Na rynkach spokojniej, niepokój jednak pozostał

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Wtorkowy poranek przynosi zatrzymanie umocnienia dolara, wyprzedaży obligacji i przeceny walut krajów zaliczanych do gospodarek wschodzących, a jednocześnie wzrostowe odreagowanie ostatnich spadków cen złota, srebra i ropy oraz niewielkie zmian na azjatyckich parkietach. O godzinie 07:50 kurs EUR/USD testował poziom 1,0750 dolara, USD/JPY 108,23 jenów, USD/PLN 4,11 zł, a CHF/PLN 4,1220 zł. Uncja złota kosztowała 1226,40 USD, a baryłka ropy Brent 45,08 USD. Japoński indeks Nikkei znajdował się na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Podobnie chińskie indeksy.

Na rynkach finansowych w dalszym ciągu trwa proces pozycjonowania się, a w zasadzie oswajania się inwestorów z rzeczywistością po wyborach w USA. Rzeczywistością, według której Donald Trump, razem z republikańską większością w Kongresie, realizuje republikański program, pozbawiony wielu populistycznych akcentów, jakie padały w kampanii wyborczej. Program ukierunkowany przede wszystkim na fiskalne wsparcie amerykańskiej gospodarki i zawierający sporą dawką działań protekcjonistycznych. Zgodnie z dominującym obecnie przeświadczeniem, da to kopa gospodarce, ale też doprowadzi to do wzrostu inflacji, a więc i przyspieszy podwyżek stóp procentowych przez Fed.

Zakładając, że powyższy scenariusz się zrealizuje, to w ostatecznym rozrachunku doprowadzi to spowolnienia na mocno zadłużonych rynkach wschodzących. W gorszym scenariuszu konsekwencją będzie kryzys finansowy na tych rynkach. A w najgorszej opcji kolejny globalny kryzys. Póki co jednak nikt tym się nie przejmuje. Należy jednakże o tym pamiętać i nie dziwić się, że w ostatnich dniach pieniądze uciekają właśnie z rynków wschodzących (w tym z Polski).

Perspektywa fiskalnej stymulacji w USA i wzrostu stóp procentowych wspiera notowania dolara, przekłada się na globalną wyprzedaż obligacji, wspiera nastroje na największych parkietach i powoduje drenaż kapitałów z rynków wschodzących. Te tendencje mogą ulec pogłębieniu w dalszej części miesiąca. W krótkim terminie rośnie prawdopodobieństwo korekty ostatnich silnych zmian na rynkach. I tylko korekty. Jednak nawet do niej konieczne będzie pojawienie się impulsów ją wyzwalających. Można mieć wątpliwości, czy dzisiejszy dzień przyniesie takowe. Szczególnie, że opublikowane rano wstępne szacunki dynamiki niemieckiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) za III kwartał rozczarowują. Wzrost spowolnił do 1,5% z 3,1% R/R kwartał wcześniej, podczas gdy oczekiwano odczytu na poziomie 1,8% R/R. To kolejny mały plusik dla dolara.

We wtorek uwaga inwestorów powinny koncentrować się na czterech grupach wydarzeń. Mianowicie danych z USA, Wielkiej Brytanii, państw strefy euro i Polski. To one będą nadawać ton wydarzeniom na rynkach. To one zdecydują, czy nastąpi korekta ostatnich silnych zmian. Czy też zostanie ona odłożona na później.

Październikowe wyniki sprzedaży detalicznej w USA (godz. 14:30; prognoza: 0,6% M/M), listopadowy odczyt indeksu NY Empire State (godz. 14:30; prognoza: -2,5 pkt.) i wystąpienie Eric Rosesngren będą analizowane głównie pod kątem przyszłych decyzji Fed. Dane lepsze od prognoz będą dodatkowo wzmocnią dolara. Gorsze zaś mogą zostać zignorowane lub w najlepszym razie wykorzystane do korekcyjnego osłabienia dolara. Tylko korekcyjnego.

W kontekście siły europejskiej gospodarki będą analizowane dane z Europy. Rano poznaliśmy wstępny raport nt. dynamiki niemieckiego PKB za III kwartał br. Raport rozczarował, co zwiększa prawdopodobieństwo dłuższego okresu rekordowo niskich stóp. A tym samym dodatkowego zwiększenia dysparytetu stóp na korzyść dolara. W podobnym kontekście będą analizowane dzisiejsze dane o PKB Włoch (godz. 10:00; prognoza: 0,2% K/K), strefy euro (godz. 11:00; prognoza: 0,3% K/K) oraz listopadowy indeks instytutu ZEW (godz. 11:00; prognoza: 8,1 pkt.).

Inflacyjne dane z Wielkiej Brytanii (godz. 14:30) będą zaś stanowić proste odniesienie do polityki Banku Anglii. Dlatego wyższa inflacja, przy niepewności związanej z uruchomieniem procedury BREXIT-u (a właściwie uruchomienia artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego), to potwierdzenie dokonanej ostatnio przez BoE korekty w górę prognoz inflacji na lata 2016-2018 i kolejny czynnik wspierający funta. Wprawdzie w dłuższym terminie BREXIT będzie miał negatywne konsekwencje dla brytyjskiej gospodarki, obniżając też notowania tamtejszej waluty, ale w krótkim rynki o tym nie będą pamiętać, skupiając się na bieżących danych.

W Polsce wydarzeniem dnia będzie publikacja wstępnych szacunków dynamiki Produktu Krajowego Brutto (PKB) za III kwartał br. (godz. 10:00; prognoza: 2,9% R/R). Powszechnie się oczekuje, że dane będą gorsze niż w pierwszych dwóch kwartałach roku. Jednak wynik na prognozowanym poziomie 2,9% jeszcze nie jest całkowicie uwzględniony w cenach. Wynik może być nawet gorszy. Dlatego przy utrzymującym się słabym sentymencie do złotego i jeszcze niższych oczekiwaniach co do wyników gospodarki za IV kwartał, takie dane mogą stać się kolejnym podażowym impulsem dla polskiej walut. Nie ostatnim w tym miesiącu. Zakładamy, że jeszcze większym szokiem będą publikowane za tydzień dane o produkcji przemysłowej w Polsce, która w październiku prawdopodobnie spadła poniżej zera.

Dziś też Narodowy Bank Polski opublikuje dane o inflacji bazowej. W październiku oczekuje się odczytu na poziomie -0,3% R/R wobec -0,4% we wrześniu. Nie jest wykluczone, że będzie to nawet -0,2%. Dane te wpiszą się w ogólną tendencję wychodzenia polskiej gospodarki z deflacji. Pierwszą od wielu miesięcy inflację zobaczymy najpóźniej w grudniu, a w styczniu ona przyspieszy. Nie należy jednakże liczyć na duże odbicie inflacji w przyszłym roku. Dlatego też w zestawieniu z rozczarowującymi wynikami nie wykluczamy, że w 2017 roku przetoczy się dyskusja nt. obniżki stóp w Polsce.

Marcin Kiepas