RBNZ i OPEC na scenie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Centralny Bank Nowej Zelandii zdecydował się na obniżkę stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Tym samym koszt pieniądza spadł z dotychczasowego poziomu 2.25% do 2.00%. Jednocześnie władze monetarne zostawiły otwartą drogę do dalszego luzowania polityki monetarnej.

RBNZ postąpił zgodnie z konsensusem. Rynek był przekonany co do kolejnej obniżki stóp procentowych. Po opublikowaniu decyzji w sprawie kosztu pieniądza pojawił się również komunikat banku, który nakreślił najbliższą przyszłość prowadzenia polityki monetarnej. Władze opowiedziały się za dalszym luzowaniem polityki pieniężnej w tym roku. Spodziewają się również powrotu inflacji w okolicę celu w 2018 roku. Inwestorzy zaczęli powoli wyceniać przyszłe działanie banku. Na podstawie overnight index swap spodziewają się kolejnego działania ze strony RBNZ już w październiku tego roku.

Jedynym powodem, który mógłby pokrzyżować plany RBNZ jest rynek nieruchomości. Ceny nowych domów w niektórych częściach kraju rosną ponad 10% rok do roku. Bank stara się ograniczyć kredyty hipoteczne. Jednak czym niższe stopy procentowe, tym szybciej rosną ceny nieruchomości.

Oprócz obniżki stóp procentowych dokonanych przez Bank Nowej Zelandii warto zwrócić uwagę na rynek ropy naftowej. Ostatnie plotki o możliwym zamrożeniu lub też nawet zmniejszeniu produkcji ropy naftowej przez kraje należące do organizacji OPEC zostały rozwiane. Bowiem Arabia Saudyjska, największy eksporter ropy, zwiększyła swoje wydobycie do rekordowego poziomu 10,67 mln baryłek dziennie w lipcu. Natomiast wydobycie Iranu wzrosło nawet do 3,85 mln baryłek dziennie, według agencji informacyjnej Bloomberg jest to najwyższa podaż od 2008 roku.

Po raz kolejny powracamy do sporej nadpodaży na rynku „czarnego złota”. Przejściowe problemy Kanady z pożarami, a Nigerii z atakami bojowników są już w większej mierze opanowane, zatem produkcja wraca do normy. Nadpodaż na rynku ropy naftowej w krótkim terminie może zepchnąć jej notowania jeszcze niżej.

Mateusz Groszek,
Admiral Markets