Strefa VIP: prof. Zdzisław Sadowski – Ponad pół wieku w służbie ekonomii

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2010.04.foto.77.a.200xZ prof. dr hab. Zdzisławem Lechem Sadowskim rozmawiał Marcin Szypszak

Panie profesorze, proszę przyjąć najserdeczniejsze życzenia z okazji 85 urodzin i 57-lecia działalności naukowej. To naprawdę przebogata kariera ekonomisty.

Dziękuję bardzo. Moja kariera była stosunkowa prosta – byłem przede wszystkim nauczycielem akademickim. Przeszedłem przez wszystkie stopnie i tytuły. Zacząłem od asystentury u profesora Edwarda Lipińskiego w Szkole Głównej Handlowej. Wyrzucono mnie z niej, gdy została przekształcona w Szkołę Główną Planowania i Statystyki. Trafiłem na Uniwersytet Warszawski, gdzie w rezultacie pracowałem ponad pięćdziesiąt lat.

Moją krajową karierę naukową przerywały wyjazdy zagraniczne. Przez pięć lat byłem profesorem w Afryce, w Ghanie. Tam kierowałem katedrą ekonomii, było to bardzo ciekawe doświadczenie. Potem trafiłem do Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, w bardzo interesujące miejsce – do Centrum Analiz Rozwoju. Byłem jego wicedyrektorem.

Po powrocie do Polski obejmowałem różne stanowiska. Nie tylko uczelniane, również w Instytucie Planowania, gdzie prowadziłem różne prace badawcze. Wykonywałem też funkcje doradcze. Zaczęło się od sekretariatu Rady Ekonomicznej, powstałej w 1956 r. po uchwale II Zjazdu Ekonomistów Polskich. Kierował nią profesor Czesław Bobrowski. Wiele lat później kierował on również Konsultacyjną Radą Gospodarczą przy Radzie Ministrów i w jej pracach także brałem udział, a nawet na krótko stanąłem na jej czele. Moje długie zaangażowanie w prace nad reformą systemu gospodarczego zaowocowało powołaniem na funkcję zastępcy pełnomocnika rządu ds. reformy gospodarczej, a później na stanowisko wicepremiera ds. reformy gospodarczej i przewodniczącego Komisji Planowania. Było to o tyle trudne, że nigdy nie byłem politykiem. Byłem fachowcem, który długo i dość intensywnie funkcjonował w układach doradczych, a w końcu, w szczególnych warunkach owego okresu, został zaproszony do działania w charakterze decydenta.

Do tego dochodzi działalność społeczna. Przez 20 lat byłem prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, a to też angażowało niemało energii.

Od pewnego czasu działam na własnym podwórku. Piszę opracowania, zajmuję się problematyką przyszłości świata i Polski. To wynik mojego członkostwa w Klubie Rzymskim (organizacja międzynarodowa typu think tank, założona w 1968 r., zrzesza naukowców, polityków i biznesmenów; zajmuje się badaniem globalnych problemów świata – przyp. red.).

Bieżący rok jest obchodzony pod hasłem walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym. Jakie jest dziś miejsce jednostki w procesach ekonomicznych?

Przez długi czas społeczność międzynarodowa nie doceniała kwestii ubóstwa i wielkiego obszaru biedy. Podobnie i analitycy. Pierwszy, wyraźny krok ku zmianie został zrobiony na konferencji ONZ w Johannesburgu przed ośmioma laty. Wtedy uznano, że trzeba rozszerzyć tzw. koncepcję trwałego rozwoju, która była ukierunkowana na problematykę ekologiczną. Uczestnicy tego spotkania uznali problem biedy za niemniej ważny od zagrożenia ekologicznego. Na dodatek narastający, bo nierówności społeczne się nasilały! Wprowadzono to później do tzw. celów milenijnych Organizacji Narodów Zjednoczonych, tam na pierwszym miejscu postawiono walkę z biedą, wyznaczając bardzo konkretne zadania. Postanowiono, by do roku 2015 zakres biedy w skali światowej został ograniczony o połowę. Pewne działania zostały podjęte, ale realizacja wygląda mizernie! Kryzys, oczywiście, w tym nie pomógł. Jest źle. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest gorzej nawet niż z problematyką ekologiczną, która zresztą też nie przedstawia się zbyt dobrze. Ale powody tego są zupełnie inne…

Problemy biedy, jak i ekologii są uznawane przez społeczność międzynarodową, w różnych formach, za niesłychanie ważne, za czołowe. Podobnie zresztą, jak konieczność rewizji całego systemu gospodarki światowej, zwłaszcza systemu finansowego, który do tego stopnia psuje całość, że wymaga radykalnej zmiany.

Dziś są trzy główne zagrożenia dla przyszłości świata: ekologia, bieda i rynek finansowy.

Można zaryzykować twierdzenie, że ekonomia jest coraz dalej od codziennych problemów człowieka?

W pewnym sensie tak. Po rozpoznania źródeł zagrożeń, o których była mowa, powstało wyraźne dążenie do rewizji ekonomii, zmiany niektórych jej podstaw. Wynika to z zagrożenia ekologicznego, bo nauka ta nie uwzględnia należycie kosztów, związanych z niszczeniem środowiska. Wobec tego rachunek ekonomiczny jest niesprawny. Ale wynika też z zagrożenia biedą, gdyż tradycyjne nastawienie na wzrost produktu krajowego brutto nie wyraża tego, o co powinno chodzić, czyli dążenia do ogólnego dobrostanu. Wreszcie postulat zmiany systemu finansowego wynika z tego, że działania kapitału finansowego do tego stopnia zdominowały gospodarkę światową, że ją destabilizują. Czy lub kiedy uda się te zmiany zrealizować, to osobna kwestia, ale kierunek jest jasny.

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI