Rynek finansowy: Loża komentatorów – Luty 2017

Rynek finansowy: Loża komentatorów – Luty 2017
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czy ewentualna zmiana idei funkcjonowania Unii Europejskiej może być korzystna dla polskiego systemu bankowego?

imageKrzysztof Kluza
Szkoła Główna Handlowa

Obecnie trudno mówić o jakimkolwiek pewnym kierunku zmian w Unii Europejskiej. Może być to zarówno zacieśnienie integracji, jak i jej rozluźnienie. Zacieśnienie może też dotyczyć całej Wspólnoty lub ograniczyć się do krajów strefy euro. Biorąc pod uwagę okoliczności, które zastymulowały obecną debatę, czyli ubiegłoroczny brexit, a także po części możliwe przejście USA na protekcjonistyczny kurs, bardziej prawdopodobny kierunek zmian w Unii to pogłębienie integracji strefy euro kosztem unijnych „peryferiów”.

Jak to wpłynie na polski sektor bankowy oraz w ostatecznym rozrachunku na jego klientów? Najbardziej prawdopodobne są umiarkowane zmiany bez zauważalnego nań wpływu. Gdyby jednak analizować scenariusze skrajne, to w przypadku pogłębionej integracji strefy euro oraz towarzyszącej jej reformy polityki spójności i polityki rolnej (tzn. ograniczenia funduszy na te polityki), skutki dla polskiego sektora finansowego i jego klientów nie będą pozytywne. Tego typu procesy zazwyczaj kończą się odpływem kapitału do krajów macierzystych oraz zmniejszonym zainteresowaniem ekspansją kredytową za granicą. O ile banki z rodzimym kapitałem na tym doraźnie skorzystają, to aktualne potrzeby rozwojowe, czyli inwestycyjne, Polski są zbyt duże, aby skutecznie realizować je, opierając się na krajowych oszczędnościach. Zbyt szybka dynamika zmian wpłynie niekorzystnie na sektor bankowy i ograniczy częściowo jego zdolność do finansowania podmiotów prywatnych w gospodarce lub zakupu rządowych papierów dłużnych.

imageIgnacy Morawski
ekonomista, założyciel i dyrektor portalu SpotData

W tym momencie dla przyszłości systemu bankowego kluczowe są trzy problemy: spowalniający długookresowo wzrost gospodarczy, konkurencja technologiczna i zmiany regulacyjne. Do tego można dodać bardzo zły klimat polityczny wokół banków. Nie wydaje się natomiast, by na liście najważniejszych wyzwań dla branży mógł dziś znaleźć się przyszły kształt UE, chyba że w jakiś bezpośredni sposób wpłynie na istotne dla bankowości trendy.

Rok 2016 pokazał, że polityka ma znacznie mniejszy wpływ na rynki i gospodarkę, niż obawiało się wielu ekonomistów. Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, przeciwników UE w referendum w Wielkiej Brytanii, porażka premiera Matteo Renziego w referendum we Włoszech – te wydarzenia miały wstrząsnąć rynkami i gospodarką, a tymczasem globalny wzrost gospodarczy wyraźnie się umocnił pod koniec ub.r., a na rynkach trwa hossa. Jeżeli tak ewidentne czynniki ryzyka nie przyniosły oczekiwanych, negatywnych konsekwencji, co dopiero możemy powiedzieć o procesach, których kształt jest bardzo niepewny. Unia Europejska może podążyć w bardzo różnych kierunkach: możliwa jest ściślejsza integracja w ramach strefy euro i wprowadzenie UE „dwóch prędkości” w ramach całej organizacji lub generalnie rozluźnienie integracji, albo też wprowadzenie bloków integracyjnych wokół różnych obszarów i problemów. Nie należy wykluczać też rozpadu Unii. Na razie jednak jest za wcześnie, by określić jakikolwiek scenariusz bazowy. Bankowcy mają dziś znacznie więcej problemów na głowie niż to, co się stanie z UE.

