajanie Ukra-iny, której Rosja nie może dać rady po dwóch miesiącach walk. Szantaż gazowy to jednak nic innego jak wojna gospodarcza Rosji z Unią Europejską. I nie bądźmy naiwni – celem Moskwy jest rozpad tego bloku politycznego, czego elementem ma być uderzenie w słabe ogniwo, jakim jest euro.

Aby lepiej to zrozumieć, cofnijmy się w czasie o 10 lat. W wakacje 2012 r. ówczesny szef Europejskiego Banku Centralnego, a obecnie premier Włoch, wygłosił pamiętne przemówienie, dając do zrozumienia, że jego instytucja zrobi wszystko, aby nie dopuścić do upadku wspólnej waluty. ...