NBP się myli? Inflacja będzie coraz wyższa?

NBP się myli? Inflacja będzie coraz wyższa?
Fot. stock.adobe.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Były prezes NBP profesor Marek Belka przestrzegł, że polska gospodarka stoi w obliczu stagflacji. Podobną opinię w ostatnich miesiącach wyrazili byli ministrowie: Jerzy Hausner i Mirosław Gronicki.

#WitoldGadomski: Jeżeli dojdzie do utrwalenia się inflacji na poziomie ponad 5 procent rocznie, walka z nią będzie trudna i kosztowna #Inflacja @nbppl

Ekonomiści ci uważają, że mimo spowolnienia wzrostu gospodarczego inflacja nie spadnie, jak to zakłada NBP. Będziemy mieli jednocześnie niski wzrost i wysoką inflację, czyli stagflację.

Inflacja i bezrobocie

Jedna z teorii ekonomicznych głosi, że inflacja i bezrobocie są ujemnie skorelowane. Pokazuje to tak zwana krzywa Phillipsa, która została po raz pierwszy przedstawiona  w artykule nowozelandzkiego ekonomisty Albana W. Phillipsa w 1958 roku.

Zgodnie z nią można obniżyć bezrobocie (to jest przyspieszyć wzrost gospodarczy), za cenę nieco wyższej inflacji. I odwrotnie – inflację można obniżyć poprzez politykę fiskalną i pieniężną, która prowadzi do nieco wyższego bezrobocia.

Czytaj także: Recepta na inflację dla ostrożnych

Ujemna zależność między bezrobociem i inflacją wynika ze sztywności wynagrodzeń w większości krajów. Przedsiębiorca ma trudności z obniżeniem wynagrodzeń swych pracowników, nawet jeśli spada popyt na jego produkty, a tym samym zapotrzebowanie na pracę.

Wynika to z umów zbiorowych, prawa pracy i działalności związków zawodowych. Może jednak utrzymać wzrost wynagrodzeń poniżej poziomu inflacji.

Jeśli więc inflacja rośnie, realna cena pracy spada i rośnie na nią zapotrzebowanie. I odwrotnie – wzrost bezrobocia obniża żądania płacowe pracowników, a tym samym inflację.

Czytaj także: GUS: inflacja wyniosła 4,4 proc. rdr w styczniu. Tempo wzrostu cen jednym z najszybszych od lat

Inflacja i decyzje inwestycyjne

Dwaj laureaci Nagrody im. Alfreda Nobla z ekonomii Milton Friedman i Edmund Phelps wykazali, że zależność, opisana krzywą Phillipsa ma jedynie charakter krótkoterminowy. W długim okresie gospodarka powraca do naturalnej stopy bezrobocia,  a szybszy lub wolniejszy wzrost podaży  pieniądza będzie prowadził do wyższej lub niższej stopy inflacji.

Możliwa jest zatem sytuacja, gdy inflacja utrzymuje się na wysokim poziomie, a mimo to gospodarka znajduje się w stagnacji.

Stagflacji doświadczyły gospodarki wysoko rozwinięte w latach 70. XX wieku. Inflacja przekraczała w niektórych latach 10 proc., a w Wielkiej Brytanii i Japonii zdarzały się lata, w których  była wyższa niż 20 proc. Jednocześnie wzrost gospodarczy był słaby.

Jednym z wyjaśnień fenomenu stagflacji jest utrzymywanie się oczekiwań inflacyjnych i nacisk związków zawodowych na automatyczne indeksowanie wynagrodzeń.

Rosnące ceny pociągają za sobą rosnące płace i koszty pracy, a te znów podbijają inflację. W warunkach wysokiej inflacji trudno ocenić opłacalność projektów inwestycyjnych, co tłumaczy niski wzrost gospodarczy.

Czytaj także: Inflacja najwyższa od 8 lat

Kiedy jest potrzebna radykalna podwyżka stóp procentowych

Pokonanie stagflacji było możliwe dzięki zastosowaniu przez banki centralne drastycznych metod. W USA Rezerwa Federalna zaczęła podnosić w końcu lat 70. XX wieku stopy procentowe. Stopa funduszy federalnych w grudniu 1980 r. osiągnęła poziom 18,9 proc., a w szczytowym momencie w lipcu 1981 r. 22,36 proc.

Efektem była recesja, ale też szybkie stłumienie inflacji. W końcu 1982 roku bezrobocie wzrosło do ponad 10 proc., ale inflacja już po trzech latach kuracji przestała być problemem.

Stagflacji w Polsce mogą sprzyjać rosnące od kilku miesięcy oczekiwania inflacyjne oraz polityka rządu, szybkiego podnoszenia płacy minimalnej. Jeżeli dojdzie do utrwalenia się inflacji na poziomie ponad 5 % rocznie, walka z nią będzie trudna i kosztowna.

Czytaj także: Co Polaków najbardziej denerwuje w finansach? Rosnące ceny

Źródło: aleBank.pl