image

Jarosław Janecki
główny ekonomistaw Société Générale Polska

Stawianie dziś diagnozy sytuacji obarczone jest sporym ryzykiem. Znajdujemy się w roku, w którym odbędą się wybory w Niemczech i we Francji. Wkrótce też rozpoczną się negocjacje Wielkiej Brytanii z UE na temat szczegółowych rozwiązań odnoszących się do brexitu. Szczególnie ta ostatnia sprawa i efekty rozmów m.in. w zakresie swobodnego przepływu kapitału, jak również strategiczne decyzje największych banków funkcjonujących w londyńskim City, mogą mieć wpływ na sytuację polskiego systemu bankowego. Niepewność odnośnie kierunków zmian prawno-instytucjonalnych w UE przyczynia się do sporych problemów natury analitycznej. Odpowiadając na podstawowe pytanie, zwróćmy uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, ważna dla polskiego sektora bankowego może być unia rynków kapitałowych, która stanowi jeden z fundamentów tzw. planu Junckera. W ramach planowanych rozwiązań miałoby nastąpić ujednolicenie norm prawnych i wskaźników finansowych. W efekcie przepływ kapitału między państwami UE mógłby odbywać się bez dodatkowych kosztów, co pozytywnie wpłynęłoby na inwestycje i ograniczyłoby utrudnienia w finansowaniu niedużych firm. W tym przypadku korzyści dla sektora bankowego są całkiem prawdopodobne. Po drugie, istnieje ryzyko, że stopniowe wprowadzenie poszczególnych elementów unii bankowej, w tym Jednolitego Mechanizmu Nadzorczego (SSM) może przyczynić się do marginalizacji polskiego sektora bankowego. W przypadku Polski, kraju spoza strefy euro, w sytuacji silnego krajowego nadzorcy, pozostawanie poza SSM nie powinno jednak budzić nadmiernych obaw.

image

Mirosław Bieszki
doradca ekonomiczny Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce

Krótki przegląd wyzwań pozwala mi zakładać, że tytułowa zmiana idei funkcjonowania Unii Europejskiej wiąże się z unią wielu prędkości oraz skutków brexitu i wygranej Donalda Trumpa dla kierunku i siły impulsu integracji. Jeśli w przyszłości środki unijne byłyby przeznaczane na projekty inwestycyjne o ogólnoeuropejskim znaczeniu, w oderwaniu od narodowych interesów i budżetów, wówczas spadłoby unijne wsparcie dla polityki regionalnej. Oznacza to zmniejszenie wsparcia finansowego dla inwestycji, co już ma negatywne znaczenie dla polskiego systemu bankowego. Chodzi o dopłaty unijne, które zmniejszały ryzyko inwestycyjne, co przekładało się pozytywnie na apetyt na ryzyko kredytowe w bankach polskich. Czy odpowiedzią na taką ewentualność jest budowana polska grupa finansowa? Raczej błędem będzie pójście drogą wytyczoną w wypowiedziach wicepremiera Mateusza Morawieckiego i traktowanie grupy jako ekwiwalentu dla dalece zmniejszonego wsparcia finansowego z Unii Europejskiej w sytuacji, gdy zmienią się zasady budżetowe Wspólnoty. Ponieważ komentarz piszę po wysłuchaniu zarówno Theresy May i Donalda Trumpa, skłania mnie to do przyjęcia założenia, że rok 2017 będzie rokiem akceleracji w kierunku dwóch prędkości w stylu zaproponowanym przez Emmanuela Macrona – unia walutowa jako silny rdzeń integracji. Plan Morawieckiego wyklucza dołączenie do integracji dużej prędkości i nasz system bankowy nie będzie korzystał z tego przyspieszenia. A to oznacza, że w sytuacji kolejnego kryzysu finansowego będzie on musiał radzić sobie sam.

