Wybory w USA: Nic do stracenia

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

jakobsen.steen.saxobank.03.500x375Wybory w USA mniej skupione na działaniach Trumpa lub Clinton, bardziej na potrzebie zmiany.
Administracja Obamy doprowadziła do napompowania bańki zadłużenia i zwiększenia liczby słabo płatnych miejsc pracy.
'Kluczową kwestią jest to, jak USA poradzi sobie z zerwaniem umowy społecznej'
Zmienność i niepewność utrzyma się do wyborów w Niemczech w 2017.
Przeczytaj więcej na dedykowanej stronie o wyborach w USA

Moje ostatnie wystąpienie makro jest zatytułowane „Brzydcy: nie należy walczyć z ‘brzydkimi’ ludźmi, bo nie mają oni nic do stracenia „.

Jest to dla mnie klucz do zrozumienia kampanii prezydenckiej w USA. Rozczarowująca prawda jest taka, że bez względu na to, kto zdobędzie fotel prezydenta USA, zostanie zapamiętany przez historię jako „nie-prezydent” – czyli prezydent, który spowodował, że pragniemy czegoś innego.

W przypadku Trumpa, i nie należy się tu kierować nagłówkami gazet, trzeba powiedzieć, że nie reprezentuje on zmian. Oczywiście, należy stwierdzić, że jest kandydatem sprzeciwiającym się obecnym elitom, jednak nie oferuje on żadnej wizji przyszłości.

Trump nadal ma szansę na wygraną, nawet mimo…pozostania Trumpem.

Nie oznacza to, że ocena Clinton jest znacznie lepsza. Jeśli wygra wybory, zostanie najmniej lubianym prezydentem w historii USA. Nie spodziewam się, aby jej działania poprawiły w jakimkolwiek stopniu sytuację państwa.

Dalsze działania w stylu Baracka Obamy nie są tym, czego potrzebuje obecnie świat. Być może, Obama doprowadził do stworzenia większej liczby miejsc pracy, jednak średnie zarobki spadły podczas jego kadencji. Co to oznacza? Że podczas jego prezydencji stworzonych zostało więcej miejsc pracy, ale gorzej płatnych, mniej wartościowych z punktu widzenia gospodarki. Dodatkowo, jego prezydencja charakteryzowała się niższym wzrostem gospodarczym i znacznym przyrostem zadłużenia.

Jestem pewien, że większość ekonomistów byłaby w stanie stworzyć równie wiele miejsc pracy ze środkami, którymi dysponował Obama!

Łączne zadłużenie publiczne USA:
161027.saxo.01

Korzystając z okazji, muszę podkreślić, że jeśli chodzi o kwestie polityczne, jestem w 100% agnostykiem. Co więcej, nie sądzę, aby te wybory wiele znaczyły! Nie, nie jest to początek nowego trendu; nie, Clinton nie jest odpowiedzią na problemy…to, co nas raczej czeka, to renegocjacja umowy społecznej.

Ostatni raz miało to miejsce w latach 60., gdy dzieci urodzone podczas II wojny światowej skierowały się ku pokojowi, miłości i… dużej ilości narkotyków. Obecnie, do głosu dochodzi generacja Muru Berlińskiego, która skupia się na działaniach przeciwko globalizacji,  elitom… oraz, tak, na dużej ilości narkotyków.

Kluczowym pytaniem w USA, ale także w Europie, jest to, jak poradzić sobie z zerwaną umową społeczną. Społeczeństwo tak dalece odsunęło się od punktu równowagi w takich kwestiach jak rynek, homogeniczność społeczna, równość i wydajność, że powrót do „normalności” będzie wiele kosztować w sensie gospodarczym.

Z punktu widzenia historii, procesy zmian obejmują przetestowanie tego, co nie jest nam potrzebne, aby skierować się w stronę rzeczy, które są potrzebne – lepszej wersji społeczeństwa, lepszej wersji nas.

Kolejny cykl wyborczy będzie skupiony na proteście, po nim nadejdzie kryzys i nowy początek.

Jestem przekonany, że ludzkość musi upaść, aby doprowadzić do zmian. W przypadku wyborów w USA jedno jest pewne – właśnie upadek.

Jeśli wybory wygra Clinton, to czeka nas scenariusz recesji z Białym Domem pełniącym rolę Politbiura, tak jak w latach 70.

Jeśli zaś to Trump zostanie nowym prezydentem, to czekać nas będą istotne polityczne zmiany – odejście od procesów demokratycznych i zwrot przeciwko globalizacji, otwartości, handlu… jedynym pozytywem zmiany będzie po prostu fakt, że zmiana nastąpiła.

Wybory w USA nie przyniosą żadnych wygranych, tylko przegranych – ale nie należy się tym martwić. Gospodarka USA i na świecie powróci, z zaskakującą odpornością, ale przez pewien czas politykę będą kształtować warunki stworzone przez banki centralne – niski wzrost gospodarczy, stopy procentowe i inflacja oraz wysoka nierówność i sztuczne wyceny aktywów (które powoli dobiegają końca).

W ciągu najbliższych dziewięciu miesięcy, zmienność i niepewność będą wysokie (do wyborów w Niemczech), ale koniec końców, da to impuls do niezbędnych zmian.

To najlepsza wiadomość ze wszystkich. Zdając sobie sprawę, że zrywana jest umowa społeczna, możemy być świadkami silnego odbicia w kształcie „V” w okolicy wyborów w USA w 2018.

To właśnie wyborcy nie mają nic do stracenia, nie „brzydcy”. Obecnie, kluczowe są zmiany – jeśli to zrozumiesz, to uda ci się przejść do kolejnego cyklu wyborów z większą pewnością.

Steen Jakobsen
główny ekonomista i dyrektor ds. Inwestycji
Saxo Bank