Nie trzeba bać się ratingu

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

gerda.broker.04.400x273Przypadek obniżenia oceny polskiego długu przez Standard & Poor’s może zniechęcać emitentów obligacji do poddania się ocenie wiarygodności przez niezależne agencje. Jednak korzyści z posiadania ratingu są niezaprzeczalne, nawet biorąc pod uwagę negatywne konsekwencje jego chwilowego pogorszenia.

Praktyka dominująca na naszym rynku obligacji korporacyjnych powoduje, że dyskusja na temat tego, czy warto mieć rating, czy nie, wydaje się raczej akademicka. Na Catalyst, za wyjątkiem banków, obligacji komunalnych i największych spółek, w przypadku których posiadanie ratingu jest obowiązkowe lub nie wypada go nie mieć, ocena emitentów lub emisji przez niezależną agencję to wciąż rzadkość. W coraz mniejszym stopniu uzasadnieniem takiego stanu rzeczy jest argument o niedostępności usług tego typu i wysokich kosztach z nimi związanych. Choć ciągle nie może się doczekać realizacji podjęta niemal dwa lata temu inicjatywa warszawskiej giełdy, dotycząca uruchomienia działalności przez Instytut Analiz i Ratingu, to jednak kilka agencji tego typu w Polsce działa, a koszty nadawanych przez nie ocen są dostosowane do możliwości różnych grup emitentów, także tych niezbyt dużych i zasobnych.

Powtarzające się z różną częstotliwością i natężeniem przypadki niewypłacalności emitentów powodują, że część inwestorów indywidualnych z rynku obligacji się wycofuje lub ogranicza swoją aktywność. Z kolei zyskująca na znaczeniu grupa inwestorów instytucjonalnych, głównie funduszy inwestycyjnych, preferuje papiery i emitentów o wysokiej wiarygodności, w tym posiadających rating i preferencje te z pewnością będzie utrzymywać, a nawet rozszerzać, eliminując z pola swych zainteresowań emitentów nie posiadających ocen lub rezerwując dla nich niewiele miejsca. Oba te zjawiska będą wywierać coraz większą presję na emitentów, by legitymować się ratingiem i prowadzić do segmentacji rynku pod względem tego kryterium. Nawet jeśli perspektywa upowszechnienia się praktyki posiadania ratingu, szczególnie wśród mniejszych firm, wydaje się na naszym rynku dość odległa, warto się na tę okoliczność przygotować, pamiętając, że z punktu widzenia inwestorów liczy się nie tylko bieżąca ocena ratingowa, ale także jej historia. Fakt ten dobrze ilustruje przykład ratingu Polski, który od lat systematycznie uzyskiwał coraz wyższy poziom, co wiązało się nie tylko z prestiżem, ale przede wszystkim z obniżającymi się kosztami pozyskiwania kapitału.

Choć każdy przypadek obniżenia oceny lub wydania przez agencję noty ostrzegającej przed możliwością takiego posunięcia, jest przez inwestorów odbierany negatywnie, to jednak posiadanie przez emitenta długiej historii ratingowej jest argumentem działającym na jego korzyść. Tym bardziej, że ryzyko związane z prowadzeniem biznesu i zmienność warunków, w jakich działają firmy powodują, że pozycja ratingowa może zmieniać się znacznie częściej niż w przypadku państw. I mogą to być zmiany w obu kierunkach, a więc po okresie gorszym przychodzi poprawa.

O uzyskaniu ratingu warto też myśleć z perspektywy zmian warunków na rynku długu. Od kilku lat stopy procentowe w Polsce mają tendencję spadkową, ale należy zdawać sobie sprawę z tego, że mogą one także pójść w górę, co spowoduje wzrost kosztów finansowania. O możliwych kłopotach, jakie mogą w związku z tym czekać przedsiębiorców, świadczy to, co dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie po latach utrzymywania kosztu pieniądza przez Fed na poziomie zbliżonym do zera, perspektywa podwyżek stóp procentowych, w połączeniu z pogorszeniem się warunków działania firm związanych z poszukiwaniem i wydobywaniem ropy naftowej i gazu, brutalnie weryfikuje efektywność biznesowych przedsięwzięć. Także w naszych warunkach mieliśmy już okazję obserwować podobne zjawisko, w odniesieniu do firm budowalnych i deweloperskich. W takich warunkach firmy posiadające dłuższą historię ratingową, nawet jeśli nie była ona pasmem sukcesów, z pewnością będą w lepszej sytuacji niż te, których kondycja nie jest potwierdzona oceną niezależnej agencji.

Piotr Dziura,
Gerda Broker