Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego o konieczności szybkiego opanowania inflacji

Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego o konieczności szybkiego opanowania inflacji
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
"Z perspektywy ekonomicznej wskazania dla rządu i NBP w sprawie inflacji są jednoznaczne - trzeba zrobić wszystko, aby inflację opanować" - mówi prof. dr. hab. Marian Gorynia, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w rozmowie z Karolem Mórawskim w lutowym numerze Miesięcznika Finansowego BANK. Przedstawiamy fragmenty tego wywiadu.

Karol Mórawski: Zacznijmy od próby określenia perspektyw inflacyjnych w nadchodzących kwartałach. Jak może się rozwijać sytuacja w zależności od czynników zewnętrznych, jak COVID i wojna w Ukrainie, a także jakie działania powinny być podjęte przez rząd i NBP w celu opanowania inflacji?

Marian Gorynia: Perspektywy nie są dobre, z drugiej strony nie są też fatalne. Panuje dość ogólne przekonanie, że nadchodzi proces dezinflacji, czego zapowiedzią mają być chociażby grudniowe wskaźniki inflacji w Unii Europejskiej.

Pamiętajmy jednak, iż oczekiwanie to odnosi się do całego roku 2023, przy czym najczęściej spotykany jest pogląd, że szczyt inflacji przypadnie w Polsce w lutym tego roku, a dopiero potem wskaźnik zacznie się obniżać. Analogiczne oczekiwanie jej spadku odnosi się do kolejnych lat – 2024 i 2025. Ogólnie w 2023 r. oczekiwany jest niewielki spadek średniej inflacji w stosunku do roku 2022.

Osobiście nie dostrzegam zagrożenia ze strony nawrotu COVID-19, choć oczywiście sytuacja w tym zakresie może ulec zmianie, jednak obecnie nie dysponujemy wystarczającymi danymi, by to stwierdzić. Ewentualne zakończenie wojny w Ukrainie powinno przyczynić się do wygaszenia przyczyn wzrostu cen surowców energetycznych oraz żywności na rynkach międzynarodowych, co miałoby jednoznacznie pozytywny wpływ na przebieg procesów inflacyjnych.

Z perspektywy ekonomicznej wskazania dla rządu i NBP w sprawie inflacji są jednoznaczne – trzeba zrobić wszystko, aby inflację opanować. Jej szkodliwy wpływ na przebieg procesów gospodarczych jest bowiem niepodważalny, poczynając od hamowania wzrostu i rozwoju gospodarczego, poprzez pogłębianie nierówności, aż po narastanie konfliktów wynikających ze spirali cenowo-płacowej. Często jednak zalecenia ekonomiczne nie idą w parze z logiką rywalizacji politycznej, co jest szczególnie widoczne w latach wyborczych.

W jakim stopniu doświadczenia z tłumienia inflacji w okresie transformacji ustrojowej mogą być użyteczne w dzisiejszej praktyce, i czy istnieje wola polityczna oraz możliwość prawna, by skorzystać z tamtych instrumentów?

Użyteczność doświadczeń z tłumienia inflacji w okresie transformacji ustrojowej sprowadza się, według mnie, do rekomendacji, by zarówno w sferze cen, jak i płac nie ograniczać nadmiernie działania rynku. Mogą się oczywiście zdarzać pewne, ewidentnie przejściowe, wyjątki od generalnej reguły, natomiast wszelkie działania tego rodzaju podejmowane na szerszą skalę skazane są w dłuższej perspektywie na niepowodzenie.

Co do zasady odstępstwa od reguł rynkowych muszą być z czegoś finansowane, a możliwości w tym zakresie są w dłuższym okresie ograniczone. Dotyczy to takich instrumentów jak podatkowe tarcze antyinflacyjne, wakacje kredytowe, wprowadzanie cen urzędowych na niektóre produkty. Pouczający jest tutaj zwłaszcza przykład z gospodarki węgierskiej, gdzie najpierw, w roku 2021, wprowadzono limit cen na paliwo, by go znieść pod koniec 2022 r. Doprowadziło to do eksplozji wskaźnika inflacji.

Na ile obserwowany w ostatnich kwartałach wzrost stóp procentowych wpływa na całokształt gospodarki? Opinie, z którymi najczęściej się spotykamy, formułowane są głównie w kontekście rynku kredytów hipotecznych, czy w przypadku finansowania firm zjawisko to również należy ocenić jednoznacznie negatywnie?

– Wzrost stóp procentowych faktycznie jest szczególnie widoczny i dotkliwy w przypadku kredytów hipotecznych. Powoduje to określone konsekwencje na rynku nieruchomości – spadek zdolności kredytowej potencjalnych nabywców mieszkań ogranicza popyt na mieszkania, to z kolei przekłada się na zmniejszenie inwestycji w tym sektorze, co może wywierać negatywne konsekwencje na rynku pracy, jak i obniżenie popytu konsumpcyjnego. Jednym słowem, sprzyja to obniżeniu tempa wzrostu gospodarczego. Makroekonomiczne skutki wzrostu stóp procentowych są więc tutaj ewidentnie niekorzystne.

W przypadku finansowania firm co do zasady działa ten sam mechanizm. Wzrost ceny kredytu hamuje wszystkie te inwestycje, w których zakłada się przynajmniej częściowy udział finansowania z niego. Dla inwestycji finansowanych wyłącznie ze środków własnych znaczenie wzrostu stopy procentowej jest zdecydowanie mniejsze.

Warto ponadto podkreślić, że stopa procentowa odgrywa istotną rolę nie tylko w przypadku finansowania inwestycji przedsiębiorstw, ale także w finansowaniu bieżącej działalności firm, które często zaciągają kredyty, aby finansować zapasy czy inne zobowiązania.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK