Pierwszy polski elektryczny samochód dla MŚP

Pierwszy polski elektryczny samochód dla MŚP
Fot. aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ile będzie kosztował samochód elektryczny dla polskiego biznesu, gdzie będzie produkowany i jakie są jego przewagi konkurencyjne - mówi w rozmowie z portalem aleBank.pl Rafał Olejnik z Fabryki Samochodów Elektrycznych.

#RafałOlejnik: #FSE M to w pełni elektryczny, lekki samochód dostawczy w klasie do 3,5 tony, już gotowy do produkcji seryjnej, którym jesteśmy w stanie przejechać w ruchu miejskim 130 km

Elektryczny samochód dla małego i średniego biznesu to projekt, na którym niektóre firmy już połamały sobie zęby. Firma Ursus miała produkować taki samochód, jest spółka ElektroMobility, też bez sukcesu. A Państwo zdecydowali się na produkcję samochodu elektrycznego, transportowego dla MŚP. Dlaczego?

−  Bardzo kibicowaliśmy wszystkim projektom związanym z elektromobilnością w Polsce. Było to pewnego rodzaju wyzwanie. My startowaliśmy w 2013 roku i konsekwentnie realizujemy plan, który przedstawiliśmy kilka lat temu.

Obecnie niestety te wymienione spółki nie odniosły komercyjnego sukcesu, ale my za nich trzymaliśmy kciuki, ponieważ każdy, kto dokłada cegiełkę do elektromobilności sprawia, że możemy budować polską elektromobilność i dostarczać takie pojazdy na rynek. A im więcej pojazdów na rynku, tym bardziej możemy wpływać na obniżkę cen potrzebnych do produkcji auta elektrycznego komponentów – wyjaśnia Rafał Olejnik z Fabryki Samochodów Elektrycznych.

Sprawdzona baza plus elementy elektromobilne

Samochód przentowany przez FSE, to nie jest pojazd zbudowany od podstaw, lecz samochód innej marki.

Zelektryfikowaliśmy pojazd i na bazie tego zbudowaliśmy FSE M czyli średni pojazd dostawczy. Projekt realizujemy w ramach programu INNNOMOTO, i jest to jeden z trzech projektów. Ten pojazd jest średni, a realizujmy jeszcze mały i duży. Średni zbudowany jest na platformie istniejącego już pojazdu z tego powodu, że taka platforma posiada wszystkie niezbędne homologacje, crash-testy i dzięki temu jesteśmy w stanie bardzo szybko dostarczyć samochód  na rynek – dodaje Rafał Olejnik.

Przedstawiciel FSE przytacza kolejny argument przemawiający za korzystaniem przy produkcji aut elektrycznych z istniejących już platform: Jeśli np. ktoś kupuje samochód, prototyp wyprodukowany w liczbie 10 sztuk, i ma wypadek, to trudno wyobrazić sobie kwoty, na zakup poszczególnych elementów takiego uszkodzonego pojazdu. Natomiast w przypadku naszego pojazdu, te elementy możemy pozyskać bezpośrednio z rynku, za cenę adekwatnie niższą, niż w przypadku prototypu.

Cena zależna od wyposażenia

A ile będzie kosztował samochód FSE M? I ile samochodów będzie produkowanych  oraz gdzie będą one produkowane?

Obecnie myślimy o dwóch lokalizacjach. Jedna dotyczy małoseryjnej produkcji, do 1000 sztuk. Natomiast jeśli chodzi o wysoki wolumen, to obecnie poszukujemy dogodnego miejsca, gdzie moglibyśmy zbudować linię produkcyjną.

Co do ceny, to w zależności od modelu, wyposażenia – kształtuje się od 150 tys. do 180 tys. złotych.

W przypadku samochodu elektrycznego jednak najważniejszy jest zasięg. Na tej zamontowanej baterii, 33-kilowatowej jesteśmy w stanie przejechać około 130 kilometrów, realnie. Bo mówimy o pojeździe, który już jeździ – podkreśla Rafał Olejnik.

E-pojazdy także dla samorządów

Klientami zainteresowanymi zakupem e-samochodów będą zapewne przedsiębiorcy, ale także samorządy są zobowiązane do kupowania samochodów elektrycznych.

Zgodnie z ustawą o elektromobilności samorządy do 2022 roku będą musiały wprowadzić określony procent samochodów elektrycznych do swoich flot samochodowych. Więc chcielibyśmy zaoferować również rozwiązania dla nich – wyjaśnia Rafał Olejnik.

Ekspansja na rynki Europy

Polska jest zbyt małym rynkiem, jeśli chodzi o pojazdy elektryczne. Nasze plany związane są z ekspansją na rynek europejski – ocenia ekspert z FSE.

Jakie może być zainteresowanie pojazdami tego typu?

W trakcie trwania projektu prowadziliśmy analizy biznesowe, jeśli chodzi o wykorzystanie tego pojazdu. Średnio użytkownicy przejeżdżają od 70 do 90 kilometrów dziennie. Czyli bateria, która oferuje 130 km zasięgu, w zupełności wystarczy takiemu użytkownikowi.

Dodatkowo, ponieważ przeważnie te samochody w nocy stoją, a wtedy energia jest dosyć tania, to w tym czasie warto ładować ten pojazd – podkreśla Rafał Olejnik.

Finansowanie też poprzez crowdfundig

W projekt są zaangażowani inwestorzy z Polski, z Hiszpanii, z Niemiec, będą też pozyskiwani nowi poprzez crowdfunding. Ale ten samochód będzie traktowany jak samochód polski?

− Raczej tak. Większość komponentów, a zwłaszcza te kluczowe elementy będą produkowane w Polsce. Mamy silnik z Katowic, bateria produkowana jest w Gliwicach. Pozostałe elementy, takie jak np. wiązki elektryczne pochodzą też od polskich dostawców – wylicza Rafał Olejnik.

Jakie samochody Spółka zamierza produkować w przyszłości?

Dzięki pojazdom, które opracowujemy w ramach programu INNNOMOTO czyli ten mały, średni, duży − jesteśmy w stanie objąć 90% polskiego rynku. Kolejne plany to specjalne rozwiązania dla branży transportowej. Chodzi o zeroemisyjne strefy miejskie, i o pojazdy zasilane tzw. zieloną energią – wyjaśnia Rafał Olejnik.

A dlaczego firma wybrała crowdfundig, a nie np. emisję akcji, rynek NewConnect?

Z punktu widzenia strategii spółki upatrujemy duża szansę, jeśli chodzi o crowdfundig jako opcję PR-marketingową. To jest obecnie najmocniejszy sposób dotracia do finalnych użytkowników naszych pojazdów. Ponieważ z jednej strony  celem jest pozyskanie kapitału, ale z drugiej strony jest chodzi o finalnych użytkowników, żeby oni wiedzieli  o naszym istnieniu – zauważa Rafał Olejnik.

Samochody elektryczne produkują już największe na świecie koncerny. Jakie szanse może mieć  pojazd FSE wobec oferty tych firm?

Obecnie to rynek niszowy i żadnego „zderzenia” nie ma. Modele oferowane przez duże koncerny dostępne są w pewnej opcji wyposażenia. A my jesteśmy w stanie zaoferować kilka długości, kilka wysokości tego pojazdu. I tutaj upatrujemy dużą przewagę konkurencyjną względem dużych koncernów – ocenia Rafał Olejnik.

Źródło: aleBank.pl