Opinie zawieszone w sieci: luty 2013

Przyjęte złagodzenie oznacza, że do 2015 r. muszą zdobyć tylko ponad 9 mld zł takich aktywów, o ile nie mają w swoich portfelach takich, które nowa definicja traktuje również jako płynne, czyli możliwe do szybkiego zbycia. Trudniejsza sytuacja – relatywnie do ich wielkości – jest w bankach spółdzielczych. Niedobór płynności w bankach zrzeszających wynosił półtora roku temu 11,4 mld zł, a w spółdzielczych – 2,7 mld zł. Jednak KNF znalazła rozwiązanie, jak temu zaradzić. Środki deponowane przez banki spółdzielcze w bankach zrzeszających miałyby być traktowane jako stabilne. (…) Według KNF, 11 z 44 polskich baków komercyjnych nie osiągało półtora roku temu wskaźników NFSR, a niedobór środków wynosił 34,3 mld zł.

Rycerze z Bazylei [komitet bazylejski – dopisek red.] ogłosili, że nie ustają w walce o nowe standardy. Ale ich spotkanie nastąpiło w tydzień po planowanym wejściu w życie nowych zasad adekwatności kapitałowej, które… nadal nie obowiązują. Tylko 11 państw z 27 uczestników komitetu, w tym Kanada, Szwajcaria, Japonia i Chiny, wprowadziło je w swoim prawie. Nie wdrożyły ich ani Unia Europejska, ani USA. Tymczasem Europejski Nadzór Bankowy (EBA) podał w grudniu, że według danych z końca 2011 r. banki z grupy 44 największych w Europie potrzebowałaby 8 mld euro nowego kapitału, żeby wypełnić mający obowiązywać od 2015 r. wskaźnik CET 1 w wysokości 4,5 proc. Żeby powiększyć ten wskaźnik o 2,5-procentowy bufor, mający wchodzić stopniowo od 2016 r., banki systemowo ważne dla naszego kontynentu potrzebują aż 199 mld euro.

(…) W Unii Europejskiej zasady Bazylei III ma wprowadzić dyrektywa CRD IV, której projekt istnieje od blisko trzech lat, ale wciąż nie została ona uchwalona. Dlaczego? Bo ma obejmować także zasady ogólnounijnego nadzoru, ustalone dopiero w grudniu, reguły resolution, czyli uporządkowanej upadłości i likwidacji banków, oraz ograniczyć bonusy bankierów. A to budzi jeszcze większe emocje niż wskaźniki płynności całego sektora bankowego.

Obserwator finansowy.pl
Jacek Ramotowski, dziennikarz

PO CO KOMU POWIAT? SAMORZĄD.PAP.PL

Na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji, „współpracy” z powiatem powiem, że ten pasożytniczy twór był i jest niepotrzebny. Jeśli więc na trudne czasy poszukujemy oszczędności w administracji, to na początek zlikwidujmy wymysł prof. Kuleszy. Myślę, że już można. Ewentualnych oponentów proszę, by dostrzegli, że każdego statystycznego obywatela RP istnienie powiatu kosztuje, lekko licząc 1000 zł. Tak! Tysiąc złotych! I nic z tego nie ma, oprócz… wchodzenia sobie w kaszę. Pomijam tu fakty wydłużenia drogi w załatwianiu różnych spraw, począwszy od rejestracji motorowerów, a skończywszy na kwestiach budowlanych. Gminy bez powiatów, świetnie dawały soOPINIE bie z tym radę. Jestem przekonany, że gdyby połowa z tego 1000 zł wróciła do gmin, a połowa do budżetu państwa, byłoby to uczciwe rozwiązanie. Co więcej zaoszczędzone środki finansowe mogłyby posłużyć centrum do efektywnego stymulowania łączenia się małych gmin w większe. Tak żeby 20-25 tys. mieszkańców w gminie stało się normalnością.

Internauta o nicku „były samorządowiec”

POWRÓT DO… PRZYSZŁOŚCI

Przez z górą ćwierć wieku przemysł uciekał z Ameryki do krajów, gdzie płace były dużo niższe. Dziś pojawia się nowe spojrzenie na mądrość tej strategii i zwiastuny odwrotu od tego trendu. W Louisville, w stanie Kentucky, w parku przemysłowym z własną elektrownią, strażą pożarną i kodem pocztowym, 40 lat temu 23 tys. pracownikó...