Strefa VIP: HAT TRICK

Artur St. Rolak

Na porażkę zawsze można sobie pozwolić, wypada jednak wiedzieć, kiedy. Jeśli z grupy mają awansować do półfinałów dwie drużyny, to można sobie pozwolić na jedną wpadkę. W tym przypadku zaaranżował ją los, który do grupy A wrzucił drużyny PKO BP i eService. Gdy w zeszłym roku spotkały się w półfinale, ta pierwsza wygrała 5:3, tracąc dwa gole dopiero w końcówce. Teraz ta druga pragnęła rewanżu.

Nie można powiedzieć, że zespół PKO BP w fazie grupowej – jak lubią mówić i sami piłkarze, i komentatorzy – gryzł trawę. Nie gryzł, bo po pierwsze sztuczna, a po drugie miał tak wielu rezerwowych, z których każdy chciał chociaż kilka razy kopnąć piłkę, że nie zawsze na boisku uwijał się najsilniejszy skład. W tych okolicznościach nie dziwi nie tylko porażka z eService – 3:5, więc rachunki zostały wyrównane co do grosza – ale też minimalne zwycięstwa nad PWPW (1:0) i Citi Handlowym (3:2).

Trzy szybkie

W półfinale promocja jeszcze się nie skończyła, chociaż po pierwszej połowie zespół PKO BP zasłużenie prowadził z Capital Parkiem 2:0 i naprawdę nic nie zapowiadało emocji wykraczających ponad normę. Wystarczyły jednak dwie minuty z sekundami, aby rywale zdobyli trzy bramki. A to ktoś z PKO BP się zagapił, ktoś inny nierozsądnie sfaulował przeciwnika blisko własnego pola karnego, to znów inny zgubił piłkę na swojej ...