Stopy procentowe 75 punktów bazowych w górę, czyli RPP w walce z szalejącą inflacją

Stopy procentowe 75 punktów bazowych w górę, czyli RPP w walce z szalejącą inflacją
Bartosz Sawicki. Źródło: Cinkciarz.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rada Polityki Pieniężnej podniosła dziś stopy procentowe o 75 pkt bazowych. Była to już ósma podwyżka w bieżącym cyklu. W jego ramach koszt pieniądza w Polsce wywindowano o 5,15 pkt proc. W rezultacie stopa referencyjna wynosi obecnie 5,25 proc., czyli najwięcej od globalnego kryzysu finansowego z 2008 r.

W Polsce trwa najostrzejszy cykl zacieśniania polityki finansowej w tym wieku. Co ciekawe, z miesiąca na miesiąc, a wręcz z tygodnia na tydzień przesuwają się w górę oczekiwania odnośnie do poziomu, przy którym zakończy się trwająca od października ub.r. seria podwyżek stóp procentowych.

Czytaj także: Stopy procentowe znowu w górę, RPP w reakcji na coraz wyższą inflację podniosła je do poziomu 5,25 proc. >>>

Odzwierciedlają to nieprzerwane zmiany z rynku pieniężnego, gdzie stawki WIBOR 3M czy 6M z wyprzedzeniem odzwierciedlają decyzje władz i są ich narzędziem wpływania na gospodarkę i tendencje cenowe. 

Największe podwyżki rat już za kredytobiorcami?

Gdy RPP przed miesiącem zszokowała ostrą podwyżką o 100 pkt (oczekiwana była zmiana o połowę mniejsza), WIBOR 3M podniósł się w bezpośredniej reakcji o mniej niż 35 pkt bazowych. Obecna podwyżka, już poniżej prognoz, nie będzie rodzić nawet takich przetasowań. Płynny, stopniowy wzrost stawek rynku pieniężnego po kolejnych sygnałach z gospodarki oznacza, że zamiary RPP zostały dogłębnie przetrawione. W ostatnim miesiącu stawka WIBOR 3M podniosła się do blisko 6,25 proc., co oznacza podbicie o ok. 100 pkt bazowych od poprzedniej podwyżki.

Podwyżki stóp procentowych i rosnące stawki WIBOR są o tyle istotne, że dają się we znaki polskim kredytobiorcom, zwłaszcza tym, którzy zadłużali się, gdy stopy były bliskie zeru. Od kilku miesięcy raty zobowiązań rosną jednak drastycznie. Jak mocno mogą jeszcze się zwiększyć?

– Wszystko wskazuje na to, że nie należy się spodziewać finału podwyżek stóp poniżej pułapu 6,5-7,0 proc. Będzie można ogłosić go nie wcześniej niż za kilka miesięcy, kiedy uzasadniona stanie się teza, że szczyt inflacji jest już za nami, a stopniowe wygasanie presji cenowej potwierdzone zostanie lipcową projekcją inflacyjną NBP. Oznacza to, że powoli zbliżamy się do końca okresu wzrostu rat kredytów hipotecznych. Gdy stopy wejdą w fazę stabilizacji, stawki będące punktem odniesienia dla obliczania rat kredytów powinny nieznacznie je przewyższać. Dla przykładu: w poprzedzającym pandemię kilkuletnim okresie utrzymywania stóp procentowych NBP na pułapie 1,5 proc. WIBOR 3M przyjmował średnią wartość 1,71 proc., a WIBOR 6M – 1,79 proc. Co więcej, stawki potrafiły nie zmieniać swojej wartości przez całe miesiące, a ich ruchy, jeśli miały miejsce, były symboliczne – podkreśla Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Czytaj także: Wyższe stopy, mniejsze PKB, więcej bankructw firm i niewypłacalnych obywateli?

Im większa pomoc rządu, tym większy problem dla NBP

W przyszłości, gdy RPP zacznie się sposobić do obniżek stóp procentowych, zaczną się one obniżać z wyprzedzeniem. Dlatego kontrowersje budzą rządowe plany zastąpienia stawek WIBOR innym wskaźnikiem. Ze względu na planowany termin, czyli początek przyszłego roku, może być to postrzegane jako działanie spóźnione, ponieważ najbardziej niekorzystny dla domowych budżetów wpływ wyprzedzania przez stawki WIBOR 3M zmian stopy referencyjnej już się odegra.

– Warto podkreślić, że im znaczniejsza będzie rządowa pomoc dla części kredytobiorców, tym mocniej ucierpią inni. Rządowe ulgi osłabiają bowiem oddziaływanie podstawowego oręża banku centralnego, który podnosi stopy procentowe, by schłodzić popyt. Aspekt ten wpisuje się w szerzej postrzeganą politykę luzowania fiskalnego: cięcie podatków przez rząd i zwiększenie wydatków, gdy bank centralny walczy, by inflacja nie wymknęła się spod kontroli, wymaga od władz monetarnych jeszcze bardziej zdecydowanego działania – wyjaśnia analityk Cinkciarz.pl.

Albo ostre podwyżki stóp, albo groźna spirala płacowo-cenowa

Potrzeba ostrych działań ze strony banku centralnego jest naprawdę żywotna. Inflacja wg szacunków GUS w kwietniu przybrała wartość 12,3 rok do roku, osiągając pułapy nienotowane w XXI wieku. Ceny wykonały kolejny mocny, 2-proc. skok w ujęciu miesiąc do miesiąca, a inflacyjny szczyt jeszcze nie został osiągnięty. 

– RPP nie działa rzecz jasna na podstawie bieżącej inflacji, tym bardziej że obecnie kreują ją: drożejąca żywność i energia, a zatem czynniki, których ceny znajdują się w znacznej części poza sferą oddziaływania RPP. Przy relatywnie niskim bezrobociu w Polsce, rozpędzonej gospodarce i wysokiej dynamice płac skoki cen zagrażają jednak ugruntowaniu się przekonania, że ceny nadal mogą szybko i zdecydowanie rosnąć. Stąd już tylko o krok do rozkręcenia się niebezpiecznej spirali płac i cen, czemu władze monetarne muszą zdecydowanie przeciwdziałać – argumentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Źródło: Cinkciarz.pl