Płatności gotówką między firmami tylko do 8 tysięcy złotych, to cios w małych przedsiębiorców?

Płatności gotówką między firmami tylko do 8 tysięcy złotych, to cios w małych przedsiębiorców?
Fot. stock.adobe.com/whitelook
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Niemal dwukrotne obniżenie maksymalnego limitu płatności gotówką w transakcjach pomiędzy przedsiębiorcami to jedna z propozycji zmian fiskalnych, zawartych w Polskim Ładzie. Według przedstawicieli resortu finansów, pozwoliłoby to na ograniczenie nierejestrowanych transakcji, a co za tym idzie zwiększyło wpływy do budżetu.

Odmiennego zdania są przedstawiciele polskich przedsiębiorców, którzy podkreślają, iż jest to bezpodstawne ograniczanie akceptacji prawnego środka płatniczego oraz szereg komplikacji dla właścicieli niewielkich biznesów.

Obecne ograniczenia dla transakcji gotówkowych

Przez wiele lat limit dla płatności bezgotówkowych w segmencie B2B wynosił 15 tysięcy euro. Wchodząca w życie z początkiem 2017 r. zmiana w przepisach podatkowych obniżyła ten próg blisko czterokrotnie, do kwoty 15 tysięcy złotych.

Dodatkowo wprowadzona została sankcja, której wcześniejsze regulacje nie przewidywały.

Obecnie przedsiębiorca, który kupując towary lub usługi od innego przedsiębiorcy zapłaci mu gotówką, nie może zaliczyć tego wydatku w poczet kosztów uzyskania przychodów.

Płatność gotówką tylko do 8 tysięcy złotych?

Jeśli założenia zawarte w Polskim Ładzie weszłyby w życie, analogiczne konsekwencje dotyczyłyby tych, którzy dokonają zakupu od innej firmy na kwotę zaledwie 8 tysięcy złotych z pominięciem płatności elektronicznej.

A to naprawdę nie jest duża kwota, biorąc pod uwagę obroty nawet w niewielkich przedsiębiorstwach. Szczególny problem z nowymi przepisami miałyby podmioty, które często dokonują zakupów za granicą, i nie chodzi tu tylko o importerów, ale raczej branże takie jak turystyka, które wysyłając gości za granicę nierzadko muszą dostosować się do tamtejszej specyfiki.

Tymczasem w wielu krajach, zwłaszcza egzotycznych, płatność za usług gastronomiczne, noclegowe czy przewozowe może być dokonywana głównie, jeśli nie jedynie w postaci tradycyjnej.

Najmniejsze firmy łatwym celem dla fiskusa

Argumenty, jakoby dalsze zmniejszanie kwoty, którą można uregulować przy użyciu banknotów i monet wpływało pozytywnie na przychody budżetowe, nie przekonują tymczasem reprezentantów organizacji grupujących przedsiębiorców, którzy wskazują liczna mankamenty takiego rozwiązania.

– Trudno tak naprawdę zrozumieć, czemu ten limit jest obniżany, skoro i na chwile obecną nie jest on nazbyt wysoki – podkreśla Piotr Soroczyński, Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Jego zdaniem możliwość płatności gotówką jest potrzebna wielu, również niszowym działalnościom gospodarczym, także w przypadku jednorazowych, incydentalnych transakcji dokonywanych na targowiskach lub w podobnych miejscach. Oczywiście takie operacje powinny być, i z reguły są, ewidencjonowane księgowo, ale przyjętą formułą jest płatność gotówkowa, gdyż część przedsiębiorców preferuje taką formę.

-Warto przypomnieć, że gotówka jest wciąż legalna, zatem wskazane byłoby, gdyby resort finansów skonsultował się w tej materii chociażby z NBP, który walczy o to, by gotówka nie była nadmiernie wypierana, a ludzie nie byli represjonowani za to, że chcą korzystać z tej prawnej formy płatniczej w Polsce. Proszę pamiętać, że od jakiegoś czasu ten limit działa, w ostatnim okresie inflacja ma jeszcze mniejsze znaczenie gospodarcze niż wtedy, kiedy był ustalany, tymczasem z zapowiedzi wynika, że ma być obniżony niemal o połowę – dodaje ekonomista KIG i stwierdza:

-Wydaje się, że narracja, jakoby chodziło o ograniczanie szarej strefy i nierejestrowanego obrotu to raczej jest pretekst, który ma niewiele wspólnego z praktycznym celem. Dodałbym tylko, że takie podejście przypomina praktyki z czasów, kiedy służby skarbowe ścigała podatników za czeskie błędy i inne oczywiste omyłki.

-Również i obecnie ścigani byliby najpewniej drobni przedsiębiorcy, podczas gdy tam, gdzie w grę wchodzą nierejestrowane setki milionów nie widać jakoś aż takiej odwagi i determinacji – ironizuje Piotr Soroczyński, Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Walka z szarą strefą, nie tędy droga

Podobne zdanie ma Michał Borowski, ekspert  Business Center Club ds. podatków. Nasz rozmówca określa plany resortu finansów jako „kolejne uderzenie w sektor mikro i MŚP”.

– Jeżeli mamy konstytucyjnie zagwarantowany prawny środek płatniczy, jakim jest złoty polski, to wszelkie tego typu ograniczenia oznaczają kolejne problemy dla firm, szczególnie tych małych. Small biznes często korzysta z obrotu gotówkowego, tymczasem pomimo deklaracji Ministerstwa Finansów, iż celem jest  walka z szarą strefa, należy zaznaczyć, że planowane regulacje nic w tej materii nie zmieniają.

Ekspert BCC zauważa jednocześnie:

-Jeżeli ktoś płaci gotówką i druga strona działa zgodnie z prawem, to gotówka jest zaewidencjonowana czy to fakturą, czy na kasie fiskalnej. Moim zdaniem problem z szarą strefą oczywiście istnieje, niemniej rozwiązania zakładające ograniczanie swobody przedsiębiorców odnośnie do tego, w jako sposób regulują zobowiązania, są drogą błędną.

-Nie uważam, żeby można było ograniczać możliwość regulowania zobowiązań prawne dopuszczalnym środkiem płatniczym, jakim jest złoty polski. Dla firm oznaczałoby to kolejne problemy, ograniczenia i obowiązki administracyjne, a w konsekwencji pracę, która nie przekłada się na rozwój biznesu, tylko służy wypełnianiu kolejnych obowiązków regulacyjnych i biurokratycznych – dodaje Michał Borowski.

Źródło: aleBank.pl