Polska śmietnikiem Europy. Za to Niemcy mają za dużo spalarni śmieci, ale i tak wysyłają odpady

Polska śmietnikiem Europy. Za to Niemcy mają za dużo spalarni śmieci, ale i tak wysyłają odpady
Spalarnia śmieci Fot. stock.adobe.com/R_Yosha
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W połowie sierpnia śląscy inspektorzy drogowi zatrzymali ciężarówkę z Niemiec. Wiozła nie tylko zadeklarowane odpady do wykorzystania jako paliwo alternatywne, lecz także - zakazane - odpady komunalne. Czy Polska staje się oto wysypiskiem Europy? O tej ciężarówce policja ponoć dostała "cynk", ale wiele wjeżdża przecież niezauważenie.

Jeśli Polska faktycznie staje się śmietniskiem Europy, to nie z powodu importu odpadów, lecz dlatego że te #odpady lądują na wysypiskach, a nie w spalarniach #śmieci

Jeśli Polska faktycznie staje się śmietniskiem Europy, to nie z powodu samego importu odpadów, lecz dlatego że te odpady lądują na wysypiskach, a nie w spalarniach. To spalarnie mają sprostać ogromnej ilości odpadów „produkowanych” przez współczesne społeczeństwa, zwłaszcza w wielkich miastach. Np. jeden monachijczyk wytwarza 200 kilogramów śmieci rocznie. A przecież dochodzą resztki przemysłowe.

Niemcy już wiele lat temu postawili na budowę spalarni

Nic dziwnego, że zapobiegliwi Niemcy już wiele lat temu postawili na budowę spalarni. Obecnie działa  ich tu 68 o mocy przerobowej 20 milionów ton rocznie. Do tego dochodzi 30 elektrowni na paliwo alternatywne o mocy 5 milionów ton. Paliwo alternatywne to też odpady, rozdrobnione, jednorodnie wymieszane, w założeniu „bezpieczne”, bez trujących substancji; powstaje z tzw. odpadów wysokokalorycznych jak opony albo dywany. To paliwo jechało do Polski legalnie.

Czytaj także: Niebezpieczny biznes “śmieciowy”: odpady płoną, a firmy nie płacą faktur >>>

Odpady krążą po Europie i świecie

Odpady jak inne „normalne” towary też krążą po Europie i świecie. Niemcy, i nie tylko oni, widzą w tym źródło dochodu. Dlatego budują kolejne lub rozbudowują istniejące spalarnie, zresztą ku pewnemu niezadowoleniu ekologów, którzy uważają, że zamiast głównie spalać, trzeba kłaść większy nacisk na odzyskiwanie, czyli recykling.

Dyrektor Niemieckiego Związku Ochrony Przyrody (Naturschutzbund Deutschland – NABU) Olaf Tschimpke zauważył, że moce przerobowe niemieckich spalarni wyniosą w przyszłym roku aż 31-33 mln ton. Ale tyle śmieci w Niemczech nie ma, więc żeby zakłady te nie przynosiły strat, trzeba będzie importować około 4-6 mln ton śmieci.

Zdaniem Tschimpkego, recykling przysparza znacznie mniej kłopotów niż spalanie i związane z tym wożenie odpadów. A przede wszystkim, według danych Unii Europejskiej, odzyskiwanie użytecznych surowców tworzy 5-7 razy więcej miejsc pracy niż spalanie. Szef NABU postulował też, by obrabiać odpady możliwie na miejscu, a nie wozić je do odległych zakładów.

„Śmieciowy” interes kwitnie

Na razie jednak „śmieciowy” interes kwitnie. Niemcy nie tylko ściągają część odpadów z zagranicy, lecz także wywożą je czy to do wschodnich sąsiadów, czy do Azji, ale też… do pobliskiej Holandii. Holendrzy od pewnego czasu specjalizują się w kwalifikowanym spalaniu i robią na tym dobre interesy.

W  Bawarii ostatnio zaczęło brakować mocy przerobowych w spalarniach i  niektóre ograniczyły przyjmowanie śmieci. Np. spalarnia odpadów przemysłowych Schwandorf Gewerbeabfall  od czerwca odbiera je tylko od firm, z którymi wcześniej zawarła kontrakt. Spalanie kosztuje dziś w Bawarii 180 euro za tonę, dwa razy więcej niż dwa lata temu. Małe zakłady przemysłowe i rzemieślnicy nie mogą pozbyć się styropianu, tektury, plastiku albo muszą płacić za wywózkę więcej niż wcześniej.

„Ceny eksplodują” – narzekał w jednej z gazet właściciel zakładu robót ciepłowniczych i sanitarnych w Monachium, Olaf Zimmermann. Mówił, że czasem dwa – trzy miesiące musi składować resztki w kontenerze na dziedzińcu, zanim zostaną wywiezione.

Spalarnie to też dostawcy prądu

Nowoczesne spalarnie to też dostawcy prądu. Np. zakład w Kolonii AVG Köln wytwarza 363.000 megawatów, co zaopatruje w prąd i ciepło 250.000 ludzi, jedną czwartą mieszkańców miasta. To jedna z trzech największych spalarni w Niemczech, wyposażona w nowoczesne filtry antyemisyjne.

Wraz ze spalarnią w Hamburgu, w dzielnicy Stapelfeld, wybudowano także pływalnię i sale gimnastyczne. Okoliczni mieszkańcy mają więc darmowo do dyspozycji różne udogodnienia do uprawiania sportu i zazielenione tereny. Przyjemnie tu mieszkać – usłyszałem, wielokrotnie przejeżdżając obok w moich hamburskich latach. Spalarnia, oddana do użytku w 1979 roku i unowocześniona w 1997, obsługuje milion mieszkańców hamburskiego obszaru metropolitalnego.

Spalanie odpadów może nie tworzy tyle miejsc pracy co recykling, ale na pewno jest lepsze niż tworzenie wysypisk. A przyjemny obszar wokół spalarni w Stapelfeldzie jest godny do naśladowania. Budowa spalarni nie musi odstraszać.

 

Źródło: aleBank.pl