Najgorsze za nami. Ale bilansowanie gospodarek w skali globalnej nie pozwoli na szybkie wzrosty PKB i CPI….

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bluj.aleksandra.01.150x221Pierwszy prawdziwy wakacyjny dzień oznacza, że przed nami publikacja serii PMI. Azjatycką serię mamy już za sobą, a w jej ramach odczyt PMI dla Chin w czerwcu. PMI w kraju środka uplasował się na poziomie 50,1, czyli poniżej majowego odczytu na poziomie 50,8. Z tytułu rosnących obaw o skalę odbicia w chińskiej gospodarce, warto  zwrócić uwagę na strukturę tego spadku Po stronie nowych zamówień trudno o optymizm. Wyjątkowo rozczarowują zamówienia eksportowe, których sub-indeks obniżył się do poziomu  47,7 (wobec 49,4 poprzednio).

Z drugiej jednak strony warto zwrócić uwagę na poprawę relacji nowych zamówień do zapasów, która ze swoim bieżącym spadkiem zwiastuje  szanse na odbicie produkcji w Chinach. Podczas gdy wskaźnik PMI NBS jest uznawany za reprezentanta dużych, najczęściej państwowych firm, to wskaźnik PMI HSBC wskazuje na kondycję sektora mniejszych i prywatnych przedsiębiorstw, które swoje perspektywy wiążą z dynamiką eksportu. Ten indeks obniżył się do poziomu 48,2, doświadczając nieznacznej rewizji w dół tak z poziomu wstępnego odczytu jak i w stosunku do majowego 49,2.

Niestety wskaźnik małych firm odzwierciedla nasze obawy o sytuację w Chinach, gdyż rysuje nieco słabszą ścieżkę tak w skali kraju jak i w skali globalnego handlu. Zgodnie z rozkładem indeksu HSBC nowe zamówienia obniżyły się do poziomu 47,6 z 48,7, podczas gdy zamówienia eksportowe obniżyły się do 44,9 z 49,9. Co więcej, cykl zapasów i ich relacja do nowych zamówień wciąż jest niekorzystna z punktu widzenia cyklu produkcji w sektorze przedsiębiorstw. Poniekąd osłabienie kondycji chińskiej gospodarki można by łączyć ze spadkiem płynności w sektorze bankowym, na który już wskazywaliśmy, a które stara się (przynajmniej słownie, choć wciąż konserwatywnie) adresować Bank Chin. Niemniej jednak oba indeksy, choć w różnym stopniu to jednak bez wątpienia potwierdzają słabość nie tyle sektorów wewnętrznych chińskiej gospodarki, ale przede wszystkim kanału handlowego. Jest to z pewnością kolejny słaby znak dla azjatyckiej części świata, w której wzrost pozostaje pod presją, a które liczyć mogą jedynie na efekty stymulacji wewnętrznej, jak również na odbicie gospodarcze na świecie. Spodziewana zmiana i bilansowanie sektorów gospodarczych w Chinach (a poprzez kanał surowcowy także w commodities-led economies) staje się powoli faktem. Dzisiaj rano prezydent Partii Komunistycznej Xi Jinpin powiedział, że działania Partii nie powinny być oceniane tylko przez pryzmat wzrostu gospodarczego, ale przede wszystkim warunków życia ludności, rozwoju społecznego czy środowiskowego. Nie brzmi to jak obietnica szybszych działań stymulujących, ale jako wstęp do polityki niższych nakładów na (często rozdmuchanych) inwestycje państwowe i budowania Chin bardziej zbilansowanych, również gospodarczo. Pamiętajmy jednocześnie, że jednym z największych kosztów życia w Chinach wiąże się z cenami na rynku nieruchomości. Niechęć do „ilościowej” odpowiedzi na słabość wewnętrzną Chin poprzez dalsze zwiększanie płynności  w sektorze bankowym z pewnością wynika także z chęci i potrzeby wypuszczenia powietrza z nadmuchanej bańki w cenach nieruchomości. Poprawa sytuacji w amerykańskiej gospodarce jest dla krajów azjatyckich bardzo ważna, niemniej jednak poprawa kondycji amerykańskiego sektora stawia te kraje również pod presją dostosowywania produkcji. Bardzo istotna dla gospodarek azjatyckich pozostaje również sytuacja w strefie euro, a ta choć  kroczy drogą stopniowej poprawy wskaźników gospodarczych, to wciąż realnie pozostaje w recesji.

