Rząd zadba o wielką płytę

Rząd zadba o wielką płytę
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
7 miliardów złotych - aż tyle pieniędzy rząd może przeznaczyć na termomodernizację budynków z wielkiej płyty. Chodzi nie tylko o szczelne zabudowanie ich styropianem czy ocieplenie stropów, ale też wzmocnienie konstrukcji za pomocą kotew. To kolejny argument, który tłumaczy dużą popularność budownictwa monolitycznego.

Wciąż utrzymanie mieszkań w betonowych blokach jest o około 10-20% droższe niż we współczesnym budownictwie.

Program modernizacji budynków z czasu PRL-u został ogłoszony przy okazji prezentacji wyników badań trwałości budownictwa wielkopłytowego przeprowadzonych przez Instytut Techniki Budowlanej. Miało ono za zadanie rzetelne sprawdzenie stanu tych bloków i wypracowanie zaleceń odnośnie dalszej konserwacji. Efekt badań może być dla wielu osób zaskoczeniem. Wielka płyta jest bezpieczna i będzie służyła Polakom przez pokolenia – oczywiście o ile o budynki będzie się dbało. Do modernizacji i wzmocnienia pozostało jednak 50 tysięcy bloków. Koszt prac szacowany jest na prawie 26 miliardów złotych.

Wielka płyta twardo stoi

Tymczasem wśród kupujących mieszkania popularność bloków z tzw. „wielkiej pyty” w ostatnim czasie nie została zachwiana. Dowód? Przeglądając ogłoszenia o chęci sprzedaży takich mieszkań, można nawet dojść do wniosku, że lokali takich wręcz brakuje na rynku. I tak portal ogłoszeniowy morizon.pl w momencie pisania tego tekstu dysponował prawie 10 tysiącami ogłoszeń o chęci sprzedaży dwupokojowych mieszkań w Warszawie. W liczbie tej tylko 8-9% stanowiły mieszkania w blokach z wielkiej płyty. Jedno jest pewne – powodem tego nie jest fakt, że mieszkania w betonowych blokach stanowią tylko niewielki procent stołecznych nieruchomości. Dane GUS pozwalają oszacować, że w technologii wielkopłytowej zbudowano około 25-30% stołecznych mieszkań.

Wielką płytę łatwo sprzedać

Dlaczego więc ogłoszeń o sprzedaży lokali budowanych za PRL-u jest tak mało? Jedynym wytłumaczeniem jest to, że lokale te dość szybko znajdują nabywców, a przez to w całej masie ogłoszeń o chęci sprzedaży stanowią dość małą grupę. Co do zasady po prostu łatwiej jest dziś sprzedać dwa pokoje w betonowym bloku niż w kamienicy czy nowym budownictwie. Powód? Jest ich kilka. Najważniejszym wydaje się cena. Po pierwsze przeważnie metr takiego lokalu jest o około 10-20% tańszy niż wynika ze średniej ceny w danym mieście. Ponadto wspomnianych metrów trzeba kupić mniej. Z danych dostępnych w serwisie Morizon wynika bowiem, że przeciętne mieszkanie dwupokojowe w wielkiej płycie ma powierzchnię 43 m kw. Dla porównania średnia dla wszystkich stołecznych „dwójek” to 50 metrów.

Ponadto, wraz z rozwojem miast, miejsca, w których budowano bloki w latach 70 i 80-tyc,h są dziś często dobrze skomunikowane z centrum i obfitują w tereny zielone i rekreacyjne, sklepy, placówki oświatowe i punkty usługowe – słowem są w dobrej lokalizacji. Ponadto postępujące modernizacje powodują, że osiedla te zyskują na atrakcyjności. Mało tego, kilkadziesiąt lat temu budując nowe osiedla architekci i planiści bardziej niż dziś dbali o to, aby sąsiedni nie zaglądali sobie do okien.

W tej beczce miodu jest jednak też niemało dziegciu. Betonowe bloki są synonimem topornej architektury, krzywych ścian, słabego wyciszenia i współdzielonej z sąsiadami wentylacji. Do tego dochodzą wyższe koszty utrzymania – głównie za sprawą wyższych kosztów ogrzewania. I choć termomodernizacja zmienia ten obraz, to wciąż utrzymanie mieszkań w betonowych blokach jest o około 10-20% droższe niż we współczesnym budownictwie.