Najgorsze w historii wakacje dla deweloperów

Najgorsze w historii wakacje dla deweloperów
Robert Chojnacki, prezes redNet 24 oraz założyciel serwisu tabelaofert.pl. Źródło: redNet 24
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ekonomiści zapowiadają recesję, albo nawet kryzys na całym świecie. Ich zdaniem Polska może być szczególnie dotknięta spowolnieniem, które dotknie wszystkie dziedziny gospodarki, w tym rynek mieszkaniowy. Sytuację po sześciu miesiącach 2022 roku komentuje dla aleBank.pl Robert Chojnacki, prezes redNet 24 oraz założyciel serwisu tabelaofert.pl.

Zgadzam się tylko z jednym – rynek kredytowy jest w zapaści. Co więcej – klienci gotówkowi również wstrzymują się z decyzjami zakupowymi, a i konkurencja ze strony obligacji dla inwestorów jest coraz silniejsza.

Dane sprzedażowe za czerwiec są fatalne. Dla deweloperów szykują się najgorsze wakacje w historii, ale należy pamiętać, że spadamy z bardzo wysokiej bazy.

Spowolnienie na rynku w ogóle nie dotknęło jednak mieszkań luksusowych

Co do zasady nie ma oficjalnych obniżek cen, jednak klientom oferowane są bardzo atrakcyjne rabaty, zwłaszcza w tych nielicznych, nowo wprowadzanych inwestycjach.

Stosunkowo dobrze sprzedają się natomiast mieszkania gotowe, choć i tu można uzyskać rabat. Spowolnienie na rynku w ogóle nie dotknęło jednak mieszkań luksusowych.

Czytaj także: NBP: przyspieszenie dynamiki cen mieszkań w większości miast w I kw. 2022 r.

Coraz mniejsza podaż mieszkań

Rynek deweloperski jest jak bokser, który przyjął na siebie kilka ciężkich ciosów, ale nie został znokautowany. Obecnie zamiast przyjmować kolejne ciosy wykonał unik, polegający na tym, że większość deweloperów wstrzymała się z rozpoczynaniem nowych inwestycji. Mieszkania sprzedają się słabo, ale nowa podaż jest jeszcze mniejsza niż sprzedaż, więc oferta się kurczy, co ogranicza pole do spadku cen.

Jeśli sytuacja ta utrzyma się do końca roku to okaże się, że za 18 miesięcy ‒ tyle średnio trwa budowa inwestycji ‒ nie będzie, czego kupować, przynajmniej gotowego.

Nowa podaż jest jeszcze mniejsza niż sprzedaż, więc oferta się kurczy, co ogranicza pole do spadku cen

Klient, który odłożył swoją decyzję zakupową będzie skazany na bardzo drogi wynajem, który zasilany będzie również przez kolejnych uchodźców z Ukrainy ‒ dziś tylko 20% z nich wynajmuje mieszkania, nierzadko po kilka rodzin jedno.

Czytaj także: Gwałtowny spadek sprzedaży nowych mieszkań i zaklinanie rzeczywistości

Kupuj, gdy inni sprzedają

Ci nieliczni deweloperzy, którzy dziś zaryzykowali, będą sprzedawać swój gotowy produkt znacznie drożej niż dzisiaj. Wato podkreślić, że rynek nie załamał się całkowicie.  Biorąc po uwagę jedynie sprzedaż z najgorszego miesiąca tego roku ‒ czerwca ‒ mnożąc ją przez 12, okaże się, że w samej Warszawie rocznie sprzedałoby się ponad 8 tysięcy mieszkań.

Zatem kto dziś kupuje? – najwięksi inwestorzy, mający portfele po kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt mieszkań. Oni wiedzą, że kupuje się wtedy, kiedy nikt kupić nie chce, a sprzedaje wtedy, kiedy wszyscy kupują.

I jeszcze kilka zdań odnośnie kredytów hipotecznych. Jeśli kupimy dzisiaj mieszkanie na etapie tzw. dziury w ziemi, to osobiście odradzałbym posiłkować się kredytem ze stałym oprocentowaniem, ponieważ uruchomimy go dopiero w pełni za 1,5 roku, kiedy stopy będą znacznie niższe.

Kto dziś kupuje? – najwięksi inwestorzy, mający portfele po kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt mieszkań

Dziś warto wynegocjować niską marżę, o ile mamy oczywiście zdolność kredytową liczoną przez banki, czego nie należy mylić z faktyczną zdolnością do spłaty kredytu, bo to dwie różne sprawy.

Czytaj także: Ustawa deweloperska: prawa kupujących będą silniej chronione, ale mieszkania zdrożeją?

Źródło: aleBank.pl