Wall Street pod presją sytuacji wokół Ukrainy

Wall Street pod presją sytuacji wokół Ukrainy
NYSE, giełda w Nowym Jorku Fot.R.Lidke
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się solidnymi spadkami. Inwestorzy wystraszyli się ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych o możliwej w każdej chwili wojnie Rosji z Ukrainą.

Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 503 punkty, czyli 1,44 proc. i wyniósł 34.738,06 pkt.

S&P 500 na koniec dnia stracił 1,90 proc. i wyniósł 4.418,64 pkt.

Nasdaq Composite zniżkował 2,78 proc. i zamknął sesję na poziomie 13.791,15 pkt.

„Nie wiemy, czy Rosja zdecydowała się na wznowienie agresji przeciwko Ukrainie, ale istnieje znaczące ryzyko, że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie” – powiedział w piątek doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan, relacjonując przebieg rozmowy przywódców USA i państw NATO i UE, w tym Polski.

Jak dodał, USA i sojusznicy są zjednoczeni i przygotowani na każdy scenariusz.

Sullivan stwierdził, że amerykański wywiad nie ma informacji na temat tego, czy rosyjski prezydent Władimir Putin podjął już decyzję o wznowieniu agresji przeciwko Ukrainie. Dodał jednak, że ryzyko inwazji rośnie wraz z napływem kolejnych sił u granic Ukrainy.

Inwazja we wtorek?

Ocenił, że doniesienia na temat tego, że według Białego Domu Putin podjął już decyzję, są nieprawdziwe. Takie informacje podały m.in. telewizja PBS oraz CNN. Według dziennikarki CNN Christiane Amanpour, powołującej się na źródła w Europie, Biden miał powiedzieć innym liderom, że Putin zdecydował się na działania zbrojne i że może do nich dojść w przyszłym tygodniu. Z kolei Bloomberg doniósł, że w ocenie przedstawicieli amerykańskiej administracji do ataku może dojść już w najbliższy wtorek.

Informacje o możliwej w każdej chwili wojnie na Ukrainie zelektryzowała rynki finansowe, które już i tak od początku roku są nerwowe. Przyczynia się też do tego rosnąca inflacja w Stanach Zjednoczonych i wiążące się z nią oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez Fed.

„Spodziewam się powrotu zmienności, która dominowała przez większą część stycznia, w następstwie ostatniego odczytu inflacji w USA. Inwestorzy mogą chcieć zapiąć pasy, ponieważ może to być ciężka jazda dla ryzykownych aktywów, dopóki odczyty inflacji nie zaczną łagodnieć, czego spodziewam się w miarę upływu roku” – powiedział Brian Price, szef zarządzania inwestycjami w Commonwealth Financial Network.

Jak będą rosły stopy FED?

Na rynkach wśród inwestorów rosną tymczasem zakłady, że Fed podwyższy główną stopę procentową o 175 pb do końca tego roku, po tym jak inflacja w styczniu za oceanem wyniosła rdr 7,5 proc., najwyżej od 40 lat.

Prezes Fed z St. Louis James Bullard ocenił, że amerykańska Rezerwa Federalna powinna podwyższyć stopy procentowe o 100 pb do początku lipca tego roku.

„Raport o CPI pokazuje ciągłą presję inflacyjną w USA, co niepokoi mnie oraz Fed. Mamy najwyższą inflację od 40 lat i myślę, że będziemy musieli być znacznie bardziej zwrotni, i znacznie bardziej zareagować na te dane” – powiedział Bullard.

Goldman Sachs zmienił w tym roku swoje oczekiwania wobec polityki Fed, prognozując do siedmiu podwyżek stóp procentowych w celu schłodzenia gospodarki, która wygenerowała inflację o wiele trwalszą niż przewidywali decydenci.

„Inflacja powinna w tym roku osłabnąć, gdy nierównowaga podaży i popytu zaniknie, a ceny towarów się unormują, ale kiedy to nastąpi nie jest pewne, a ostatni trend inflacyjny jest bardzo mocny” – napisali w raporcie ekonomiści Goldmana David Mericle i Jan Hatzius.

Źródło: PAP BIZNES