Punkt widzenia: Za fasadą CSR

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kf.2013.k4.foto.039.150xGdy w 1942 r. Henry Luce przeglądał jak co dzień prasę, doszedł do wniosku, że miara się przebrała. Amerykańskie gazety coraz częściej goniły za sensacją. Były coraz głupsze, brukowce święciły tryumfy, a poważne media były stronnicze i prowadziły własne krucjaty przeciwko politycznym przeciwnikom.

Jan Kreft

Luce też miał swoje polityczne fobie, ale był wydawcą wielkiego wówczas magazynu Time oraz szefem komisji, która wzięła się za media i po raz pierwszy sformułowała koncepcję społecznej odpowiedzialności (corporate social responsibility – CSR) – w tym przypadku odpowiedzialności mediów. Wnioski z jej pięcioletnich prac były proste: trzeba naprawić zło i stworzyć odpowiednie standardy.

O ile z tym pierwszym mało kto dyskutował, o tyle z przestrzeganiem norm był już kłopot. Komisja Luce’a doszła bowiem do wniosku, że najlepiej, by to… dziennikarze i wydawcy kontrolowali samych siebie. To ma być samokontrola, na tym ma polegać odpowiedzialność społeczna. Ludzie mają prawo do wolnych mediów, ale mają też prawo do właściwych mediów.

Koncepcja odpowiedzialności społecznej okazała się atrakcyjna. Tym bardziej atrakcyjna, im bardziej… można było na niej zarobić. Słowem, warto być przyzwoitym, wrażliwym, empatycznym. Dobrze być społecznie odpowiedzialnym. A najlepiej, gdy o tych wszystkich pięknych cnotach i zachowaniach wie jak najwięcej naszych odbiorców i klientów. Bo gdy już przekonamy wszystkich, że jesteśmy wzorem cnót, wówczas na pewno takimi się staniemy.

Od czasów Luce’a minęło pół wieku. Nie ma już magazynu Time (a szkoda), za to koncepcja społecznej odpowiedzialności ma się dobrze, co nie przeszkadza wcale jej zwolennikom i hołdownikom uczestniczyć w kolejnych skandalach, w moralnych katastrofach, w oszczędnym gospodarowaniu prawdą w relacjach z inwestorami. Etycznie zdezorientowanie dotknęło Enron, Tyco i wiele innych ważnych i słynnych z dobroczynności korporacji zapisujących złotymi zgłoskami historię upadków w atmosferze skandalu i nieprawości, za to z wysoko trzymanymi sztandarami odpowiedzialnego biznesu do ostatnich swoich dni.

Jestem przekonany, że właściciele Amber Gold też byli poważnie zaangażowani w CSR. Tu sypnęli groszem na gdańskie ZOO, tam dofinansował zakon dominikanów. Relacje z interesariuszami układali modelowo. O pracowników też w tej firmie dbano. Do samego końca. Bardzo ładnie rozwinięte działania CSR miał Brittish Petroleum.

Odważne zaangażowanie społeczne, trwałe, długoterminowe kontakty z organizacjami ekologicznymi i władzami stanowymi kontynuowano w najlepsze, gdy Zatokę Meksykańską zalewała ropa z platformy… Enron znakomicie komunikował się z akcjonariuszami i klientami. Bardzo ładne kontakty miał News Corporation. Jego flagowy dziennik News of The World był najlepiej sprzedającym się angielskojęzycznym tytułem na świecie, opisywał (był raczej zatem Screws of the World), aż okazało się, że ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI