W Polsce brakuje lekarzy. Czy opłaca się jechać na leczenie za granicę?

W Polsce brakuje lekarzy. Czy opłaca się jechać na leczenie za granicę?
Fot. stock.adobe.com/siro46
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Naczelna Izba Lekarska wylicza, że w Polsce brakuje w sumie 68 tys. lekarzy. Wskaźnik liczby lekarzy na 1000 pacjentów jest u nas najniższy w Europie - 2,4, podczas gdy średnia europejska to 3,6. Najnowszy pomysł na łatanie luk w etatach to ściąganie lekarzy z Ukrainy i Białorusi. Polscy specjaliści ostrzegają jednak przed tym rozwiązaniem.

Do lekarza z zagranicy czy za granicę? W Polsce jest coraz więcej #lekarze z Ukrainy i Białorusi #zdrowie

Fundacja Watch Health Care alarmuje: nie ma w Polsce dziedziny medycyny, której pacjenci nie są narażeni na kolejki. Te z kolei z roku na rok się wydłużają, bo brakuje coraz więcej lekarzy. Według wyliczeń Naczelnej Izby Lekarskiej potrzeba jeszcze 68 tys. lekarzy.

W Polsce brakuje lekarzy. Czy pomogą nam specjaliści zza wschodniej granicy?

– Polska służba zdrowia cierpi z powodu braków kadrowych. Jako główną przyczynę podaje się zmniejszanie limitów przyjęć na studia medyczne przez ostatnie 20 lat. Z roku na rok coraz mniej nowych lekarzy podejmowało pracę, a coraz więcej odchodziło na emeryturę, stąd powiększająca się luka, której skutki obserwujemy dziś – komentuje Arkadiusz Piątek z MediSky International.

Według Ministerstwa Zdrowia rozwiązaniem problemu mogą okazać się lekarze spoza Unii Europejskiej, głównie z Ukrainy i Białorusi. W pozyskaniu nowych pracowników pomóc mają uproszczone metody zatrudnienia. Polscy specjaliści ostrzegają jednak przed tym pomysłem. Obawy Naczelnej Izby Lekarskiej wynikają z różnic w systemie kształcenia lekarzy w Polsce a na Ukrainie lub Białorusi.

Od przyjęcia na studia do ukończenia specjalizacji w Polsce mija nawet 13 lat. Lekarze z Ukrainy czy Białorusi na ukończenie stażu dyplomowego i specjalizacji poświęcają nawet połowę czasu mniej. Z tego powodu specjaliści zza wschodniej granicy mogą dysponować mniejszą wiedzą niż ci z Polski.

Te nierówności w przygotowaniu do zawodu budzą wiele kontrowersji również wśród pacjentów, którzy oczekują opieki najwyższej jakości. Póki co, Ministerstwo Zdrowia nie przedstawiło alternatywnego rozwiązania, a stan polskiej służby zdrowia wciąż się pogarsza, zarówno pod względem wielkości nakładów finansowych (4. miejsce od końca w Unii Europejskiej), liczby lekarzy czy dostępności do nowoczesnych terapii i leków.

Leczenie za granicą to pożądana alternatywa polskiej służby zdrowia

W obliczu pogarszającego się stanu publicznej opieki zdrowotnej coraz więcej Polaków korzysta z prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Warto zauważyć, że prywatne polisy oferują szerokie możliwości – w tym momencie można otrzymać już nie tylko leczenie w Polsce, ale i zagranicą:

– Wykupując prywatne ubezpieczenie zdrowotne możemy liczyć na otrzymanie usług najwyższej jakości w momencie, w którym ich najbardziej potrzebujemy, bez oczekiwania w długich kolejkach. Na rynku pojawiają się też polisy, które umożliwiają dostęp do leczenia za granicą. Jeżeli pacjent ma zastrzeżenia do otrzymanej opieki lub nie ma możliwości skorzystania z nowoczesnej terapii niedostępnej w Polsce, może udać się na leczenie do innego kraju w Europie – podkreśla Arkadiusz Piątek z MediSky International.

Leczenie za granicą jest atrakcyjne nie tylko ze względu na krótki czas oczekiwania na usługi oraz konsultacje u najlepszych specjalistów, ale również dostęp do najnowocześniejszych terapii i leków. Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2017 roku wykazał, że polscy pacjenci onkologiczni nie mają dostępu do aż 70% najnowszych leków. Innowacje wprowadzane są w polskiej medycynie z dużym opóźnieniem. Przykładowo, podczas gdy polscy pacjenci na udostępnienie leku, który pojawił się na rynku, czekają aż 2 lata, chorzy z Niemiec i Austrii po kolejno 3 i 5 miesiącach mogą włączyć go do swoich terapii.

 

Źródło: Brandscope