RPP się nie śpieszy, ECB przypomina, Amerykanie pracują

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kiepas.marcin.02.250x376Piątkowych handel na rynkach światowych upływa pod znakiem mniejszych obrotów i ograniczonych wahań. Prawdziwe emocji czekają inwestorów dopiero wieczorem...gdy pilkarze wrócą na mundialowe boiska w Brazylii.

Piątek jest dniem wolnym w USA. Tego dnia wypada Dzień Niepodległości, jedno z ważniejszych amerykańskich świąt. Nieobecność inwestorów z USA tradycyjnie przekłada się na spadek obrotów i ograniczenie zmienności na rynkach finansowych. Szczególnie, że dzisiejsze kalendarium makroekonomicze praktycznie było puste, co pozbawiło rynek potencjalnych impulsów.

Niemiecki DAX, francuski CAC40, a także polski indeks WIG20 oscylują na poziomach nieco poniżej wczorajszego zamknięcia. Kurs EUR/USD kontynuuje spadki zapoczątkowane we wtorek, ale ich dynamika nie jest duża. W ślad za eurodolarem ruszył USD/CHF, który lekko rośnie. Po wczorajszych wzrostach nieco cofnął się kurs USD/JPY. GBP/USD pozostaje natomiast blisko poziomu z wczorajszego zamknięcia. We wszystkich tych przypadkach obserwować można zmniejszoną aktywność inwestorów. Niewiele też dzieje się na złoty, który pozostaje stabilny do euro i szwajcarskiego franka oraz lekko traci do amerykańskiego dolara.

Obserwując sytuację na rynkach można odnieść wrażenie, że inwestorzy myślami są już przy wieczornych meczach mistrzostw świata w piłce nożnej w Brazylii, gdzie w ćwierćfinale najpierw Niemcy zagrają z Francją, a później Brazylia zmierzy się z Kolumbią. Niewątpliwie w tych dwóch spotkaniach emocji będzie znacznie więcej niż dziś przez cały dzień na rynkach finansowych.

RPP niechętna obniżką stóp procentowych

Wydarzeniem mijającego tygodnia na rodzimym rynku finansowym było lipcowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Zgodnie z rynkowym konsensusem Rada nie zmieniła stóp procentowych, pozostawiając stopę referencyjną na rekordowo niskim poziomie 2,5%. Jednocześnie, co też było spodziewanym ruchem, odeszła od gwarantowania niezmienności stóp w kolejnych miesiącach (forward guidance), dopuszczając ich obniżkę.

Rezygnacja z forward guidance i zmiana nastawienia na bardziej gołębie mogłaby sugerować, że jeszcze w tym roku dojdzie do cięcia stóp procentowych w Polsce. Szczególnie, że ryzyko deflacji jest bardzo duże, a ostatnie dane makroekonomiczne rozczarowywały, wskazując na wyhamowywanie dynamiki wzrostu gospodarczego. Nic bardziej mylnego. Słowa jakie padły w ostatnią środę na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP przekonują, że obecnie prawdopodobieństwo cięcia kosztu pieniądza jest zerowe.

Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący RPP, wprost oświadczył, że usunięcie forward guidance nie może być odczytywane jako zapowiedź obniżki stóp we wrześniu, natomiast w następnych miesiącach Rada będzie podejmowała decyzje w oparciu o napływające informacje. Żeby jednak nie było wątpliwości od razu dodał, że obniżki stóp procentowych nie są bazowym scenariuszem i ich prawdopodobieństwo jest małe. Szybko wyjaśnił też dlatego tak jest. Po pierwsze podkreślił, że w polskich warunkach deflacja „niespecjalnie” będzie szkodliwa. Po drugie, nie ma obecnie zagrożenia dla wzrostu gospodarczego. Ponieważ, jak powiedział Belka, na dziś prawdopodobny scenariusz rozwoju koniunktury to utrzymanie wzrostu, aczkolwiek nie jego przyspieszenie. To istotne zdanie, gdyż jedynie mocne wyhamowanie ożywienia gospodarczego dałoby sygnał Radzie do koniecznego poluzowania polityki pieniężnej.

Przewodniczący Rady na konferencji w zasadzie powiedział to wszystko, o czym mówił w ostatnich tygodniach. Jednak, żeby inwestorzy nie mieli wątpliwości, że to są opinie podzielane przez całą RPP dodał, że ” jeżeli chodzi o kierunek polityki pieniężnej, to w Radzie jest bardzo daleko posunięta konwergencja poglądów”. Mówiąc wprost: w Radzie nie ma większości zdolnej przegłosować obniżkę stóp procentowych. To zresztą podkreślamy już od pewnego czasu, bazując na medialnych wypowiedziach poszczególnych jej członków.

Przesłanie płynące z lipcowego posiedzenia RPP wydaje się być dość klarowne. Na chwilę obecną nie ma tematu obniżek stóp. I nie będzie go aż do chwili, gdy wzrost gospodarczy wyraźnie nie tąpnie. Nawet pomimo prawdopodobnej deflacji, co Rada uwzględniła w najnowszych swoich prognozach na ten rok (wskaźnik inflacji będzie kształtował się od -0,1% do +0,4%). Taka sytuacja będzie w średnim terminie wspierać złotego. Szczególnie, że przed lipcowym posiedzeniem rynek terminowy wyceniał 75% prawdopodobieństwo cięcia stóp o 50 punktów bazowych (do 2%) jeszcze w tym roku. Dlatego też w wakacje polska waluta powinna pozostać relatywnie mocna.

Niechęć RPP do obniżania stóp procentowych i dysparytet w stosunku do kosztu pieniądza w Eurolandzie będzie miał korzystny wpływ na notowania złotego w średnim terminie. Dlatego, gdyby przyjąć, że nie pojawią się inne impulsy, w wakacje należy oczekiwać jego lekkiego umocnienia do euro i szwajcarskiego franka. Złoty tracić może jedynie do dolara, co będzie pochodną oczekiwanego przez nas umocnienia amerykańskiej waluty.

W krótkim terminie nastroje na rynku walutowym i notowania złotego będą kształtować przede wszystkim czynniki globalne, przy niewielkim współudziale impulsów lokalnych. W tej ostatniej grupie być może ponownie znajdzie się czynnik polityczny, jeżeli nastąpi zapowiadana przez prasę dalsza publikacja nagrań członków rządu z nielegalnych podsłuchów i ponownie wywoła to obawy o stabilność rządu premiera Donalda Tuska.

Gołębi ECB i silna poprawa na rynku pracy w USA

Na świecie wydarzeniami numer jeden kończącego się tygodnia było posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (ECB) i publikacja najnowszych danych z amerykańskiego rynku pracy. Obie te „figury” wywarły wpływ na decyzje inwestorów, co doprowadziło m.in. do osłabienia euro, umocnienia dolara oraz wywindowało indeksy w USA na nowe historyczne rekordy.

W czerwcu stopa bezrobocia w USA nieoczekiwanie spadła do 6,1% z 6,3% przed miesiącem i była najniższa od września 2008 roku. Dane bardzo mocno zaskoczyły. Rynek oczekiwał bowiem ich stabilizacji na poziomie z maja. Równie dużym zaskoczeniem okazały się dane o zatrudnieniu. W czerwcu zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 288 tys., znacznie przekraczając rynkowe prognozy na poziomie 212 tys. Co ciekawe, średni przyrost miejsc pracy z ostatnich trzech miesięcy wyniósł 272 tys., czyli znacznie powyżej granicznego poziomu 200 tys.

Silna poprawa sytuacji na rynku pracy w USA jest mocnym sygnałem trwającego ożywienia w tamtejszej gospodarce, po recesyjnym I kwartale br. (wpływ pogody). Jest jednak przede wszystkim dobrym prognostykiem na przyszłość. Nie może więc dziwić, że inwestorzy z Wall Street wykorzystali ten pretekst do wywindowania indeksów S&P500 i DJIA na nowe historyczne rekordy. Z całą pewnością nie ostatnie w tym roku. Koniunktura dla rynku akcji sprzyja biciu kolejnych rekordów. Przynajmniej do końca tego roku. Nie jest więc niczym zaskakującym, że analitycy są byczo nastawieni do Wall Street, prognozując m.in. wzrost Średniej Przemysłowej do 20000 pkt., czy zwyżkę S&P500 do 2100 pkt.

Systematyczna poprawa sytuacji gospodarczej w USA wspiera też notowania dolara. Póki co wsparcie to nie jest jeszcze zbyt duże. Głównie dlatego, że perspektywa podwyżek stóp procentowych przez Fed pozostaje jednak odległa. Jednakże już na jesieni, gdy program QE3 zostanie wygaszony, a do podwyżek kosztu pieniądza będzie bliżej, aprecjacja dolara powinna przyspieszyć. Zwłaszcza w relacji do euro, które jeszcze przez wiele miesięcy będzie pozostawać pod podażową presją luźnej polityki monetarnej Europejskiego Banku Centralnego (ECB).

Mario Draghi, prezes ECB, na konferencji prasowej po lipcowym posiedzeniu banku centralnego, w sposób jednoznaczny przypomniał inwestorom, że trwa luzowanie polityki monetarnej w Europie. Nie tylko przypomniał, że ECB jest gotów użyć także niekonwencjonalnych środków, żeby zapobiec zbyt długiemu okresowi niskiej inflacji, ale ogłosił początek procesu procedowania nad TLTRO oraz zintensyfikowanie przygotowań do skupu przez bank papierów zabezpieczonych aktywami (ABS). Jak bowiem zaznaczył po raz kolejny, jeśli zmieni się ocena ECB odnośnie perspektyw inflacji, to uruchomiony zostanie program skupu ABS-ów.

Poprawiająca się kondycja amerykańskiej gospodarki, normalizacja polityki przez Fed oraz luźna polityka ECB tworzą warunki do dalszych spadków notowań EUR/USD. Im bliżej końca roku, tym presja ta będzie większa. Obecnie wciąż najbliższym liczącym się wsparciem jest strefa 1,3477-1,3502 dolara. Jednak po jej przełamaniu, a nie ma wątpliwości, że w tym roku to się stanie, kurs EUR/USD ruszy w kierunku 1,30 dolara.

Przegląd najważniejszych wydarzeń przyszłego tygodnia

PONIEDZIAŁEK

  • Niemcy: Produkcja przemysłowa (maj)

WTOREK

  • UK: Produkcja przemysłowa (maj)

ŚRODA

  • Chiny: CPI i PPI (czerwiec)
  • USA: Protokół z posiedzenia FOMC

CZWARTEK

  • Chiny: Bilans handlowy (czerwiec)
  • Australia: Sytuacja na rynku pracy (czerwiec)
  • UK: Posiedzenie BoE

PIĄTEK

  • Kanada: Sytuacja na rynku pracy (czerwiec)

Marcin Kiepas, Tomasz Wiśniewski, Krzysztof Koza
Admiral Markets AS