W Niemczech kredyt konsumpcyjny najdroższy od czterech lat

W Niemczech kredyt konsumpcyjny najdroższy od czterech lat
Fot. stock.adobe.com/weyo
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Choć Niemcy, jako gospodarka silna i wchodząca w kryzys bez długów, dobrze radzi sobie z pandemią, niepokój przeżywają bankowcy. Istnieje groźba, że upadające przedsiębiorstwa nie zdołają spłacić kredytów, co z kolei uderzy w instytucje finansowe.

Reint Gropp: Sądzimy, że potrzebna jest konsolidacja niemieckiej bankowości, ponieważ zbyt wiele banków zabiega o zbyt małe zyski #Kredyty #ZBP @uknf

Nic dziwnego, że wiele banków od tygodni ogranicza udzielanie kredytów, a część czyni to jeszcze od czasów sprzed kryzysu, ale w oczekiwaniu jego nadejścia.

W czasach zarazy trudniej o kredyty

Bank Federalny odnotował w swym cokwartalnym przeglądzie pt. „Bank Lending Survey”, że w związku z koronawirusem banki albo żądają wyższego oprocentowania, albo np. ograniczają pożyczki na zakup nieruchomości.

Według raportu Bundesbanku, w pierwszym półroczu tego roku niespłacanie kredytów czy opóźnienia były raczej rzadkością. Natomiast w drugim półroczu bankowcy spodziewają się pogorszenia sytuacji czyli bankructw i niewypłacalności kredytobiorców.

Również kredytobiorców prywatnych – i dlatego np. cena kredytu konsumpcyjnego osiągnęła przeciętny poziom 5,99 proc. czyli najwięcej od czterech lat.

Najgorzej w bankach spółdzielczych i kasach oszczędnościowych

O powadze sytuacji świadczy fakt, że coraz więcej zadłużonych prosi o odroczenie spłat. Np. Deutsche Bank i związany z nim Postbank otrzymały aż 77 000 wniosków od osób prywatnych z prośbą o odroczenie spłat. Podobna fala wniosków zalała również inne banki.

Do początku lipca kasy oszczędności, Sparkassen, otrzymały 189 000 próśb o zwłokę w spłatach. Targobank dostał 47 000 takich wniosków od osób prywatnych i przedsiębiorstw, Commerzbank zaś 33 000.

Jeśli banki nie zdołają odzyskać pieniędzy od bankrutujących dłużników, popadną w poważne kłopoty. Taki scenariusz uważają za prawdopodobny autorzy ekspertyzy opublikowanej na początku lipca przez Instytut Badań Gospodarczych w Halle (Leibniz-Institut für Wirtschaftsforschung Halle – IWH). 

Wskazują oni, że zagrożone utratą pieniędzy są zwłaszcza kasy oszczędności i banki spółdzielcze, ponieważ udzielały kredytów firmom najbardziej dotkniętym lockdownem czyli ze sfery hotelarstwa i gastronomii oraz handlu.

Za dużo banków?

Współautor ekspertyzy Reint Gropp, prezes instytutu IWH, zwrócił zarazem uwagę, że jego zdaniem na rynku niemieckim działa za dużo banków.

Przedstawiając raport, oznajmił: „Sądzimy, że potrzebna jest konsolidacja niemieckiej bankowości, ponieważ zbyt wiele banków zabiega o zbyt małe zyski. Konsolidacja średnioterminowo podniesie wydajność i ożywi gospodarkę”.

Federalny Urząd Nadzoru Finansowego (BaFin) złagodził pewne rygory wobec banków, aby jednak dalej udzielały kredytów przedsiębiorstwom i nie odcinały ich od dopływu świeżej gotówki. BaFin jednocześnie wezwał banki, by zaczekały z wypłacaniem dywidend swoim akcjonariuszom.

Kłopoty instytucji finansowych dotyczą całego świata. Możliwe straty oszacowała agencja ratingowa Standard&Poor’s. Według jej wyliczeń, w tym roku dłużnicy nie spłacą 1,3 biliona dolarów kredytów, a w następnym 800 miliardów.

Banki w Europie Zachodniej – według  Standard&Poor’s – stracą w tym i następnym roku z tytułu niespłaconych kredytów aż 228 miliardów dolarów.

W Niemczech działa ok. 1900 banków, a COVID-19 nie odpuszcza. Część zapewne upadnie. Może właśnie będzie to element „konsolidacji”, o której wspomniał prezes instytutu Halle Gropp?

Źródło: aleBank.pl