Ubezpieczenia od powodzi lub zalania, Polacy nie wyciągają wniosków z kataklizmów

Ubezpieczenia od powodzi lub zalania, Polacy nie wyciągają wniosków z kataklizmów
Fot. stock.adobe.com/mbruxelle
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zagrożenie powodziami wzrasta z roku na rok. Czy w reakcji na to Polacy częściej kupują ubezpieczenie domów i mieszkań? Eksperci porównywarki Ubea.pl w analizie dla aleBank.pl odpowiadają na to pytanie.

Wielu Polaków zapomniało już o powodzi tysiąclecia w 1997 r., która pochłonęła życie 56 osób i wywołała szkody wynoszące 3,5 mld USD.

Nieco świeższe są wspomnienia powodzi z 2010 roku oraz regionalnych kataklizmów – na przykład takich jak ulewy, które w 2020 r. spustoszyły część Podkarpacia. Z całą mocą o zagrożeniu powodziowym przypomniały jednak niedawne podtopienia w zachodnich Niemczech.

Mimo kolejnych powodzi, nawałnic i podtopień, odsetek ubezpieczonych domów i lokali nadal jest zbyt niski w Polsce. Równie dużym problemem pozostaje wąski zakres ochrony ubezpieczeniowej.

Dla kogo obowiązkowe ubezpieczenia budynków?

W kontekście analizowanego tematu na pewno warto przypomnieć, że pewna część polskich domów jest objęta obowiązkowym ubezpieczeniem budynków wchodzących w skład gospodarstwa rolnego.

Ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych wskazuje, że obowiązek ubezpieczeniowy dotyczy rolników posiadających gospodarstwo o powierzchni przekraczającej 1 ha lub prowadzących działy specjalne produkcji rolnej wedle przepisów podatkowych.

„Warto nadmienić, że do podanego limitu powierzchniowego (1 ha) zalicza się użytki rolne, grunty pod stawami i użytki rolne pod zabudowaniami” – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl. 

Jakie kary za brak ubezpieczenia gospodarstw rolnych?

Wypełnianie obowiązku ubezpieczeniowego przez rolników nie stanowi raczej wielkiego problemu, o czym świadczą dane Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Wspomniana instytucja kontroluje gospodarstwa pod kątem obowiązkowego ubezpieczenia i nakłada na nie kary (25% minimalnego wynagrodzenia za pracę).

Dane UFG wskazują, że w 2019 r. ta instytucja wystawiła tylko 1087 wezwań do zapłaty kary za brak zakupu wymaganej polisy przez rolnika. Co ważne, podany wynik obejmuje również OC dla rolników.

„Większym problemem niż brak polis może być zaniżona suma obowiązkowych ubezpieczeń niektórych budynków. Warto pamiętać, że rolnik ustala ją razem z ubezpieczycielem” – dodaje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Czy Polacy kupują dobrowolne ubezpieczenia domów?

W kontekście zagrożenia powodziami i podtopieniami ważnym problemem jest natomiast zbyt mała liczba lokali i domów ubezpieczonych dobrowolnie. Wyniki rozmaitych badań sondażowych wskazują, że ubezpieczenie swojego lokum posiada około 60% – 80% właścicieli nieruchomości mieszkaniowych w Polsce.

„Do tej grupy zaliczają się jednak rolnicy wykupujący ubezpieczenia obowiązkowe. Warto nadmienić, że wedle wyników niedawnego spisu rolnego aktualnie w Polsce mamy około 1,3 mln gospodarstw rolnych objętych obowiązkiem ubezpieczeniowym” – podaje Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl. 

Liczbę zamieszkanych domów i lokali na terenie całej Polski (przy pomocy danych GUS) można szacować w przybliżeniu na 14 milionów. Jeśli przyjmiemy odsetek ubezpieczonych nieruchomości mieszkaniowych na poziomie 70%, to okaże się, że żadnej ochrony nie posiada ok. 4 mln lokali i domów. To nadal bardzo duża liczba.

Zbyt mała suma ubezpieczenia i nieodpowiedni zakres ochrony

Inną kwestią jest niedostateczny poziom i zakres ochrony ubezpieczeniowej budynków.

„Statystyki Komisji Nadzoru Finansowego wskazują, że przeciętna składka zakupionego w 2020 r. ubezpieczenia domu, mieszkania lub domku letniskowego wynosiła tylko 127 zł. Ten wynik wydaje się bardzo niski nawet jeśli przyjmiemy, że zaniżają go polisy chroniące domki letniskowe oraz podobne budynki” – komentuje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl. 

Ochrona domów i lokali towarzysząca umowom kredytowym jest iluzoryczna

Niski poziom przeciętnej składki kupowanego dobrowolnie ubezpieczenia nieruchomości mieszkaniowej ma na pewno związek z popularnością kredytowych polis. Krajowe banki wymagają ubezpieczenia nieruchomości od praktycznie każdej osoby zaciągającej kredyt mieszkaniowy, kredyt budowlany lub pożyczkę hipoteczną z nieruchomością jako zabezpieczeniem.

Kredytobiorcy i pożyczkobiorcy wykupujący ubezpieczenie nieruchomości na ogół wybierają tylko ochronę murów w celu minimalizacji kosztów

W tym kontekście warto nadmienić, że przez cały 2020 r. sektor bankowy udzielił około 204 000 nowych kredytów na cele mieszkaniowe (dane ZBP/AMRON SARFiN). Pod koniec minionego roku w obsłudze było 2,47 mln kredytów na cele mieszkaniowe.

„To ważna informacja, ponieważ banki na ogół do końca okresu spłaty wymagają ubezpieczenia dla nieruchomości finansowanej kredytem lub stanowiącej zabezpieczenie” – podkreśla Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Praktyka pokazuje, że kredytobiorcy i pożyczkobiorcy wykupujący ubezpieczenie nieruchomości na ogół wybierają tylko ochronę murów w celu minimalizacji kosztów. Trudno się temu dziwić, skoro umowa ubezpieczenia kredytowego przewiduje cesję na rzecz banku całego świadczenia lub wypłaty odszkodowania ponad pewną, niewielką kwotę.

Innymi słowy, ubezpieczenie kredytowe nie zapewnia właścicielowi domu lub mieszkania możliwości naprawy większych szkód (np. spowodowanych powodzią). Zatem trzeba przyjąć, że udział mieszkań i domów objętych realną ochroną ubezpieczeniową jest w Polsce mniejszy niż podawane wcześniej 60% – 80%.

„Statystykę pogarszają również dość częste przypadki zakupu „pozakredytowej” polisy, której zakres ochrony obejmuje jedynie mury domu lub mieszkania” – podsumowuje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl

Źródło: Ubea.pl