Wiatraki wracają na ląd; rząd zmienia zasadę 10H

Wiatraki wracają na ląd; rząd zmienia zasadę 10H
Fot. stock.adobe.com/Anselm
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rząd przyjął we wtorek nowelizację ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zmieniającą tzw. zasadę 10H, która przewiduje obecnie, że odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych (i odwrotnie) ma wynosić co najmniej 10-krotność wysokości wiatraka. To w praktyce zablokowało możliwość planowania nowych lokalizacji wiatraków na lądzie.

„Dzisiaj Rada Ministrów przyjęła ustawę o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, tzw. ustawę 10H. Dlaczego teraz? Priorytetem naszej polityki energetycznej jest dywersyfikacja energii” – powiedziała Moskwa, cytowana na profilu Kancelarii Premiera na Twitterze.

„Ta ustawa to w pierwszej kolejności element procesu podejmowania decyzji o lokalizacji i sposobie realizacji inwestycji lądowej energetyki wiatrowej. Ustawa wprowadza przestrzeń na dialog społeczności lokalnej” – dodała.

Główne założenia projektu

Zgodnie z wcześniej prezentowanym projektem, oprócz bezwzględnej odległości minimalnej (500 metrów), podstawą dla określania odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (w ramach której analizuje się m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców) wykonywanej w ramach MPZP.

Obowiązek zachowania odległości pozostawiono w projektowanych przepisach w przypadku parków narodowych (10H) i rezerwatów przyrody (500 metrów). Gminy, w których już zostały zlokalizowane elektrownie wiatrowe, mogłyby lokować w jej otoczeniu budynki mieszkalne w pobliżu elektrowni wiatrowej pod warunkiem spełnienia minimalnej odległości 500 metrów lub większej, wynikającej z przyjętych stref ochronnych w MPZP (bez konieczności zachowywania odległości obliczonej zgodnie z zasadą 10H).

Czytaj także: Apel o odblokowanie lądowej energetyki wiatrowej ‒ 10 organizacji przeciwko zasadzie 10H >>>

Projekt zakłada także, że prezes Urzędu Dozoru Technicznego (UDT) miałby okresowo certyfikować (co 5 lat) oraz weryfikować kompetencje i zasoby podmiotu prowadzącego usługi serwisu technicznego elementów technicznych elektrowni wiatrowej (biorąc pod uwagę m.in. posiadany personel, jego kompetencje i uprawnienia do wykonywania określonych czynności serwisowych). Prowadzony ma być rejestr podmiotów mogących świadczyć tego typu usługi. Weryfikowane byłoby także, czy eksploatujący elektrownię wiatrową korzysta z usług certyfikowanego serwisu.

Minister Moskwa: liczymy na dynamiczniejszy rozwój energetyki wiatrowej dzięki zniesieniu zasady 10H

Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) liczy na bardziej dynamiczny rozwój energetyki wiatrowej dzięki zniesieniu zasady 10H, czyli zakazu lokowania elektrowni w promieniu wyznaczonym przez odległość równą dziesięciokrotności całkowitej wysokości projektowanej elektrowni wiatrowej do zabudowy mieszkaniowej, poinformowała Anna Moskwa.

„Priorytetem naszej polityki energetycznej jest dywersyfikacja energii. To źródło energii pozwoli nam dojść do kolejnego etapu dywersyfikacji. Przypomnę, że osiągnęliśmy cel w odnawialnych źródłach energii, w tym w lądowej  energetyce wiatrowej, który mieliśmy uzgodniony z Komisją Europejską […] z czego 7 GW w tej energetyce wiatrowej. To tez pozwala nam sądzić, że to źródło energii w Polsce ma szansę większego, dynamiczniejszego rozwoju” – powiedziała Moskwa podczas konferencji prasowej.

Podkreśliła, że projekt „wprowadza przestrzeń na dialog społeczności lokalnej pomiędzy 500 metrów a 10 H”.

„W tej przestrzeni zadaniem inwestora, ale też i społeczności lokalnej oraz lokalnych władz będzie znalezienie dobrego kompromisu – takiego rozwiązania, które z jednej strony nie będzie blokowało inwestycji, z drugiej strony będzie uwzględniało głos społeczności, elementy wizerunkowe, krajobrazowe, środowiskowe” – dodała.

Nowe zasady mają dotyczyć nie tylko nowych terenów

Podkreśliła, że nowe zasady mają dotyczyć nie tylko nowych terenów, ale także i tych, gdzie elektrownie wiatrowe są już obecnie.

„Ta zasada 500 metrów będzie obowiązywała również dla tych terenów, gdzie te wiatraki już są. Czyli jeżeli mamy wiatrak [gdzie] było 10H, dzisiaj będzie można budować bliżej, tym samym uwalniając potencjał społeczności lokalnych i uwalniając tereny do budowy farm wiatrowych” – zaznaczyła.

„Tym samym otwieramy szanse i potencjał w różnych scenariuszach pomiędzy 6 a 10 GW do 2030 i liczymy, że te inwestycje będą się rozwijały nie tylko dynamicznie, ale też z akceptacją społeczną” – podsumowała minister.

Konfederacja Lewiatan: nowe prawo jest kompromisem

 Nowe prawo jest kompromisem pomiędzy palącymi potrzebami rynku energetycznego, zdrowego rozsądku i ochrony klimatu, a dojrzałością rządu do wycofania się z błędnych politycznych decyzji. Trudno jednak przewidzieć, na ile skuteczne okaże się to poluzowanie przepisów – uważa Konfederacja Lewiatan.

– Sześć lat temu rządowi udało się wylać dziecko z kąpielą. Na polityczne zamówienie, na przekór prognozom, potrzebom gospodarki i zobowiązaniom klimatycznym, zablokowano w Polsce na lata najbardziej opłacalny sektor energetyki odnawialnej. Zmarnowaliśmy kilka bezcennych lat. W tym czasie ani nie inicjowano nowych projektów wiatrowych, ani nie zwiększano mocy  istniejących turbin- mówi Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Reguła 10H bynajmniej nie znika. Ustawa daje jedynie samorządom możliwość ustanawiania od niej wyjątków, a i tak żaden wiatrak nie będzie mógł stanąć bliżej niż pół kilometra od najbliższych zabudowań, nawet jeśli mieszkańcy nie mieliby nic przeciwko. Nie upraszcza to też procedur i nie skraca ścieżki inwestycyjnej.

– Grożący Europie długotrwały kryzys energetyczny nie wymaga od nas dziś jedynie częściowej deregulacji, kroku wstecz i zbliżania się do sytuacji sprzed 6 lat. Potrzebujemy kroku w przód – strategicznego wsparcia rozwoju całego miksu energetyki odnawialnej – w tym wiatrowej. Branża wiatrowa nie spodziewa się zachęt finansowych – to i tak jedna z najprostszych, najczystszych, najbardziej przewidywalnych technologii. Potrzebuje jedynie dobrego prawa. Nie chodzi o to, by stawiać wiatraki gdzie popadnie, ale o to, by w dobrych lokalizacjach uprościć procedury i skrócić bardzo długi obecnie proces inwestycyjny – dodaje Jan Ruszkowski.

Źródło: ISBnews, Konfederacja Lewiatan