Private Equity: Jak zarobić na inwestowaniu w niemieckie firmy?

Private Equity: Jak zarobić na inwestowaniu w niemieckie firmy?
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Niemcy coraz bardziej interesujące dla inwestycji Private Equity pisze z Berlina Włodzimierz Korzycki

#MichaelKraus, #E&Y: Jeśli nie nastąpi jakaś szokująca eskalacja konfliktu handlowego, to poziom inwestycji w formule #PrivateEquity może w tym roku być rekordowy @EY_Poland

Private Equity  zamiast lokaty bankowej?

Kapitału na rynku coraz więcej, a zatem trzeba go gdzieś plasować. Niemieccy „bogacze”, podobnie jak posiadacze większej kasy w innych krajach, od lat chętnie zawierzają swoje portfele zawodowym finansistom.

Wielką popularnością cieszą się fundusze udziałowe Private Equity (PE), których celem jest pomnażanie majątku głównie prywatnych, ale też instytucjonalnych, posiadaczy. Stanowią alternatywę dla powszechnych dziś niskooprocentowanych lokat bankowych.

Na niemieckim rynku od dwóch lat obserwuje się niewidzianą wcześniej tak dużą aktywność finansową rodzimych i zagranicznych podmiotów. Pokazuje to skokowy wzrost działań inwestycyjnych.

Tysiące niemieckich firm z udziałem Private Equity

O ile w 2016 roku inwestycje funduszy Private Equity wyniosły 6,77 mld euro, to rok później już 11,3 mld. Fundusze PE zaangażowały się w zeszłym roku w 1.100 niemieckich przedsiębiorstw – wynika z danych Federalnego Związku Niemieckich Spółek Udziałowych Kapitału (Bundesverband Deutscher Kapitalbeteiligungsgesellschaften – BVK).

Aktywność finansowa w formule Private Equity trwała dalej w pierwszej połowie tego roku: inwestycje na rynku niemieckim opiewały już na kwotę 10,7 mld euro. To tylko trochę mniej niż transakcje w całym roku 2017.

Inwestycja na kilka lat

Największą transakcją w pierwszej połowie br. było nabycie przez pewne konsorcjum ze Szwajcarii za 4,6 mld euro niemieckiego dostawcy energii Techem z Eschborn. Z kolei brytyjski fundusz inwestycyjny „3i” w marcu br. za 1,7 mld euro sprzedał niemiecko-duńskie przedsiębiorstwo żeglugi promowej Scandlines. I zarobił na tym 347 mln euro, czyli będzie miał z czego wypłacać udziałowcom.

Nabywcą Scandlines było konsorcjum z udziałem funduszu z Australii, First State Investment, oraz funduszu brytyjskiego, Hermes Investment Menagement. Tak więc kapitał australijsko-brytyjski posiadł dwie linie promowe: między Rostockiem a duńskim Gedser oraz między Puttgarden a Rødby. Kapitał nie zna granic.

Inwestycja w formie Private Equity zazwyczaj trwa kilka lat. Kupuje się udziały lub całe przedsiębiorstwa po to, by je za kilka lat z zyskiem odsprzedać. W 2016 roku inwestorzy z PE sprzedali tak 101 kupionych wcześniej niemieckich firm. Przeciętnie po sześciu latach.

Ten rok może być rekordowy dla Private Equity

W Niemczech działa około stu czterdziestu spółek Private Equity z różnych państw. Są to np. potężni inwestorzy z USA Carlyle czy KKR, szwedzka spółka EQT Partners, francuski Ardian, niemiecki Auctus. Jak wynika z danych związku BVK, kapitał udziałowy finansuje lub współfinansuje w Niemczech ponad 5.000 przedsiębiorstw. Uchodzi za motor wzrostu i innowacji zwłaszcza dla firm średnich.

Ekonomiści zastanawiają się, jak długo potrwa boom na rynku funduszy Private Equity. Kiedyś oprocentowanie w bankach przecież wzrośnie. Poza tym boom nie może trwać wiecznie. Jak zauważył Michael Kraus z firmy konsultingowej E&Y, „fundusze dysponują wielkim kapitałem, który gdzieś trzeba zainwestować. Ale liczba potencjalnych obiektów jest ograniczona”.

Mimo to Kraus pozostaje optymistą, przynajmniej na najbliższą przyszłość. Jeśli nie nastąpi jakaś szokująca eskalacja konfliktu handlowego – twierdzi niemiecki analityk – to poziom inwestycji w formule Private Equity może w tym roku być rekordowy.