Umiarkowana inflacja, stagflacja czy dwucyfrowe wzrosty cen? Co nas czeka?

Umiarkowana inflacja, stagflacja czy dwucyfrowe wzrosty cen? Co nas czeka?
Witold Gadomski
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rekordowo wysoka inflacja bazowa, która w lipcu wyniosła 4,3 % (po wyłączeniu zmian cen żywności i energii), stanowiła dla części ekonomistów zaskoczenie. Przy spadającym popycie wewnętrznym z jakim mamy do czynienia w warunkach recesji, ceny nie powinny tak szybko rosnąć. Z tego założenia wychodzi wielu analityków banków komercyjnych, a także Narodowy Bank Polski, który obniżył stopy procentowe niemalże do zera.

#WitoldGadomski: Niekonwencjonalna polityka pieniężna jest eksperymentem, a każdy eksperyment, nawet dobrze przemyślany, jest obarczony ryzykiem porażki @nbppl

Prognozowanie inflacji opiera się na modelach, weryfikowanych na podstawie wieloletnich statystyk. Problem w tym, że dane te zbierane były wówczas, gdy banki centralne prowadziły konwencjonalną politykę pieniężną.

Prognozowanie inflacji trudniejsze niż kiedykolwiek

W 2008 roku kilka największych banków centralnych od tej polityki odeszło, a dziś standardem jest niekonwencjonalna polityka pieniężna, polegająca na zakupie papierów dłużnych – rządowych i komercyjnych, zerowych, a czasem ujemnych stopach procentowych i odejście od średniookresowego celu inflacyjnego na rzecz walki z zagrożeniem deflacją.

Jest to sytuacja nie mająca precedensu w przeszłości, w związku z czym nie sposób budować wiarygodne modele, pozwalające ocenić skutki, między innymi w postaci inflacji.

W 2012 roku profesor Alan Blinder z Princeton University, wybitny znawca bankowości centralnej, były wiceprezes Zarządu Rezerwy Federalnej, napisał w „The New York Times”, że nauczanie o polityce pieniężnej musi być całkowicie odnowione.

Blinder pisał:

„Konwencjonalna polityka pieniężna polega na tym, że bank centralny skraca okresy recesji, przez tworzenie większych rezerw bankowych („drukowanie pieniądza”), co powoduje zwiększenie ekspansji podaży pieniądza i kredytów, ponieważ banki nie chcą trzymać nadwyżkowych  rezerw. Pozbywają się ich, dając więcej kredytów i przyjmując depozyty, co obniża krótkoterminowe stopy procentowe. Obecna rzeczywistość jest inna. Banki trzymają nadwyżki rezerw, krótkoterminowa stopa procentowa jest bliska zera, a bank centralny stara się wpływać na stopy długookresowe. To nie jest polityka pieniężna poprzedniego pokolenia, a stare sposoby nauczania o niej po prostu nie sprawdzą się”.

Jest ryzyko inflacji, ale nikt nie wie jak duże

Niekonwencjonalna polityka pieniężna jest eksperymentem, a każdy eksperyment, nawet dobrze przemyślany, jest obarczony ryzykiem porażki.

W tym przypadku skala porażki może być różna – od podwyższonej inflacji, trwającej kilka lat, poprzez  stagflację, jaka była w latach 70. XX wieku, a kończąc na dwu- lub trzycyfrowej inflacji, której opanowanie będzie dla gospodarki i społeczeństwa kosztowe.

Ekonomiści nie są pewni, który scenariusz się zrealizuje, gdyż nie ma dobrej teorii, opisującej niekonwencjonalną politykę pieniężną.

Witold Gadomski
Witold Gadomski, publicysta ekonomiczny, od 20 lat pracujący w Gazecie Wyborczej. Autor książki o Leszku Balcerowiczu, współautor Kapitalizm. Fakty i iluzje.
Źródło: aleBank.pl