Wybory prezydenckie w USA: giełdy zadowolone z wyborczego pata

Wybory prezydenckie w USA: giełdy zadowolone z wyborczego pata
Byk z Wall Street, NYSE Nowy Jork. Fot. R.Lidke
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Światowe giełdy wydają się być zadowolone z chaosu powyborczego w Stanach Zjednoczonych. Indeks największych amerykańskich spółek S&P 500 rósł zarówno w środę jak i w czwartek o ok. 2 %, podobnie niemiecki DAX i inne indeksy giełd europejskich. WIG-30 w środę wzrósł tylko o 0,2 %, ale w czwartek o ponad 2 %.

Tendencja wzrostowa rynków akcji w warunkach dużej niepewności politycznej, jaka zapanowała w Stanach Zjednoczonych po wyborach jest zagadką.

Prezydent Joe Biden nie będzie mógł przeprowadzić radykalnych reform, które niepokoiły rynki

Od siedemdziesięciu lat w rok po ponownym wyborze prezydenta USA, S&P 500 zyskiwał średnio 9,6%.

Odwrotna sytuacja miała miejsce, gdy do Gabinetu Owalnego wchodził ktoś nowy. Wówczas tylko w 50 % przypadków indeksy giełdowe rosły.

Wiele wskazuje na to, że prezydentem zostanie Joe Biden, ale wciąż nie ma co do tego pewności.

Jest natomiast niemal pewne, że amerykański Senat pozostanie zdominowany przez Republikanów, co oznacza, że prezydent nie będzie mógł przeprowadzić radykalnych reform, które niepokoiły rynki. Paradoksalnie – polityczny pat w USA może być dla rynków akcji dobrym okresem.

Wybory do Senatu ważniejsze od wyborów prezydenckich?

W Kongresie USA Demokraci proponują ogromny bodziec fiskalny, wartości 2 bln USD, zaś Republikanie są skłonni poprzeć znacznie mniejszy pakiet, wartości ok. 500 mld USD.

Inwestorzy obawiali się przede wszystkim zapowiedzi podniesienia podatków

Większe wydatki publiczne spowodowałyby wzrost rentowności obligacji, przekierowując strumień pieniędzy z rynku akcji na rynek papierów skarbowych.

Wynik wyborów do Senatu (w Izbie Reprezentantów Demokraci zachowają większość, ale stracili kilka mandatów) jest zatem dla inwestorów giełdowych ważniejszą informacją niż ostateczny werdykt dotyczący tego, kto zasiądzie w Białym Domu.

Inwestorzy obawiali się przede wszystkim zapowiedzi podniesienia podatków, zwiększenia ustawowej płacy minimalnej (z 7,5 USD do 15 USD za godzinę), obciążenia wysokich dochodów składkami emerytalnymi oraz nieprzychylnej polityki rządu Bidena wobec amerykańskiego sektora energetycznego.

Większości tych zapowiedzi prezydent nie będzie mógł zrealizować bez zgody nieprzychylnego dla niego Senatu.

Teraz giełdy czekają na szczepionkę przeciw COVID-19

Amerykańscy analitycy rynków finansowych uważają, że Waszyngton DC z prezydentem Bidenem i Senatem zdominowanym przez Republikanów będzie miejscem nudnym, co stworzy najlepsze warunki dla wzrostu akcji.

Inwestorzy liczą też na pojawienie się dwóch dodatkowych impulsów do  wzrostu.

Pierwszym będzie zakończenie batalii sądowych, które zapowiedział Donald Trump. W 2000 roku o wyniku wyborów Sąd Najwyższy USA rozstrzygnął dopiero 12 grudnia, uznając zwycięstwo na Florydzie i w całym kraju G.W.Busha, co spowodowało krótkotrwałą hossę.

Inwestorzy są przekonani, że i tym razem sądy stanowe, a następnie Sąd Najwyższy jednoznacznie rozstrzygną, kto został zwycięzcą, co spowoduje falę optymizmu.

Czynnikiem ważniejszym, który może zadecydować o stanie gospodarki amerykańskiej i światowej będą postępy w pracach nad szczepionką przeciwko koronawirusowi.

Uważa się, że szczepionka lub szczepionki zaczną być produkowane na masową skalę wiosną 2021 roku i wówczas będzie można przewidzieć z większą niż dziś dokładnością koniec pandemii.

To rzecz jasna zaowocuje kolejnymi wzrostami na rynkach, które w zadziwiająco dobrej kondycji przechodzą przez największą od 100 lat pandemię.

Źródło: aleBank.pl