Prognozy na 2023: to będzie trudny rok dla gospodarki

Prognozy na 2023: to będzie trudny rok dla gospodarki
Fot. Konfederacja Lewiatan
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Jeśli w przyszłym roku nie trafią do Polski środki z Krajowego Planu Odbudowy to w najgorszym scenariuszu grozi nam spadek PKB. Ciężkie chwile będzie przeżywał przemysł, osłabnie konsumpcja, inwestycję dalej będą kulą u nogi. Inflacja w całym 2023 roku pozostanie dwucyfrowa i na pewno nie spadnie poniżej 13%. Stopa bezrobocia utrzyma się poniżej 6% - wynika z prognoz Konfederacji Lewiatan.

– To co jeszcze rok temu, czy na początku tego roku wydawało się prawdopodobne przestało mieć jakiekolwiek znaczenie po 24 lutego, dniu  agresji Rosji na Ukrainę. Od tego momentu większość instytucji międzynarodowych, czy ośrodków analitycznych zmienia co chwila swoje prognozy na kolejny rok. Sama skala rewizji jest znacząca. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o wzroście gospodarczym w Polsce w 2023 r. od 1,5% do 2%. Teraz coraz częściej wspominamy o potencjalnej recesji i spadku PKB nawet o 1% w przyszłym roku. Ten pesymistyczny scenariusz może się zrealizować – mówi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.

Ratunkiem dla gospodarki mogą być środki z KPO. Ich pozyskanie może w przyszłym roku dołożyć około 1 pkt. proc. do rodzimego PKB.

W 2023 roku osłabienie popyt konsumpcyjny w Polsce, ale też w Unii Europejskiej. To szczególnie ważne ponieważ nasze gospodarki są dość ściśle połączone (główny kierunek naszego eksportu to zachód, z Niemcami na czele). Wraz ze spadkami popytu przyjdzie poważne osłabienie koniunktury w rodzimym przemyśle. W mojej ocenie czeka nas ciężki czas, z możliwymi spadkami produkcji przemysłowej rok do roku. Co gorsza pragmatyzm firm z 2021 i 2022 r. stanie się problemem. Firmy w tym czasie nagromadziły niespotykaną do tej pory ilość zapasów (to one podbijają nasz PKB). Teraz brak produkcji i nowych zamówień przełoży się na wysokie koszty magazynowania i transportu tych towarów.

Inwestycje kulą u nogi

Kulą u nogi będą dalej inwestycje. Przedsiębiorstwa nie są skłonne dokonywać nowych zakupów ze względu na nadal bardzo dużą niepewność. Możliwe odbicie inwestycji nastąpi dopiero w momencie trwałego osłabienia tempa wzrostu cen lub zakończenia działań wojennych w Ukrainie.

– Mimo zapowiedzi rządzących i NBP inflacja w 2023 roku nadal pozostanie dwucyfrowa. Wycofanie się z tarcz antyinflacyjnych przyniesie oczekiwany efekt – podbije inflację na początku przyszłego roku. W czarnym scenariuszu będziemy mówili prawdopodobnie o inflacji w lutym przekraczającej 20%. W całym roku nie uda się na pewno jej ograniczyć poniżej granicy 13% – dodaje Mariusz Zielonka.

NBP prawdopodobnie zakończyło już cykl podwyżek stóp procentowych. Nic jednak nie wskazuje, żeby Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na bardziej radykalne ruchy przed końcem przyszłego roku. Jeśli już będzie jakikolwiek ruch to będzie on na początku października i to też bardziej kosmetyczny niż znaczący.

Sytuacja na rynku pracy

Jedynym elementem gospodarki, który w przyszłym roku prawdopodobnie prześliźnie się relatywnie gładko przez czas dekoniunktury będzie rynek pracy. Zawirowania z napływem uchodźców z Ukrainy w 2022 r. wypełniały lukę w zatrudnieniu. Teraz w czasach koniecznej redukcji kosztów powroty obywateli Ukrainy ponownie wpływają na to, że na rynku pracy statystyki pozostaną w zasadzie bez zmian. Oznacza to, że nadal stopa bezrobocia rejestrowanego utrzyma się poniżej 6% w całym 2023 r.

Źródło: Konfederacja Lewiatan