Raty kredytu hipotecznego wzrosną nawet o kilkadziesiąt procent?

Raty kredytu hipotecznego wzrosną nawet o kilkadziesiąt procent?
Fot. stock.adobe.com/1599685sv
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zdaniem ekspertów, tuż po wyborach parlamentarnych możemy spodziewać się wzrostu stóp procentowych, co przełoży się także na wzrost miesięcznych rat kredytów. Jeżeli przewidywania rynkowe się sprawdzą, miesięczna rata kredytu może wzrosnąć o 40 proc., a nowych klientów będzie stać na mieszkanie nawet o 10 metrów mniejsze.

#Kredyt ze stałym oprocentowaniem daje klientowi gwarancję, że wysokość raty miesięcznej nie ulegnie zmianie bez względu na sytuację na rynku #StopyProcentowane

Z kredytem hipotecznym klienci wiążą się zwykle na długi czas, nawet 20 – 30 lat. Może się więc zdarzyć, że warunki spłacania rat zmienią się w tym okresie i po kilkunastu latach będziemy wpłacali do banku o wiele wyższą należność niż zaraz po podpisaniu umowy. Takie zagrożenie spowodowane jest sytuacją gospodarczą w kraju i na świecie oraz polityką dotyczącą stóp procentowych. Te ostatnie od kilku lat pozostają w Polsce na tym samym, stosunkowo niskim poziomie, jednak eksperci są zdania, że może zacząć się to zmieniać już po wyborach parlamentarnych, czyli w ciągu 1-2 lat.

Miesięczna rata może wzrosnąć nawet o 40 proc.

Jeszcze kilka lat temu ogromnym zainteresowaniem cieszyły się kredyty we franku szwajcarskim. Polacy, kuszeni niższymi niż w rodzimej walucie kredytami, chętnie decydowali się na taką opcję. Wtedy wydawało się, że odnotowywana w poprzednich latach stabilność franka gwarantuje względne bezpieczeństwo. Niestety, sytuacja diametralnie zmieniła się w 2008 r., kiedy mieliśmy do czynienia z kryzysem gospodarczym. Osoby, które zaciągnęły kredyt w tej walucie, nagle musiały zacząć płacić znacznie wyższe raty. Podobnie wygląda dziś sytuacja na polskim rynku kredytowym, gdzie od roku słychać głosy ekspertów mówiące o tym, że stopy procentowe muszą wkrótce poszybować w górę, a większość kredytów hipotecznych jest oprocentowanych zmienną stopą procentową.  W tym momencie oprocentowanie kredytów w bankach utrzymuje się na poziomie ok. 4 proc., jeżeli jednak przewidywania analityków się sprawdzą, to już za kilka lat będzie to 6-7 proc.

– Problem ten najlepiej obrazują wyliczenia. Rata kredytu w kwocie 300 tys. zł, zaciągniętego na 30 lat przy oprocentowaniu 4 proc. to ok. 1 432 zł miesięcznie. Ten sam kredyt przy oprocentowaniu 7 proc., daje ratę w wysokości ok.1996 zł – to aż o 500 zł więcej. Warto o tym pamiętać przy podpisywaniu umowy kredytowej na długi okres. Może nam się wydawać, że oferta ze zmiennym oprocentowaniem jest w tym momencie dla nas najlepsza, ponieważ rata kredytu jest atrakcyjna, ale już za kilka, kilkanaście lat możemy płacić znacznie więcej – mówi Katarzyna Dmowska z ANG Spółdzielni.

UOKiK chce zwiększenia oferty kredytów ze stałym oprocentowaniem

Stąd też propozycja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby banki wprowadziły do swojej oferty więcej opcji ze stałym oprocentowaniem, obowiązującym przez całą umowę lub też znaczącą jej cześć. Obecnie taką opcję oferują jedynie 3 banki. Kredyt ze stałym oprocentowaniem daje klientowi gwarancję, że wysokość raty miesięcznej nie ulegnie zmianie bez względu na sytuację na rynku. Gwarancja ta obowiązuje jednak jedynie przez maksymalnie pierwsze 5 lat kredytowania. Po tym terminie oprocentowanie jest automatycznie zmieniane na zmienne lub bank proponuje nowe warunki. Takie kredyty są także droższe, dlatego też niechętnie po nie sięgamy.

Czytaj także: Polacy i Finowie najbardziej narażeni na wzrost rat kredytów hipotecznych >>>

– Pytaniem pozostanie, czy klienci będą się decydowali na droższą, jakby nie patrzeć, opcję kredytu ze stałym procentowaniem w zamian za spokojny sen. Może się wydawać, że Polacy nie obawiają się ryzyka związanego z zaciąganiem kredytów, których warunki mogą się diametralnie zmienić, czy jednak tak jest na pewno? Obawiam się, że jest to często wynik niestety niskiej wiedzy ekonomicznej klientów, faktu, że umowy bywają dla klientów zbyt skomplikowane, a klienci w momencie podpisywania umowy widzą wymarzone mieszkanie i nie myślą o konsekwencjach zaciąganego zobowiązania. Dlatego na pośrednikach kredytowych spoczywa ogromna odpowiedzialność za przekazanie wiedzy w odpowiedni sposób, aby każdy wiedział, co podpisuje i jakie mogą być tego konsekwencje. Nie bez znaczenia jest także bardzo mała oferta kredytów ze stałym oprocentowaniem, a co za tym idzie – jego nieatrakcyjność dla klientów. Gdyby banki faktycznie zostały zmuszone do wprowadzenia takich kredytów do swojej oferty, to być może większa konkurencja wpłynęłaby na pojawienie się korzystniejszych opcji bez ryzyka związanego ze zmiennym oprocentowaniem – tłumaczy Katarzyna Dmowska.

Nowych klientów będzie stać na mieszkanie o 10 metrów mniejsze

Wzrost stóp procentowych odbije się także na nowych klientach, którzy dopiero myślą o wzięciu kredytu hipotecznego, a dokładniej – na ich zdolności kredytowej. Jeżeli miesięczna rata kredytu wzrośnie w znaczny sposób, to nasza zdolność kredytowa może obniżyć się nawet o kilkadziesiąt tysięcy zł, a co za tym idzie – albo będziemy musieli zdecydować się na tańsze mieszkanie, albo na wyższy wkład własny.

– Jeżeli osoba o zarobkach brutto rzędu 4400 zł ma obecnie zdolność kredytową na poziomie 200 tys. zł, to po podwyżkach stóp procentowych do 7 proc., jej zdolność kredytowa spadnie do 145 tys. zł, to o ponad 50 tys. zł mniej. Oznacza to, że przy np. średniej cenie za metr kwadratowy mieszkania w Katowicach – ok. 5,5 tys. zł (dotyczy średnich cen mieszkań w Katowicach i spadku zdolności kredytowej o 55 tys. zł – przyp. red.), kupujący musiałby zdecydować się na mieszkanie aż o 10 metrów mniejsze – dodaje Katarzyna Dmowska z ANG Spółdzielni.

Źródło: ANG Spółdzielnia