Po co bankom fintechy? Po co fintechom banki?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Już od kilkunastu miesięcy hasło "fintech" wywołuje zrozumiałe poruszenie w środowisku tradycyjnych instytucji finansowych. Typowa dla startupów elastyczność, brak nawyków z przeszłości utrudniających adaptację do nowych uwarunkowań, wreszcie nieskrępowanie gorsetem regulacyjnym - wszystkie te cechy sprawiają, iż firmy z branży fintechowej postrzegane są przez bankowców jako jeden z najgroźniejszych konkurentów w nadchodzących latach.

Równocześnie jednak nie brakuje, mniej lub bardziej udanych, przypadków kooperacji pomiędzy „starymi” i „nowymi”. W jakim kierunku będą zmierzać relacje pomiędzy tradycyjnymi instytucjami finansowymi a nowatorskimi podmiotami, wchodzącymi na rynek? Jakie czynniki utrudniają podejmowanie tego rodzaju międzysektorowej współpracy? Odpowiedzi na te pytania poszukiwano podczas sesji tegorocznego Forum Liderów Cyfrowego Biznesu Digital Champions, noszącej nieco prowokacyjny tytuł „Walka postu z karnawałem – banki i startupy w świecie biznesu”. W panelu, moderowanym przez dziennikarza „Gazety Wyborczej” Macieja Samcika, udział wzięli: Mariusz Kaczmarek, prezes firmy CompFort Meridian Polska, Grzegorz Pawlicki – dyrektor Biura Innowacji i Doświadczenia Klienta w PKO Banku Polskim oraz Miłosz Brakoniecki , współzałożyciel i członek zarządu Obserwatorium.biz, a w latach 2012-2014 członek Prezydium Rady Bankowości Elektronicznej ZBP.

Obojętność, kooperacja czy walka konkurencyjna – która z tych wizji najlepiej oddaje relacje pomiędzy bankami a światem fintechu? Grzegorz Pawlicki przypomniał wyniki niedawnego sondażu przeprowadzonego w obu tych środowiskach przez redakcję „The Economist”. Z badania niedwuznacznie wynika, iż zarówno tradycyjne placówki bankowe jak i nowatorskie podmioty szukają platformy porozumienia. – Oczywiście w tle jest świadomość, że bank nie będzie się rozwijał tak dynamicznie jak fintech – podkreślił przedstawiciel PKO BP. Z kolei przewagą klasycznej bankowości nad startupami jest w pierwszej kolejności baza klientów, bez której trudno przebić się na nasyconym rynku finansowym. Mniej optymistyczny pogląd w tej materii wyraził szef CompFort Meridian. Jego zdaniem pomiędzy bankami a fintechami istnieje coś na kształt konfliktu pokoleń. – Wielkiej instytucji nierzadko trudno się przyznać, że nie ma pomysłu na życie – powiedział Mariusz Kaczmarek. W jego opinii zdarzają się przypadki, kiedy duży gracz samodzielnie próbuje dojść do tego, co wcześniej osiągnął fintech, co oczywiście wiąże się z elementem ryzyka. Oczywiście, nie jest to regułą – zdarzają się banki, które podejmują współdziałanie z innowacyjnymi startupami, bądź też nabywają od nich projekty na różnym poziomie zaawansowania. – To jest świat dwóch prędkości; one będą się ścierać, ale również poszukiwać wspólnych interesów – ocenia prezes CompFort Meridian. Owa kooperacja opłaca się nie tylko bankom; nawet tak poważni gracze z branży technologicznej jak PayU czy Blue Media traktują samodzielne funkcjonowanie na rynku konsumenckim jako przedsięwzięcie zdecydowanie drugoplanowe. – Dojrzały fintech znajduje swoje miejsce na rynku bankowym – zauważył Kaczmarek.

Obszarem, na którym różnice pomiędzy obydwoma segmentami rynku finansowego widoczne są wyjątkowo wyraźnie jest otoczenie regulacyjne. W przeciwieństwie do wnikliwie nadzorowanego sektora bankowego, firmy technologiczne funkcjonują zasadniczo poza zasięgiem regulatora. Jak te różnice przekładają się na możliwość współdziałania? Paneliści byli zgodni co do jednego: we współczesnym, globalizującym się świecie nie sposób przy użyciu przepisów rangi krajowej powstrzymać rozwoju całych segmentów rynku. Przykładem może być zablokowanie przez KNF techniki screen scrappingu; w niedługim czasie po wydaniu tej decyzji przez polskiego regulatora uchwalono dyrektywę PSD 2, która przewiduje stosowanie analogicznych narzędzi. Przedstawiciel PKO BP uważa natomiast, że globalizacja może w dużym stopniu zagrozić udanym polskim przedsięwzięciom z branży technologicznej; wprowadzenie dyrektywy PSD 2 oznaczać będzie, iż dostawcy usług będą mogli korzystać z bankowego API bezpośrednio, nie wykorzystując kanałów dotychczas dominujących polskich pośredników. Z tej właśnie przyczyny Mariusz Kaczmarek ostrzegał przed hurraoptymizmem towarzyszącym nierzadko wizjom repolonizacji sektora finansowego. – Repolonizacja może się okazać budową tamy, z której i tak nic nie wyjdzie, ponieważ podmioty z całego świata i tak zyskają dostęp do polskiego rynku – zaznaczył. Jedynym sposobem na wygospodarowanie stabilnego udziału w rynku dla polskich podmiotów jest współpraca, jednak z tym nad Wisłą nie jest najlepiej. Wprawdzie żaden polski fintech nie deklaruje otwartej wojny z bankami, jednak kooperację powstrzymuje nie tylko regulacyjne tsunami. Jak zauważył Mariusz Kaczmarek, w Polsce dominuje lęk przed ewentualna zdradą ze strony biznespartnera, przez co wiele firm woli odłożyć projekt do szuflady niż szukać kooperanta. To kardynalny błąd. – Dzisiaj świat nie polega na tym, żeby wymyślić, schować do sejfu i trzymać. Ważne jak szybko zrobi się z tego użytek i zarobi na tym – zaznaczył szef CompFort Meridian. Ale samodzielność polskich instytucji finansowych nie zawsze jest podyktowana nieufnością. Miłosz Brakoniecki zwrócił uwagę na wysoki poziom zaawansowania technologicznego rodzimych banków. W porównaniu z USA, gdzie na realizację przelewu wciąż czeka się parę dni, a czeki znajdują się w powszechnym obiegu, polski sektor finansowy jawi się jako ostoja nowoczesności. W tych warunkach nie ma presji na współdziałanie z podmiotami zewnętrznymi – gdyż te same usługi jest w stanie zaoferować sam bank.

Karol Jerzy Mórawski