image

Dariusz Winek
dyrektor zarządzający Pionem Strategii i Ekologii BOŚ Banku

Zmiana zasad funkcjonowania UE może okazać się niezbędna dla jej dalszego istnienia, ponieważ kryzys finansowy i fiskalny, a następnie zachodzące na dużą skalę procesy imigracyjne – w szczególności te spoza Unii – istotnie obnażyły fundamentalne jej słabości. W konsekwencji rosnąca niepewność o ekonomiczną przyszłość gospodarek w naturalny sposób prowadzi do działań protekcjonistycznych czy generalnie w większym stopniu broniących partykularnych interesów poszczególnych krajów. Wydaje się jednak, że kluczowe korekty sposobu funkcjonowania UE mogą dotyczyć zasad swobodnego przepływu zasobów ludzkich. W zakresie przepływu dóbr i kapitału korekty sposobów działania mogą być mniejsze, o ile w ogóle będą. W krótkiej perspektywie dla Polski i krajowego sektora bankowego kluczowy będzie sposób wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i zmiany, jakie to będzie niosło w systemie finansowym i bankowym Wspólnoty. W pewnym sensie może to być szansa na przeniesienie do Polski części inwestorów finansowych operujących obecnie w Londynie, ale należy z pokorą przyznać, że konkurentów w staraniach o pozyskanie tych inwestorów nie brakuje. Jeżeli w konsekwencji brexitu nastąpi przyspieszenie wprowadzania unii bankowej, w szczególności w zakresie Jednolitego Mechanizmu Nadzorczego (SSM), daje to teoretycznie szanse na zmniejszenie negatywnych skutków transmisji potencjalnego kryzysu sektora bankowego w innych państwach na krajowy sektor bankowy. Panuje bowiem consensus, że mimo wzrostu kapitalizacji europejskich banków prawdopodobieństwo kryzysu bankowego w UE rośnie.

image

Andrzej Reterski
prezes Domu Finansowego QS

Zmiana idei funkcjonowania UE może wpłynąć znacząco na polską gospodarkę oraz sektor finansowy. Wielka Brytania, która zdecydowała się opuścić struktury unijne, może stać się przykładem dla innych państw. Rosnąca popularność populistycznych polityków sprzyja takim tendencjom. Nawet jeżeli pozostali członkowie pozostaną w strukturach, to ten pierwszy brexit może przynieść Unii znaczące osłabienie.

Jak w tych warunkach zmieni się sama UE, jak to wpłynie na sektor finansowy w Polsce? Być może te przemiany doprowadzą do zmniejszenia ingerencji struktur unijnych w gospodarki państw członkowskich. Z punktu widzenia sektora bankowego zmiana w tym kierunku wcale nie musi być niekorzystna, gdyż jest on znacząco przeregulowany. Wiele regulacji bazuje na dyrektywach unijnych, a poszczególne rynki różnią się od siebie i nie zawsze są na takim samym etapie rozwoju. Efektem jest przeregulowanie. Zmiany, które w naturalny sposób pojawiłby się na danym rynku są narzucane odgórnie. Często przedwcześnie.

Polski sektor finansowy potrzebuje ograniczenia regulacji. Nakładanie się lokalnych pomysłów z regulacjami unijnymi może doprowadzić nasze banki do poważnego kryzysu. Z tej perspektywy osłabienie nacisku ze strony Unii może być korzystne. Patrząc jednak z punktu widzenia relacji międzynarodowych, trzeba podkreślić, że osłabienie UE może spowodować zdestabilizowanie naszych relacji z państwami ościennymi, takimi jak Rosja. Niepewność polityczna nigdy nie jest korzystna dla biznesu. Nie wpłynęłaby ona pozytywnie na sektor bankowy.


Opracował: J. Grobicki

Prezentowane wypowiedzi to prywatne opinie ich autorów, nie wyrażają zatem stanowiska żadnej z instytucji, z którymi są oni związani zawodowo.