Samochód elektryczny dla Kowalskiego? Dopiero po transformacji sektora elektroenergetycznego

Samochód elektryczny dla Kowalskiego? Dopiero po transformacji sektora elektroenergetycznego
Fot. aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
O tym, dlaczego masowa elektromobilność, w obecnym systemie energetycznym jest niemożliwa i czy programy Mój Prąd oraz Czyste Powietrze są efektywne - mówi w rozmowie z portalem aleBank.pl Grzegorz Wiśniewski, Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

#GrzegorzWiśniewski: Nie znam żadnego kraju na świecie, który mając najwyższe ceny energii elektrycznej w regionie – w sposób udany, szybki, intensywny rozwijałby elektromobilność #CenyPrądu #Elektromobiność #Prosument @InstEnergeOdnaw

Robert Lidke: Są rządowe programy Mój Prąd, Czyste Powietrze, mamy wsparcie dla elektromobilności. Jak Pan ocenia te programy?

Grzegorz Wiśniewski: Dużym sukcesem okazał się program Mój Prąd. W ramach tego programu powstało już niemalże 80 tys. instalacji. To jest bardzo dużo. Zakłada się, że docelowo powstanie dzięki wsparciu ok. 200 tys. instalacji.

W ocenie skutków regulacji tzw. poprawki prosumenckiej z 2015 r. zakładaliśmy, że jeżeli będzie 200 tys. instalacji, to będzie masa krytyczna do tego, aby zainteresowanie energetyką prosumencką było na tyle duże, żeby w prosty sposób nie można było zatrzymać jej rozwoju. A jednocześnie technologia dojrzeje i będziemy mogli korzystać z efektu skali.

Wydaje się, że program Mój Prąd w tym kierunku dąży. Oczywiście jest pytanie jak wyjść z systemu dotacji czyli jak działać, aby nie stało się tak, że ustaje program wsparcia i ustają inwestycje. To powinno być przedmiotem refleksji już teraz.

Być może ceny paneli fotowoltaicznych będą spadały, bo już spadają i cena będzie na tyle niska, że nawet bez wsparcia będzie się to opłacało. Zwłaszcza, że ceny energii dla gospodarstw domowych rosną.

Czytaj także: Fotowoltaika pozwoli uniknąć podwyżek cen prądu?

Z kolei jeśli chodzi o program Czyste Powietrze, to np. z reklam radiowych dowiadujemy się, że za instalację nowoczesnego pieca węglowego też należy się wsparcie.

− Mamy tu kłopot ze zdefiniowaniem technologii, które rzeczywiście służą ochronie środowiska.  I najlepiej by było, aby jednocześnie służyły one redukcji niskiej emisji i redukcji emisji CO2. Bo mamy dwa problemy, a nie jeden. A próbujemy to rozdzielać, między zupełnie różne instrumenty wsparcia, co jest błędem.

W tej chwili wspieranie węgla wydaje się kompletnie kontrproduktywne. I jest to marnowanie grosza publicznego, dlatego, że nikt przez następne 10 − 20 lat nie będzie już używał paliw węglowych.

Jednak generalnie problemem jest to, że program jest za mało elastyczny z jednej strony, a z drugiej nie uwzględnia możliwości stosowania różnych źródeł w jednym domu. A wspierane powinny być instalacje hybrydowe, gdzie właściciel domu stosuje kolektory słoneczne do podgrzewania wody, stosuje fotowoltaikę, jej nadwyżki też wykorzystuje do podgrzewania wody, a do chłodzenia stosuje pompy ciepła. Dlatego powinien się liczyć efekt całościowy, a nie tylko efekt liczony na sztuki.

Czytaj także: Banki chcą uczestniczyć w programach Czyste Powietrze i Mój Prąd

Co powinno się zmienić w zakresie wsparcia dla elektromobilności, aby liczba samochodów elektrycznych w Polsce szybko się zwiększała?

− Niestety elektromobilność trafiła na dwa strukturalne problemy, z którymi sobie w Polsce nie poradziliśmy.

Pierwszy to są rosnące ceny energii elektrycznej. Ja nie znam żadnego kraju na świecie, który mając najwyższe ceny energii elektrycznej w regionie – w sposób udany, szybki, intensywny rozwijałby elektromobilność. Żeby ceny energii spadły, powinno być jak najwięcej zielonej energii wiatrowej i fotowoltaicznej, a jak najmniej paliw kopalnych, w szczególności węgla. Analizy środowiskowe pokazują, że kraj który ma powyżej 30 proc. w mikście energetycznym nie powinien zabierać się do elektromobilności..

Drugim problemem, który mamy − to taryfy. Nasze taryfy nie są dynamiczne, nie mamy taryf wielostrefowych i giełda energii nie reaguje elastycznie na zmiany popytu i podaży, nie mamy ujemnych cen na giełdzie energii, a giełda energii jest zmonopolizowana jak cała gospodarka. Jeśli jest mała liczba graczy, zarówno po stronie wytwarzania, obrotu, jak i dystrybucji, to wtedy nie można tworzyć modelu biznesowego dla mobilnego magazynu energii, jakim jest samochód elektryczny.

I bez synergii niskich cen energii, bezemisyjnych paliw, i dynamicznych taryf bardzo trudno jest rozwijać elektromobilność. W zasadzie na dzisiaj tym, co ma sens jest elektryczny autobus, elektryczny transport szynowy, głownie transport publiczny.

Natomiast jeśli chodzi o umasowienie elektromobilności, poprzez dostarczenie rozwiązań dla gospodarstw domowych, to niestety w obecnym systemie energetycznym jest to niemożliwe.

Musimy poczekać na transformację elektroenergetyki i dopiero wtedy wrócić do samochodu elektrycznego dla Kowalskiego.

Czytaj także: Dlaczego pojazdy elektryczne mają sens tylko w dużych miastach?

Źródło: aleBank.pl