To nie bank, a rynek kształtuje kursy walut, relacja z debaty

To nie bank, a rynek kształtuje kursy walut, relacja z debaty
Rafał Kozłowski. Źródło: aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W dyskusji na temat kredytów hipotecznych, denominowanych lub indeksowanych do szwajcarskiej waluty, poczesne miejsce zajmuje wątek ustalania kursów walut przez instytucje finansowe. - Kwestia ta bywa prezentowana w sposób opaczny, mityczny, czasami wręcz fake newsowy - podkreślił prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz, rozpoczynając debatę ekspercką p.t. "Sposoby określania kursów walutowych w krajach europejskich" zorganizowaną przez ZBP wspólnie z Akademią Leona Koźmińskiego. Relację z debaty prezentujemy również w postaci pliku wideo.

W debacie uczestniczyli Mateusz Bieniek z Santander Bank Polska, Piotr Epsztein, reprezentujący TFI BPS, Jacek Jurczyński, przedstawiciel wiedeńskiej centrali Raiffeisen Bank, Marek Kempny, niezależny ekspert, Rafał Kozłowski z PKO Banku Polskiego, Donald Malicki reprezentujący Narodowy Bank Polski oraz Piotr Odrzywołek z grupy Giełdy Londyńskiej LSEG.

W roli moderatora wystąpił prezes ZBP, który już na wstępie zadeklarował, iż dyskusja powinna zmierzać ku przejrzystemu wytłumaczeniu, jak kształtuje się kurs walutowy na rynku międzynarodowym, ze szczególnym uwzględnieniem państw europejskich.

Niezrozumienie tego kluczowego dla funkcjonowania współczesnej gospodarki i sektora finansowego procesu przez sporą część polskiego społeczeństwa sprawia bowiem, że ustalanie przez banki kursów walut traktowane bywa przez niektórych współrodaków wręcz jako przesłanka do tego, by unieważniać umowy kredytowe, co stanowi podejście w oczywisty sposób sprzeczne z fundamentami rynku finansowego.

Czytaj także: Stanowisko ekspertów EKF w sprawie ryzyka systemowego kredytów frankowych

Waluty obce jak pietruszka

Transakcje na rynku walutowym w swej istocie niewiele się różnią od operacji wykonywanych na innych rynkach, jak choćby… płodów rolnych – przekonywał w swym wystąpieniu Rafał Kozłowski, wiceprezes zarządu PKO BP. Ceny tych ostatnich bowiem również podlegają licznym wahaniom, których rozpiętość wcale nie jest mniejsza aniżeli to ma miejsce w przypadku kursów walut.

Ewidentnym nadużyciem jest sugerowanie, jakoby ustalanie ceny waluty obcej przez instytucje finansowe było czymś niewłaściwym

– Sprawdziłem w Internecie, w wydaniu Gazety Pomorskiej, że ceny pietruszki spadły, do mniej więcej 3,75 zł. Rok temu cena była podobna. Ale trzy miesiące temu, cena pietruszki to było 15 zł. I z tych 15 zł w Broniszach cena skurczyła się do 4 zł.

Ten kto kupił po 15 zł i ma ją w swoich kopcach dzisiaj może ją sprzedać klientowi po 5 zł i wygeneruje stratę. Nie ma żadnego znaczenia, po ile ją kupił – zauważył przedstawiciel PKO Banku Polskiego.

W tym kontekście ewidentnym nadużyciem jest sugerowanie, jakoby ustalanie ceny waluty obcej przez instytucje finansowe było czymś niewłaściwym. Jest to wszak prawo handlowca do kształtowania ceny finalnego produktu, a w tym przypadku to bank występuje w roli handlowca.

Rafał Kozłowski zdementował też opinie, jakoby banki miały świadomość, jak kształtować się będą kursy walut na przestrzeni 15 czy nawet 25 lat.

Zwrócił on uwagę, że taką możliwością nie dysponuje nawet Narodowy Bank Polski, którego możliwości w zakresie analityki czy prognozowania są nieporównanie większe niż jakiejkolwiek innej instytucji w Polsce.

Dotyczy to zarówno wspomnianej już pietruszki jak i franka szwajcarskiego, ceny obu tych dóbr podlegają wszak permanentnym fluktuacjom, będących wynikiem umów zawieranych na rynku.

Owym punktem odniesienia dla polskiej branży rolno-spożywczej jest giełda w Broniszach, podczas gdy światowy rynek finansowy kieruje swe oczy na notowania Reutersa – zauważył reprezentant PKO Banku Polskiego.

Odnosząc się do argumentów, jakoby banki nie posiadały w swych skarbcach waluty szwajcarskiej w okresie udzielania kredytów frankowych, Rafał Kozłowski podkreślił, że na rynku finansowym, w przeciwieństwie do tradycyjnego obrotu towarowego, oferent usługi nie musi osobiście posiadać własnych zasobów walutowych, gdyż może pożyczyć stosowne środki od innych podmiotów.

Rzecz w tym, że w ostatecznym rozrachunku bank też musi zwrócić pożyczone pieniądze, i dokonuje się to również w określonym kontekście gospodarczym.

Reuters, czyli targ na walutę

Piotr Odrzywołek, reprezentujący grupę Giełdy Londyńskiej, do której przynależy obecnie agencja Reuters, podkreślił, że instytucja ta już od lat 70-tych ubiegłego stulecia służy za punkt odniesienia instytucjom finansowym i innym uczestnikom rynku na całym świecie.

– Faktycznie jesteśmy właścicielem placu typu Bronisze, infrastruktury, która służy market makerom do pokazywania sobie nawzajem informacji o zawartych pomiędzy nimi transakcjach – zaznaczył przedstawiciel londyńskiej giełdy.

Zwrócił on uwagę, iż w ramach Reutera funkcjonuje wiele platform, z czego wynika wielość źródeł cen poszczególnych walut. Jednym z nich są indykatywne, marketingowe ceny podawane przez market makerów, które dopiero po kontakcie z partnerem biznesowym, po uwzględnieniu takich czynników jak sytuacja nabywcy, wolumen transakcji i moment na rynku przybierają postać oficjalnej ceny, wiążącej obie strony w ramach kontraktu.

Generalnie jednak w każdym z tych przypadków mamy do czynienia z setkami tysięcy operacji, jakie dokonują się każdej minuty, a każda z nich ma realny wpływ na wynik zagregowany, który przekłada się na ogłaszane przez agencję kursy walut.

Dziennie obroty rynku walutowego na świecie szacowane są na 6,6 bln dolarów, co oznacza przepływy rzędu 1,4 mld dolarów na minutę

– Ambicją giełdy jest bycie dostawcą infrastruktury dla rynków globalnych, a ceny wyznaczają market makerzy – zauważył Piotr Odrzywołek.

Na dodatkowe czynniki, kształtujące ostateczny kurs pieniądza względem innych walut, wskazywał też Jacek Jurczyński. Przypomniał on, iż sposób ustalania kursów jest zbliżony w różnych krajach, jest oczywiście specyfika poszczególnych rynków, jednakże nie ma ona znaczenia decydującego.

Bardzo ważnym elementem całej układanki jest choćby szybkość zmiany kursów walut. Na rynku międzybankowym wartości te zmieniają się  non stop, podczas gdy w odniesieniu do tabel bankowych dla klientów mogą obejmować nawet okres jednego dnia.

Poważne znaczenie mają też koszty transakcyjne, przykładowo w Polsce jedynym takim czynnikiem pozostaje spread, podczas gdy w innych państwach, np. na Ukrainie, doliczana jest dodatkowa prowizja do kursu.

Należy też pamiętać, iż nie we wszystkich krajach klienci banków mają tak łatwy dostęp 24/7 do kanałów bankowych. Niekiedy w określonych przedziałach czasowych przeprowadzenie operacji jest niemożliwe, zwłaszcza dla klientów korporacyjnych.

Złoty + LIBOR CHF = aberracja

Skąd zatem pojawiają się fałszywe opinie na temat kształtowania kursów waluty przez banki, których nie brak nie tylko w internetowych komentarzach, ale co gorsza także w uzasadnieniach orzeczeń sądowych?

Marek Kempny wskazał, że główną przyczyna takiego stanu rzeczy jest brak świadomości, stymulowany przez kancelarie prawne, które próbują przedstawić klienta jako osobę niedoinformowaną, żeby uzyskać dlań korzystne orzeczenie, zwalniające od konieczności poniesienia pewnych kosztów związanych z kredytem.

– Bywa, że jest to prowokowany brak wiedzy na potrzeby konkretnego przypadku – dodał ekspert. Zwrócił on też uwagę, że – wbrew pojawiającym się w mediach, bałamutnym opiniom – po stronie banku zarobek na różnicy kursowej nie jest istotną częścią przychodu, jako że główną składową zysku jest zarobek na marży kredytowej.

Innym, wręcz kuriozalnym postulatem jest słynna już konstrukcja „złoty + LIBOR”. – Pomijanie części ekonomiczno-finansowej, dążenie do przewalutowania umowy i uznania jej za umowę wyrażoną w złotych od początku, miałaby być sankcją dla banku, że takie zapisy wprowadził – stwierdził Marek Kempny.

Rzecz w tym, że w takiej sytuacji równoległe domaganie się utrzymania stopy dla franka szwajcarskiego jest niedopuszczalne, i nie ma tu znaczenia, czy bank stosował klauzule abuzywne czy też nie.

– To aberracja ekonomiczna. Równie dobrze można by arbitralnie przyjąć, że kurs PLN/CHF wynosi 1, i zawsze był na tym poziomie – ocenił ekspert.

Średni kurs NBP nie służy celom transakcyjnym

W dyskusji na temat wyznaczania kursów walut nie mogło zabraknąć odniesienia do kwestii kursu średniego Narodowego Banku Polskiego.

Donald Malicki, przedstawiciel banku centralnego wskazał, że NBP ma dwie podstawowe tabele, kupna i sprzedaży, dla celu funkcjonowania oddziałów okręgowych i klientów mających środki na kontach w NBP, którymi są wyłącznie instytucje publiczne.

Czym innym jest kurs średni NBP, który jest wyliczany na godzinę 11.00, zgodnie z zasadami rynkowymi.

Jakim celom służy ten drugi kurs? Posługują się nim przede wszystkim podmioty, które mają aktywa w walucie obcej, dla celów księgowych. Żeby sporządzić bilans w zgodzie z ustawą o rachunkowości, muszą one stosować kurs średni NBP.

Inne zastosowanie tabeli NBP to choćby obliczanie należności celnych, ale także szacowanie wartości przedmiotu sporu w sprawach sądowych czy postępowaniach o przeliczenie emerytury.

– Logiczne byłoby wykorzystanie kursu średniego, kiedy mamy do czynienia z obrotem w pełni hurtowym, natomiast nie wyobrażam sobie stosowania tego kursu do transakcji na 1000 CHF czy EUR – nadmienił Donald Malicki.

Nawet w przypadku Europejskiego Banku Centralnego wyliczanie kursu średniego według nowej metodyki z grudnia 2015 roku dokonywane jest na podstawie danych za godzinę 14, a wynik publikowany jest dwie godziny później.

– EBC informuje, że jest to kurs informacyjny, odradza się stosowania go do celów transakcyjnych – dodał przedstawiciel polskiego banku centralnego.

Zrozumieć istotę funkcjonowania banku

Czynnikiem kształtującym kursy walut są co do zasady realia rynkowe, a banki są tylko uczestnikami tego wielkiego rynku – wskazał Mateusz Bieniek. Przypomniał on, iż dziennie obroty rynku walutowego na świecie szacowane są na 6,6 bln dolarów, co oznacza przepływy rzędu 1,4 mld dolarów na minutę.

Bank nie jest w stanie stosować innego kursu niż rynkowy

– Na to nie wpływają żadne osoby, tylko transakcje kupna i sprzedaży – dodał przedstawiciel banku Santander. W samej tylko Polsce dzienne transakcje walutowe wynoszą około 41 mld dolarów dziennie.

Do tych uwarunkowań rynkowych nawiązał tez Piotr Epsztein, przedstawiciel BPS TFI. Podkreślał on konieczność upowszechnienia w polskim społeczeństwie rzetelnej wiedzy, na jakiej podstawie sektor finansowy stosuje kursy walutowe, i że wykonywane jest to w pełni zgodnie z prawidłami rynkowymi.

– Trzeba zrozumieć istotę funkcjonowania banku, do niej należy pozycja wymiany walutowej – bank nie jest w stanie stosować innego kursu niż rynkowy – dodał Piotr Epsztein.

Wskazał on, iż bank co do zasady jest rodzajem hurtowni, która jednakże nie może gromadzić waluty na nieokreśloną przyszłość i zbywać jej, kiedy to będzie najbardziej korzystne. Zarobkiem instytucji finansowej co do zasady jest marża, natomiast chcąc udzielić kredytu, czy to denominowanego czy też indeksowanego do waluty obcej, bank musi to sfinansować, czyli dysponować dostępem do obcej waluty.

– Rynek walut w Polsce dotąd był prowadzony bardzo profesjonalnie – ocenił przedstawiciel BPS TFI.

Także i Rafał Kozłowski nadmienił, że polski rynek bankowy nie odstaje od europejskich praktyk ustalania kursów walut dla klientów. Wskazał on przykład sądu najwyższego Austrii, który uznał sposób ustalania kursów przez banki za zgodny z prawem.

Na zakończenie całej dyskusji, Krzysztof Pietraszkiewicz prezes ZBP wskazał kilka podstawowych wniosków, wynikających z poszczególnych wystąpień:

  • Tabele kursowe banków mają swoje umocowanie w przepisach polskich ustaw (art. 111 ust. 1 4 Prawa bankowego).
  • Bank ma prawo samodzielnego określenia kursu sprzedaży waluty i poinformowania swoich kredytobiorców o wyniku jego kalkulacji, natomiast taka czynność nie stanowi niezgodnej z prawem praktyki rynkowej ani nie powinna być uznawana w relacjach umownych z konsumentem za niezgodną z prawem (abuzywną) – tak np. stwierdził Sąd Najwyższy w Austrii.
  • Konsument nie jest uzależniony od kursu bankowego, jeżeli się z takim kursem nie zgadza i może samodzielnie wymienić walutę na rynku (taką możliwość daje m.in. ustawa antyspreadowa).
  • Twierdzenie o abuzywności postanowień umownych odsyłających do tabel kursowych oparte jest na błędnym założeniu i wynika z niezrozumienia, jak funkcjonuje rynek walutowy.
  • Decyzje urzędów czy wyroki sądów nie biorą pod uwagę faktu, że to rynek walutowy, a nie bank, kształtuje kursy walut. Twierdzenie, że banki jednostronnie i arbitralnie ustalały kursy walut wskazane w tabelach kursowych stanowi natomiast chwytliwe hasło wykorzystywane w przestrzeni publicznej.
  • Funkcja tabel kursowych, wynikająca z określonego w Prawie bankowym obowiązku ich publikowania, a w konsekwencji – prowadzenia skupu i sprzedaży walut w oparciu o wartości podane w tabeli, potwierdza ich rynkowy charakter.
  • Tabele kursowe banku mają charakter cenników i w związku z tym są one ustalane w sposób charakterystyczny dla wyznaczania ceny. O wysokości cen decyduje z jednej strony polityka danego przedsiębiorcy, z drugiej strony, obiektywne uwarunkowania rynkowe.
  • Swoboda ustalania cen przez przedsiębiorców objęta jest konstytucyjnie gwarantowaną wolnością działalności gospodarczej (art. 22 Konstytucji RP). Korzystanie z niej nie może być uznane za bezprawne. Oznacza to, że sam sposób ustalania cen walut nie może być bezprawny.
  • W odniesieniu do usług finansowych pewien poziom swobody dostawcy w kształtowaniu ceny (zwłaszcza w zakresie transakcji walutowych) jest niezbędny i nie powinien stanowić podstawy do uznania klauzuli za niedozwoloną.
  • W przypadku takich postanowień swoboda przedsiębiorcy jest bowiem ograniczona przez rynek finansowy (czynniki niezależne od banku), a ponadto ze względu na zmienność rynku nie jest możliwe albo uzasadnione określenie z góry na wiele lat wprzód jednej niezmiennej ceny lub metody jest ustalania.
  • Konsekwencje uznania abuzywności postanowienia umownego odnoszącego się do tabel kursowych mają nieobliczalne skutki gospodarcze. Swobodna wymiana waluty jest podstawowym elementem wolnej gospodarki rynkowej. Kwestionowanie tej swobody może doprowadzić do ograniczenia podaży usług.
  • Należy rozpocząć dyskusję o abuzywności klauzul, szczególnie w umowach długoterminowych, trwających wiele lat, w warunkach zmian rynkowych. Konieczna jest zmiana w tym zakresie, tj. weryfikacja oraz dokonanie ponownej analizy podejścia regulatora, uwzględniającego mechanizmy rynkowe, w tym funkcjonowanie rynku walutowego, na które banki nie mają wpływu, a także upływ czasu i konsekwencje dla gospodarki unieważnienia wieloletnich umów obowiązujących na rynku.
Źródło: aleBank.pl