Świat wraca na ścieżkę wzrostu?

Świat  wraca na ścieżkę wzrostu?
Marcin Nieplowicz, Dyrektor ds. Statystyki i Monitorowania Rynu ZPL, Główny ekonomista Europejskiego Funduszu Leasingowego. Fot. EFL
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Brexit, Donald Trump i koronawirus nie zaszkodzą odradzającemu się ożywieniu gospodarczemu na świecie - mówi w wywiadzie dla aleBank.pl Marcin Nieplowicz, główny ekonomista Europejskiego Funduszu Leasingowego.

#MarcinNieplowicz: Ryzyka, które mogły zagrozić globalnemu ożywieniu gospodarczemu wyraźnie osłabły #GlobalnaGospodarka #RozwójGospodarczy #MSP @EFL_PL

Marta Szewska: Stawia Pan odważną tezę, że jesteśmy bardzo blisko odbicia w globalnej gospodarce. Na czym opiera Pan ten optymizm?

Marcin Nieplowicz, główny ekonomista EFL: Mówimy o gospodarce globalnej, która przez ostatni 2019 rok dość mocno była dotknięta przez trwające konflikty handlowe. Obecnie jednak, po podpisaniu wstępnego porozumienia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami, jest szansa na uspokojenie nastrojów i ogólną poprawę koniunktury, co z kolei powinno nieznacznie zwiększyć globalny wzrost gospodarczy i z czasem przełożyć się na dodatnią dynamikę produkcji przemysłowej w krajach strefy euro.

Pewne uspokojenie sytuacji mamy także jeśli chodzi o brexit. Proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej był długi i istniało ryzyko, że skończy się twardym, nieuporządkowanym brexitem. A to miałoby katastrofalne skutki dla przedsiębiorców, szczególnie tych z branży transportowej.

Jednak bardzo wyraźna wygrana torysów w ostatnich wyborach spowodowała, że umowa brexitowa została sprawnie przez parlament brytyjski przeprocesowana, potem podpisana przez Unię Europejską i obecnie jesteśmy w sześciomiesięcznym okresie negocjowania nowej umowy handlowej.

To nie oznacza oczywiście, że wszystko odbędzie się już bez problemów, ale mamy nakreśloną wyraźną ścieżkę dojścia do porozumienia w tej sprawie do końca 2020 roku. Wcześniej takiej opcji nie było. Parlament brytyjski potrafił się zgodzić jedynie co do tego, jakiego brexitu na pewno nie chce.

I wreszcie, kiedy jeszcze niedawno doszło do napięć na linii Stany Zjednoczone − Iran, istniała wyraźna obawa, że przełożą się one na większy konflikt w regionie Bliskiego Wschodu, a dziś widzimy, że obie strony się z tego konfliktu wycofują. Czyli można powiedzieć, że ryzyka które mogły zagrozić globalnemu ożywieniu gospodarczemu wyraźnie osłabły.

Ale pojawiają się nowe, na przykład koronawirus w Chinach…

− Tak, jak widać życie nie lubi próżni, ale w wypadku koronawirusa można powiedzieć tylko tyle, że nie jest to nowa sytuacja dla gospodarki światowej. W ciągu ostatnich kilkunastu lat mieliśmy do czynienia z różnymi wirusami i epidemiami, jak SARS, MERS, ptasia grypa, grypaH1N! Zika czy Ebola, i gospodarka światowa z każdą z tych epidemii potrafiła sobie dosyć sprawnie poradzić. Podejrzewam, że tak samo będzie i tym razem.

A nie boi się Pan, że po załagodzeniu sporu handlowego z Chinami, na celowniku Stanów Zjednoczonych może stanąć Unia Europejska i branża motoryzacyjna? I że prezydent Trump wprowadzi cła na samochody?

− Takie ryzyko oczywiście istnieje, ale moim zdaniem celem numer 1 prezydenta Donalda Trumpa jest reelekcja, więc nie będzie podejmować działań, które mogłyby zaszkodzić gospodarce.

Chyba żaden prezydent Stanów Zjednoczonych nie został wybrany ponownie w sytuacji, kiedy w gospodarce było źle. Trump o tym wie i dlatego nie będzie wszczynał nowych konfliktów handlowych, bo sankcje to broń obosieczna.

Jak zatem poprawa sytuacji w globalnej gospodarce przełoży się na nastroje europejskich przedsiębiorców?