Poranek przynosi serię publikacji PMI dla Europy, które powinny potwierdzić, że najgorsze strefa euro ma już za sobą. Ostatnie dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech i we Francji w połączeniu z nieco wyższą niż oczekiwano inflacją w niemieckiej gospodarce wraz z dzisiejszymi danymi PMI, nie powinny zmieniać oblicza rynku europejskiego przed posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Wciąż kluczowe dla rynkowych tendencji są obawy i nadzieje związane z Fed. W tym kontekście kluczowa dla rynków finansowych będzie seria danych z USA. Zaczynamy od indeksów wyprzedzających, w tym ISM (oraz PMI). ISM będzie o tyle ciekawy, iż skorelowane z nim wskaźniki były niejednoznaczne – część z nich sugerowała pogorszenie odczytu a część ograniczała ryzyko spadku wskaźnika znacznie poniżej 49. Najważniejsze odczyty w tym tygodniu dotyczą jednak rynku pracy – w środę ADP, a w piątek dane o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw.

Owe publikacje będą również decydowały o zachowaniu polskiego rynku finansowego. Krzywa obligacji stromi się w dalszym ciągu i trudno o czynnik, który mógłby zmienić oblicze polskiej krzywej. Pod koniec piątkowej sesji na polską krzywą zadziałał negatywnie komentarz J.Stein’a, który na tle skoordynowanych łagodnych interwencji słownych członków FOMC okazał się być odosobnionym jastrzębiem skupionym na potrzebie normalizacji polityki monetarnej w obliczu wzrostu gospodarczego. Niekorzystane nastroje, jeśli będą miały wpływ na PLN nie pozostaną bez wpływu na silnie skorelowany dłuższy koniec krzywej. Z drugiej strony polski PMI, który okazał się nieco wyższy niż oczekiwania, powinien działać na korzyść złotego. W ramach zanotowanego w czerwcu odbicia wzwyż  (do 49,3 – najwyżej od 11 miesięcy) warto zwrócić uwagę na wzrost sub-indeksu produkcji do poziomu 49,9. Pozytywny sygnał gospodarczy wpisuje się w oczekiwaną stopniową poprawę kondycji gospodarczej w drugiej połowie roku. Z pewnością nie jest to pozytywny czynnik dla krótkiego końca i środka krzywej rentowności. O perspektywach sektora 2-5Y z pewnością zdecyduje w tym tygodniu RPP. Rynek finansowy wciąż wskazuje na szansę lipcowej obniżki stóp procentowej. Jej brak byłby dla krótkich stóp procentowych czynnikiem do przeceny. Z drugiej jednak strony to komentarz Rady będzie ważny. RPP zostanie w lipcu wyposażona w projekcję wzrostu i inflacji. Jeśli dotychczasowe obniżki przełożą się na ruch CPI wzwyż w perspektywie projekcji zagrażając celowi, to rynek upewni się w wycenie dostosowań stóp wzwyż w następnym roku. Niemniej jednak w naszej ocenie (wspominając słowa A.Sławińskiego z Instytutu Ekonomicznego) perspektywy gospodarcze nie zapewniają o szybkich podwyżkach i ich skala jest zbyt szybko wprowadzona w ceny. W momencie ogólnej niepewności 2Y benchmark daje szanse na stabilną stopę zwrotu. W naszej ocenie, rynek po istotnych wzrostach nie będzie wyłamywał się z zeszłotygodniowych kanałów zmienności.

130701.ryn.proc.01.330x130701.ryn.proc.02.330x

Aleksandra Bluj
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski