Posiedzenie RPP nie wstrząśnie notowaniami złotego

Posiedzenie RPP nie wstrząśnie notowaniami złotego
Marcin Kiepas, Tickmill
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ostatnie dwa dni przyniosły korektę notowań złotego, który z dużą mocą wkroczył w rok 2018, czego następstwem był zeszłotygodniowy spadek EUR/PLN do 4,1424 zł i najniższe od ponad 3. lat kursy amerykańskiego dolara (3,4296 zł) i szwajcarskiego franka (3,5208 zł). We wtorek ta korekta może być kontynuowana.

Z punktu widzenia złotego posiedzenie #RPP nie wniesie nic nowego, a tym samym nie stanie się impulsem do większych jego wahań. #złoty #PLN

Szczególnie, że podobnie zachowuje się m.in. węgierski forint i czeska korona, co wskazuje na regionalny charakter realizacji zysków.

O godzinie 07:35 za euro trzeba było zapłacić 4,1725 zł, dolar kosztował 3,4880 zł, a frank 3,5680 zł. We wszystkich tych przypadkach są to poziomy zbliżone do tych z poniedziałkowego zamknięcia, gdy waluty te podrożały odpowiednio o 1,8 gr, 3,6 gr i niespełna 3 gr.

Posiedzenie RPP bez niespodzianek?

We wtorek startuje dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Jego wyniki inwestorzy tradycyjnie poznają w środę około południa, a tego samego dnia o godzinie 16:00 zostanie opublikowany komunikat po posiedzeniu oraz odbędzie się konferencja prasowa.

Pierwsze w 2018 roku posiedzenie nie przyniesie, ani zmiany stóp procentowych, ani też najmniejszej zmiany retoryki Rady. Dobre wyniki gospodarki w 2017 roku zostaną zignorowane. Tak samo jak odnotowany w grudniu spadek inflacji do 2 proc. z 2,5 proc. rok do roku w listopadzie, co zapewne Rada określi jako przewidywany przez nią scenariusz. Stąd też retoryka RPP niezmiennie pozostanie gołębia. Prezes Glapiński dalej będzie powtarzał, iż nie widzi powodów do podwyżek stóp procentowych w tym roku. I prawdopodobnie jedynym konkretem, jedyną nowością, będzie skierowanie uwagi inwestorów ma marcową projekcję inflacji, jako potencjalnego czynnika mogącego rozstrzygnąć o tym w jakim kierunku dalej w tym roku będzie zmierzać polityka monetarna.

Z punktu widzenia złotego rozpoczynające się posiedzenie nie wniesie nic nowego, a tym samym nie stanie się impulsem do większych jego wahań. Rynek w dalszym ciągu będzie oczekiwał, że na pierwszą podwyżkę Rada zdecyduje się dopiero w ostatnim kwartale roku. Tym samym potencjalnych impulsów należy raczej oczekiwać ze strony publikowanych dziś danych z Niemiec (produkcja przemysłowa, bilans handlowy), czy też rynków globalnych, niż RPP. Z podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia również w środę.

Co czeka złotego w najbliższym czasie?

Od piątku złoty koryguje swe wcześniejsze zdecydowane umocnienie, co sprowadziło notowania EUR/PLN poniżej 4,15 zł, a amerykańskiego dolara i szwajcarskiego franka na ponad 3-letnie minima. Co istotne, korekta na polskich parach (ale podobnie zachowywał się węgierski forint i czeska korona) zbiegła się w czasie z realizacją zysków na EUR/USD, jaka miała miejsce powyżej 1,20 dolara. Doszło do niej również na przekór utrzymującym się dobrym nastrojom na rynkach globalnych, co przecież powinno zwiększać apetyt na ryzyko, jednocześnie wspierając złotego. To zachowanie w pewien sposób określa priorytety, jeżeli chodzi o rodzimy rynek walutowy. Dlatego można zakładać, że kontynuacja spadkowej korekty na EUR/USD, niezależnie od innych czynników (w tym wyników posiedzenia RPP), sprowokuje również dalszą realizację zysków na złotym.

W nieco dłuższym horyzoncie czasu, mając na uwadze fakt, że dobre wyniki polskiej gospodarki są już w cenach, inflacja w najbliższych miesiącach będzie niższa, nastroje na rynkach globalnych już diametralnie się nie poprawią, a złoty jest wykupiony, wydaje się bardzo prawdopodobne, iż w zeszłym tygodniu zostały wykreślone średnioterminowe dołki na EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN. To zaś wskazuje na możliwość wyższych kursów głównych walut. I tak dla EUR/PLN celem obserwowanego wzrostowego odbicia z poziomów poniżej 4,15 zł jest silna strefa oporu 4,1850-4,1958 zł, jaką tworzą dołki z lipca i listopada, a także ponad 3-miesięczna linia trendu spadkowego. Tam rozstrzygnie się, czy euro wróci do 4,14-4,15 zł? Czy może jednak przebije opór i na pewien czas utknie w strefie 4,20-4,2250 zł. Póki co ten pierwszy scenariusz jest bardziej prawdopodobny.

Źródło: ISBnews