Opinie zawieszone w sieci – maj 2015

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

nbs.2015.05.foto.106.a.400xBILION DO ZWROTU

Narodowy Bank Polski podał najnowsze dane o zadłużeniu zagranicznym. Na koniec ubiegłego roku przedstawicielom światowej finansjery jesteśmy już dłużni 289 mld euro. W przeliczeniu na złotówki to więcej niż niewyobrażalny bilion złotych. Ekonomiści i eksperci straszą, że taki poziom długów uzależnia naszą przyszłość od nastrojów światowej finansjery. - Inwestorzy uznali, że Polska to save heaven (ang. bezpieczna przystań - red.) - skomentował kiedyś wynik aukcji rządowych obligacji Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w MF. Polski rząd chciał wtedy pożyczyć 8 mld zł, a zgłosili się inwestorzy gotowi pożyczyć nam 11 mld. Dzięki temu jako kraj mogliśmy zadłużać się na coraz niższy procent, coraz taniej. Perspektywa kusząca, można finansować budowę autostrad, elektrowni, dofinansowywać dziurę w finansach ZUS.

Wcale nie jest tak pięknie, jak by się wydawało. Z długu, o którym donosi NBP, 119 mld euro to zobowiązania, jakie zaciągnął polski rząd (reszta to rozliczenia inwestycji zagranicznych itp.). W ciągu 7 lat zadłużenie Polski u inwestorów zagranicznych wzrosło trzykrotnie w przeliczeniu na złotówki – ze 150 mld zł do 483 mld zł. Polski dług kupują amerykańscy inwestorzy, a także rządy innych krajów, np. Japonii i Kanady. Ci ostatni to bardzo sympatyczni klienci. Kiedy przyszedł termin spłaty długu, uznali, że jesteśmy stabilnym krajem i zamiast pobrać gotówkę, zamienili to na jeszcze większy pakiet obligacji. Największe ryzyko polega na tym, że polskie obligacje kupuje kapitał spekulacyjny – ostrzegają ekonomiści. (…) Co będzie, kiedy muzyka przestanie grać?

NaTemat.pl
Tomasz Molga, dziennikarz

ZŁUDNE GWARANCJE

Dawniej, gdy bankrutował jeden bank, depozyty (środki na kontach) były wypłacane z funduszu gwarancyjnego zasilanego przez banki. W razie większych problemów państwo przejmowało odpowiedzialność za depozyty. Taki stan rzeczy funkcjonował w miarę dobrze, póki system bankowy składał się z dużej liczby małych banków, a i same banki działały w miarę ostrożnie. Obecnie jednak na skutek licznych fuzji oraz wzajemnych połączeń banki stały się ogromnym zagrożeniem dla całego systemu. Gospodarka Irlandii fantastycznie rozwijała się do 2008 r., kiedy to rząd zdecydował się przejąć złe długi banków, aby nie dopuścić do eskalacji problemów. W efekcie nacjonalizacji dług Irlandii wzrósł z 25 proc. w relacji do PKB do 123 proc. obecnie. Podobne problemy zaczęły pojawiać się w Austrii, gdy rząd zdecydował się wziąć odpowiedzialność za długi banku Hypo Alpe Adria. W efekcie utworzenia tzw. złego banku, skupiającego toksyczne aktywa, rząd wziął na siebie odpowiedzialność za straty sięgające 7,6 mld euro.

Problemy okazały się na tyle poważne, że obecnie Austria jako pierwszy kraj zdecydowała się wprowadzić w życie zmiany legislacyjne przygotowane w 2013 r., dotyczące upadłości banków. (…) Począwszy od pierwszego lipca rząd wycofuje gwarancje dla depozytów bankowych. Obecnie w przypadku bankructwa banku depozyty poniżej 100 tys. euro były pokrywane w 50 proc. z majątku upadłego banku. Drugą połowę gwarantowało państwo. Nie był to system idealny, ale powiedzmy, że w 50 proc. mieliśmy rzeczywistą gwarancję wypłaty środków ulokowanych na kontach bankowych. Wraz z wycofaniem gwarancji rządowych banki mają powołać fundusz gwarancyjny, który w trakcie kolejnych 10 lat ma zostać zasilony kwotą 1,5 mld euro. Po pierwsze, 1,5 mld jest kwotą nic nieznaczącą, gdyż odpowiada za mniej niż 1 proc. wszystkich depozytów ulokowanych w Austrii. Straty wynikłe z lekkomyślnej polityki Hypo Alpe przekroczyły 7 mld euro. Po drugie, aktywa funduszu gwarancyjnego wzrosną do 1,5 mld euro dopiero za 10 lat. Fundusz istnieje zatem wyłącznie na papierze i jakiekolwiek gwarancje są wyłącznie zabiegiem PR. Zmiany, z którymi obecnie mamy do czynienia, są ewidentną próbą zniesienia rządowej odpowiedzialności za depozyty bankowe. Jeżeli do takich zmian dochodzi w kraju uznawanym za bardzo stabilny finansowo, a dodatkowo zaliczany do trzonu Europy, to ich adaptacja na kolejne kraje jest wyłącznie kwestią czasu.

Independent Trader.pl
Internauta o nicku „Trader21”

PROWIDENT… SYTY I OWCA CAŁA

Aby dostać kredyt w banku, musisz udowodnić bankowi, że go nie potrzebujesz – kpił John D. Rockefeller. Provident, największa firma pożyczająca pieniądze w Polsce (w 2014 r. ok. 850 tys. klientów), działa według odwrotnej zasady. Na horrendalny procent pożycza pieniądze tym, którym nikt nie chce i nie powinien pożyczać, a następnie przez lata odbiera wielkie kwoty. (…) Prowadzący szkolenie dla doradców Providenta, w którym w lutym tego roku uczestniczył nasz dziennikarz, nie ukrywał, że cel pracy handlowca jest jeden. To udzielenie jak największej liczby pożyczek. Zupełnie nieistotne jest to, czy pożyczkobiorcę będzie stać na spłatę. – Jest zasada: wilk syty i owca cała. Teoretycznie do udzielenia wyższych kwot pożyczek czy kolejnych pożyczek potrzebne jest zaświadczenie o dochodach. Nam jednak wystarczy deklaracja klienta, że ma nawet nieudokumentowane dochody. Może to być deklaracja, że dostaje pieniądze od syna za granicą albo zarabia na ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI