Ranking 50 Największych Banków w Polsce 2010: Polska a Euro – Kiedy nadejdzie euro?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Gdy podczas 18 Forum Gospodarczego w Krynicy we wrześniu 2008 r. premier Donald Tusk proponował wprowadzenie euro już w roku 2011, zaskoczenia nie kryli nie tylko goście z zagranicy, ale także polscy przedsiębiorcy. Wyglądało to na przejaw hurraoptymizmu, zwłaszcza, że pod względem przygotowań do tego "aktu strzelistego" polska gospodarka była najlepiej przygotowana podczas rządów ekipy Marka Belki.

Stanisław Brzeg-Wieluński

On jednak uznał, że zamiana złotego na euro jest decyzją polityczną i pozostawił ją swoim następcom. Później było już tylko gorzej: pomimo zastrzyku ogromnych pieniędzy z UE i globalnej koniunktury w okresie koalicji PiS – LPR – Samoobrona, państwo zaczęło się coraz szybciej zadłużać. W krótkim czasie Polska przestała spełniać kryteria z Maastricht. Warto pamiętać, że choć rząd PiS wprowadził obniżenie stawki podatku dochodowego dla firm oraz składki na ZUS, ale nie zreformował problemu deficytu budżetowego. Miał ku temu dobra okazję dzięki szybkiemu wzrostowi PKB. Nowa koalicja PO – PSL z powodu zewnętrznych problemów gospodarczych nie powstrzymała tych złych tendencji.. Co gorsza, deklarację wprowadzenia euro w samym środku światowego kryzysu można traktować tylko w kategorii marketingu politycznego. To miał być wyraźny, optymistyczny sygnał dla zagranicznych inwestorów, którzy uciekali z GPW i rynku nieruchomości.. Chodziło o przekaz, że choć Polska jest „rynkiem wschodzącym” to potrafi panować nad swoimi finansami ( walutą) i wykorzystać unijne środki na modernizację infrastruktury. Na taką deklarację od lat czekali polscy eksporterzy uważając, że ta walutowa rewolucja obniży koszty funkcjonowania przedsiębiorstw i zwiększy ich konkurencyjność wobec firm z Zachodu.

Jednak już wkrótce światowy kryzys gospodarczy i widoczne gołym okiem problemy Słowacji, która należała do strefy euro – stały się dla polskich ekonomistów prawdziwym otrzeźwieniem. Okazało się, że Polska nie była częścią Eurolandu chroniło nas przed recesją, która oficjalnie była nazywana „spowolnieniem gospodarczym”. Nieprzypadkowo rząd Donalda Tuska zadeklarował późniejsze wejście do ERM2, zdając sobie sprawę, że bez uporządkowania finansów nie spełniamy żadnego z kryteriów zamiany złotego na euro. Bruksela też to tak oceniła i w jednoznacznie brzmiących komentarzach daje Warszawie do zrozumienia, że droga do Europejskiej Unii Monetarnej jest bardziej wyboista i kręta niż zakładał rząd. Premier Donald Tusk 6 maja 2010 r. zapowiedział: „budowanie kalendarza wejścia do strefy euro nie jest dla mnie dzisiaj priorytetem. (…) Na razie musimy obserwować, co się dzieje na południu Europy i chronić Polskę przed skutkami greckiego kryzysu, a do tematu euro wrócimy”. 12 maja 2010 roku minister Jacek Rostowski uznał, że: „strefa euro jest obecnie jak dom, który wymaga pewnego remontu (…) za kilka lat, kiedy strefa euro zostanie odnowiona, wprowadzimy się tam”. Jak to wygląda w opinii przedsiębiorców ?.

Oczami Polskiej Rady Biznesu

– Na rynkach finansowych widać dziś zjawisko zbliżone do schizofrenii: inwestorzy boją się recesji po wprowadzeniu konsolidacji fiskalnej, co ma zbilansować wydatki budżetu, ale jednocześnie zastanawiają się, czy egzekucja podatkowa nie zmniejszy dynamiki wzrostu gospodarczego – tak dr Janusz Jankowiak, główny ekonomista PRB, ocenił sytuację gospodarczą Eurolandu z maja 2010 r. Pretekstem do dyskusji liderów Polskiej Rady Biznesu, zatytułowanej „Euro za jaką cenę?”, było ogłoszenie wyników ankiety przeprowadzonej wśród jej członków, dotyczącej warunków i daty wprowadzenia w euro. Na pytania czy wprowadzić już teraz wprowadzić unijna walutę 84,2 proc. powiedziało tak, a tylko 15,8 proc. – nie. Co warto podkreślić, aż 89,5 procent pytanych było skłonnych ponieść koszty związane z przejściem ze złotego w euro, nawet jeśli ceną byłoby obniżenia PKB! Aż 50 proc. uznało, że dzięki wejściu do ERM2 w ciągu dwóch lat nastąpi eliminacja ryzyka kursowego. Za najbardziej optymalny kurs euro do złotego uznano przedział od 3,50 do 4,20. Konkluzje po przeprowadzeniu ankiety wśród członków PRB są dość oczywiste: turbulencje finansowe wywołane globalnym kryzysem, pokazują, że euro nie zawsze musi być optymalnym rozwiązaniem polskich problemów. Ale dla polskiego biznesu kwestia zamiany złotego na euro jest sprawą wciąż aktualną.

W dyskusji bardzo ciekawą koncepcję przedstawił prof. Dariusz Filar, były członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2004-2010. Powołując się na liczne spotkania z przedsiębiorcami podkreślił, że wciąż padają pytania o termin wprowadzenia euro. To zainteresowanie jest dość oczywiste skoro ¾ polskiego eksportu trafia na rynek UE, dlatego wprowadzenie wspólnej waluty ułatwiło by im życie. Jednak wypowiedź premiera Donalda Tuska o wprowadzeniu euro już w roku 2011 bardzo trudno skomentować. Jeśli hipotetycznie wybieramy rok X na wprowadzenie euro, to w okresie od rok X minus 1 oraz rok X minus 2, będziemy oceniani przez Brukselę czy spełniamy kryteria konwergencji złotego na euro (chodzi głównie o stabilność kursową). De facto oznacza to ocenę naszej gospodarki i finansów pod kątem ERM2 w latach X minus 2 i X minus 3 a nawet X minus 4! Gdy uwzględnimy – jako jeden z kryteriów – deficyt poniżej 3 proc PKB, to według tych danych Polska spełniała to kryterium jedynie w roku 2007. Ale też i lata 2005-2007 były okresem nadzwyczaj korzystnych warunków zewnętrznych. To światowa koniunktura wyciągnęła wtedy Polskę z deficytu budżetowego. Dziś, aby to osiągnąć trzeba od trzech do czterech lat… Gdyby udało się tak, jak w latach 2005-2007, zejść do poziomu deficytu 2,9 do PKB, wtedy dopiero około roku 2015 wprowadzimy euro. Ale dziś trudno będzie powtórzyć te osiągnięcia, bo duża presja fiskalna w UE uderzy w koniunkturę ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI