Sezon na niską inflację i stopy procentowe

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

lefanowicz.lukasz.gerda.broker.01.267x400Od roku z rekordowo niskimi stopami procentowymi idzie w parze malejąca inflacja. O ile cenowego dołka możemy dopiero się spodziewać, to w kwestii stóp procentowych mamy zagadkę. I to tym większą, ponieważ Rada Polityki Pieniężnej na lipcowym posiedzeniu zrezygnowała z dotychczasowego zwyczaju podawania szacunkowego terminu pozostawania stóp na niezmienionym poziomie. Jedno jest pewne: im dłużej inflacja będzie niska, tym dłużej nie wzrosną stopy.

Według informacji Głównego Urzędu Statystycznego, w czerwcu ceny dóbr i usług konsumpcyjnych nie zmieniły się w porównaniu do maja, zaś w porównaniu do czerwca ubiegłego roku były wyższe o zaledwie 0,3 proc. Inflacja okazała się więc minimalnie wyższa niż spodziewali się analitycy. Wbrew obawom deflacja nam na razie nie grozi, choć w kolejnych letnich miesiącach możliwy jest spadek cen. Będzie to zapewne zasługa taniejącej sezonowo żywności. W czerwcu jej ceny były niższe niż przed rokiem o 0,9 proc. Aż o 6 proc. w porównaniu do czerwca 2013 r. obniżyły się ceny związane z edukacją, wyprzedzając taniejące tradycyjnie od wielu miesięcy odzież i obuwie, których ceny okazały się niższe o 4,7 proc. Najbardziej, bo o 4 proc. wzrosły ceny napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych. O 1,9 proc. w górę poszły koszty związane z użytkowaniem mieszkania i energią. O 0,6 proc. taniej niż przed rokiem płaciliśmy za transport i paliwo, ale o 1,3 proc. podrożały usługi związane z łącznością.

O wysokiej inflacji zdążyliśmy już zapomnieć, choć jeszcze w lipcu 2012 r., a więc równo dwa lata temu sięgała ona 4 proc. Od tego czasu tempo wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych zdecydowanie słabnie, osiągając w czerwcu 0,1 proc. Nieprzerwanie od szesnastu miesięcy znajduje się ono poniżej dolnej granicy celu inflacyjnego, ustalonego przez Narodowy Bank Polski na 2,5 proc., z możliwością odchylenia się od tego poziomu w górę lub w dół o 1 punkt procentowy. Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła obecny cykl obniżek stóp procentowych w listopadzie 2013 r., a więc z kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do zniżkującej inflacji. Było to przedmiotem krytyki, jako że z założenia decyzje w sprawie zmian polityki pieniężnej powinny być podejmowane z wyprzedzeniem, w oparciu o wiarygodne prognozy kształtowania się określonych parametrów makroekonomicznych, w tym inflacji. Jak można wnioskować, przewidywania przebiegu zjawisk inflacyjnych, przedstawione Radzie Polityki Pieniężnej w drugiej połowie 2012 r., zdecydowanie rozminęły się z rzeczywistością. Trudno zresztą mieć o to pretensje do ekspertów, bowiem niełatwo trafnie prognozować zjawiska, których przebieg zależny jest od wielu czynników. Na użytek RPP projekcja inflacji jest okresowo weryfikowana i publikowana.

O ile poprzednie raczej nie doceniały zagrożenia zbyt niską inflacją, to z lipcowego dokumentu wynika, że będzie ona towarzyszyła nam znacznie dłużej, niż poprzednio zakładano. Inflacja utrzyma się poniżej wspomnianego celu aż do końca 2016 r., kiedy to osiągnie poziom 2,3 proc. Radykalnie, bo z 1,1 do zaledwie 0,2 proc. obniżono prognozę tempa wzrostu cen na bieżący rok, a na 2015 r. zmniejszoną ją z 1,8 do 1,4 proc. Warto jednak przypomnieć, że projekcja inflacji sporządzana jest przy teoretycznym założeniu, że w czasie, który obejmuje, stopy procentowe nie ulegną zmianie. Nie oznacza to, że w praktyce rzeczywiście polityka pieniężna będzie niezmienna. Chodzi tylko o wyeliminowanie tego czynnika na potrzeby prognozy. Projekcja nie daje więc żadnych bezpośrednich wskazówek w kwestii kierunku, a tym bardziej terminu ewentualnych zmian stóp procentowych. Nie oznacza to jednak, że nie można z niej wyciągać wniosków w tej sprawie, pamiętając, że projekcje są okresowo modyfikowane. W celu zapewnienia większej przejrzystości i przewidywalności polityki pieniężnej, wzorem wielu innych banków centralnych, Rada Polityki Pieniężnej deklarowała przypuszczalny termin pozostawiania stóp procentowych na niezmienionym poziomie i sugerowała kierunek ewentualnych zmian. Na lipcowym posiedzeniu postanowiono jednak z tego zwyczaju zrezygnować. Można z tego wnioskować, że RPP spodziewa się możliwości wystąpienia trudnych do przewidzenia zmian czynników makroekonomicznych. Po poprzednim posiedzeniu RPP deklarowała niezmienność stóp procentowych co najmniej do trzeciego kwartału 2014 r. Biorąc pod uwagę korektę wysokości inflacji i wydłużenie prognozowanego czasu pozostawania jej na niskim poziomie, należy oczekiwać, że stopy procentowe nie zostaną podniesione znacznie dłużej.

Co więcej, choć oficjalnie RPP nie sugerowała możliwości obniżenia stóp procentowych, a jej przewodniczący, prezes NBP Marek Belka wręcz stwierdził, że nie widzi potrzeby „gorączkowego myślenia o obniżkach stóp”, część ekonomistów nie wyklucza takiego scenariusza, choć trudno oszacować prawdopodobieństwo jego realizacji. Jak wynika z wypowiedzi publicznych członków RPP, zdania w tej kwestii są podzielone. Adam Glapiński stwierdził jednoznacznie, że jego zdaniem, w oparciu o założenia obecnej projekcji inflacji, stopy procentowe powinny zostać niezmienione do końca 2015 r., a do głosowania za ich obniżeniem mogłyby przemawiać jedynie sygnały drastycznego spowolnienia gospodarczego. Równie stanowczy, choć zupełnie przeciwny pogląd sformułowała Elżbieta Chojna-Duch, stwierdzając że obniżenie stóp w obecnych warunkach wydaje się nieuchronne. Z kolei Andrzej Bratkowski skłania się do poglądu, zgodnie z którym bardziej prawdopodobne jest, że kolejnym ruchem RPP będzie podwyżka stóp procentowych. Dodając do tego stanowisko szefa RPP, należy ocenić, że na obniżkę stóp procentowych raczej nie ma co liczyć, ale to domniemanie może się zmienić w nieodległej przyszłości pod wpływem dwóch głównych czynników: pojawienia się spadku cen w kilku kolejnych miesiącach lub wspomnianego osłabienia tempa wzrostu gospodarczego. Niezależnie od tych spekulacji, można być pewnym, że w perspektywie kilkunastu miesięcy czeka nas życie z niewielkim wzrostem cen i niskimi stopami procentowymi. Taki stan z jednej strony wspiera wzrost konsumpcji, w tym także finansowanej kredytem bankowym, z drugiej zaś posiadaczy oszczędności skłania do poszukiwania możliwości ich zainwestowania na warunkach bardziej korzystnych niż lokaty bankowe.

Łukasz Lefanowicz,
Prezes,
GERDA BROKER