− Na razie nie mamy jeszcze twardych danych z gospodarki, świadczących o odbiciu w przemyśle. Możemy jednak podejrzewać, że wyraźnie mniejsze spadki produkcji przemysłowej w listopadzie i w Niemczech, i w strefie euro trochę nam to zapowiadają. Mieliśmy też w styczniu wyraźną poprawę wskaźników PMI.

Cieszą ostatnie odczyty  wskaźnika ZEW, który to wskaźnik obrazuje opinie analityków instytucji finansowych w Niemczech. Oni bardzo optymistycznie patrzą w przyszłość i oceniają, że takie czynniki, jak szansa na uporządkowany brexit, deskalacja konfliktów handlowych oraz łagodna polityka Europejskiego Banku Centralnego pomogą zarówno światowej, jak i europejskiej gospodarce.

Jak z tego punktu widzenia ocenia Pan perspektywy na ten rok dla branży leasingowej w Polsce?

− 2020 będzie rokiem odbicia po trochę zaskakującym spadku w roku ubiegłym. Nie oczekujemy fajerwerków. Szacujemy, że dynamika wzrostu rynku leasingu nieznacznie przekroczy 6 proc., a to oznacza, że poziom finansowania będzie trochę powyżej rekordowego 2018 roku. Rok dla branży będzie dobry, bo będzie rosło finansowanie pojazdów lekkich − tu prognozujemy dynamikę na poziomie 8 proc.

To będzie też dobry rok dla finansowania maszyn, bo ono rośnie, kiedy utrzymują się wzrosty produkcji przemysłowej, a tak będzie. Widzimy też bardzo duże wykorzystanie zdolności produkcyjnych w polskich firmach, co będzie wymuszało na nich inwestycje w odnawianie i rozbudowę parków maszynowych.

Natomiast słabsze perspektywy mają te firmy leasingowe, które koncentrują się na finansowaniu transportu ciężkiego. Istnieje duża obawa, że zmiany prawne wdrażane przez Unię Europejską ograniczą popyt na nowe pojazdy ciężarowe.

Czytaj także: DBK Rental: strategiczna współpraca EFL i Grupy DBK

Ma Pan na myśli pakiet mobilności?

− Tak, mówimy wprawdzie o przepisach, które wejdą w życie dopiero za kilkanaście miesięcy, więc jest jeszcze sporo czasu na przygotowanie się, ale firmy już teraz zastanawiają się, czy sprostają nowym przepisom, a to przekłada się na ograniczanie inwestycji. Zawsze w sytuacji niepewności, jakiegoś ryzyka firmy bardziej stawiają na bezpieczeństwo niż na rozwój.

A co z nastrojami mniejszych polskich firm, które są głównym klientem branży leasingowej? Czy one też odczują poprawę?

− Mam nadzieję, że tak. W 2019 roku mikro- i małe firmy wstrzymały się z inwestycjami. Z naszych danych wynika, że w ubiegłym roku wartość inwestycji sfinansowanych przez firmy leasingowe spadła o 6 proc. i dotyczy to przede wszystkim małych firm.

Duże firmy inwestowały, małe nie.

Ale 2020 będzie rokiem odbicia także dla tych mniejszych podmiotów, które widząc, że popyt konsumpcyjny się utrzymuje, a gospodarka rozwija będą zmuszone wymieniać park maszynowy i auta, które się wyeksploatowały.

Czy jest zatem szansa na poprawę wskaźnika chłonności dla rynku nowych aut osobowych, który jest w naszym kraju bardzo niski?

− Ten wskaźnik mówi nam, ile nowych samochodów jest kupowanych w danym kraju na tysiąc mieszkańców i rzeczywiście Polska ma ten wskaźnik jeden z najniższych w Europie. Trzykrotnie niższy niż w Niemczech, ponad dwukrotnie niż średnia europejska, ale to nie wynika z tego, że Polacy nie kupują aut.

To pokazuje, że w znacznie większym stopniu niż w innych krajach w Polsce kupowane są auta używane. W zmianie pomogłyby działania ukierunkowane na świadomość ekologiczną, bo przecież importowane auta, średnio 12-letnie, najczęściej nie spełniają norm środowiskowych.

Na pewno pomogłyby tu działania fiskalne ze strony państwa, bo gdyby ten import podrożał, to na pewno zmniejszyłaby się jego skala.

Czy także rozwój leasingu pomógłby odnowić park samochody w Polsce?

− Jeśli chodzi o leasing, to w ponad 80 proc. dotyczy on nowych samochodów. A wśród tych niecałych 20 proc. aut używanych leasingowanych w naszym kraju dominują samochody 3 − 5 letnie, czyli też relatywnie nowe, spełniające wysokie normy emisji spalin.  

Źródło: aleBank.pl