Sukcesy włoskich firm odzieżowych cieszą…kapitał zagraniczny

Sukcesy włoskich firm odzieżowych cieszą…kapitał zagraniczny
Mediolan, Włochy Fot. aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Na sumę 95,7 miliardów euro szacuje się ubiegłoroczne obroty włoskiego przemysłu odzieżowego. Informuje o tym w ogłoszonym właśnie w Mediolanie raporcie sekcja mody zrzeszenia przedsiębiorców "Confindustria", grupująca producentów "tekstyliów, mody i akcesoriów"

#Moda jest na trzecim miejscu włoskich eksporterów: na pierwszym są obrabiarki, na drugim żywność i produkty rolne #Eksport #Włochy

Radość budzi dalszy wzrost eksportu tych wyrobów na rzeczywiście niebagatelną sumę 63,4 miliardów (przy jednoczesnym wzroście importu w tej branży do wartości 28,3 miliardów).

Włoski styl ubierania się najwięcej miłośników ma we Francji, w Niemczech, Zjednoczonym Królestwie i w Hiszpanii, a poza UE w Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych. Oczywiście w czołówce importerów pozostają wciąż Chiny Ludowe, gdzie ląduje blisko 20 procent eksportu, a po nich Południowa Korea i Japonia.

Pół miliona Włochów pracuje dla mody

Na niemal niezmienionym poziomie utrzymał się eksport do Federacji Rosyjskiej. Z włoskich wyrobów największym powodzeniem cieszą się damskie torebki i okulary słoneczne, które obok obuwia i galanterii skórzanej stanowią połowę produkcji (druga połowa to odzież).

W produkujących je 66 tysiącach przedsiębiorstw zatrudnionych jest blisko pół miliona osób. Moda jest na trzecim miejscu włoskich eksporterów: na pierwszym są obrabiarki, na drugim żywność i produkty rolne.

 

Włoskie marki, ale właściciele zagraniczni

Duma Włochów z powodzenia „made in Italy” na rynkach zagranicznych zaczyna być jednak coraz mniej zrozumiała, ponieważ większość producentów należy już do obcych holdingów lub funduszy inwestycyjnych.

Pierwsza była firma „Fiorucci”, którą w dalekim 1990 roku kupiła chińska grupa „Edwin International”, kontrolująca m.in. takie marki, jak Lee, Wrangler i Avirex. Później właścicieli zmienili tacy potentaci na rynku artykułów luksusowych, jak Pucci, Fendi i Bulgari oraz kosmetyki Acqua di Parma, należące do francuskiej grupy Lvmh Bernarda Arnault.

Jego rodak François-Henri Pinault z grupy Kering przejął w tym samym czasie kontrolę nad domami mody Gucci, Bottega Veneta i Brioni.  Valentino zaś jest własnością funduszu Qatar Mayhool, a Krizia od czterech lat należy do chińskiej firmy Marisfrolg.

W ubiegłym roku dom mody Versace kupił Amerykanin Michael Kors. We włoskich rękach trzymają się jeszcze Tod’s (luksusowe obuwie), Moncler oraz domy mody Armani, Dolce&Gabbana i Prada.

W tym samym czasie, gdy ukazał się napawający optymizmem raport producentów „tekstyliów, mody i akcesoriów”, znana i w naszym kraju firma Stefanel, specjalizująca się w niedrogiej gotowej odzieży zapowiedziała, że jest w tarapatach.

Produkcja zostanie niebawem przeniesiona z kolebki w miejscowości Ponte di Piave w prowincji Treviso do Mediolanu, a pracę stracą 52 osoby, czyli 63% zatrudnionych. 1 lutego kierownictwo spółki oraz przedstawiciele związków zawodowych rozmawiać będą o tym w siedzibie ministerstwa pracy w Rzymie. Trwają przygotowania do 20-godzinnego strajku ostrzegawczego.

Czyli nie wszystkim producentom „made in Italy” wiedzie się tak dobrze, jakby to wynikało z raportu ogłoszonego w Mediolanie raportu.