Możliwe osłabienie złotego po spodziewanych podwyżkach stóp procentowych w USA

Możliwe osłabienie złotego po spodziewanych podwyżkach stóp procentowych w USA
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W ślad za inflacją czekać nas może istotne osłabienie złotego i w efekcie kolejna fala wzrostu cen krajowych wskutek droższego importu. Potencjalna przyczyna takiego obrotu spraw drzemie sobie jeszcze za oceanem, ale już otwiera oczy.

Jest już właściwie pewne, że amerykański bank centralny Fed rozpocznie niebawem podnoszenie stóp procentowych w reakcji na wzrost tamtejszych cen do poziomu nienotowanego od prawie czterech dekad.

Podwyżki stóp szybsze i głębsze niż sądzono wcześniej

W grudniu 2021 r. inflacja mierzona cenami dóbr konsumpcyjnych (CPI) doszła w USA do 7 proc. i w kolejnych tygodniach pomaszeruje zapewne jeszcze wyżej.

Wobec obfitości własnej ropy i gazu i będąc poza zasięgiem naftowo-gazowych chuliganów sterowanych z Kremla, źródłem inflacji amerykańskiej są głównie rosnące koszty wynajmu mieszkań i wyższe ceny samochodów osobowych oraz ciężarowych.

Proces  cenowy nie pozostaje bez odpowiedzi. W listopadzie 2021 r. bank centralny USA rozpoczął  hamowanie (zawężanie – ang. tapering) operacji luzowania ilościowego zwiększającego podaż pieniądza, a następnie zasugerował w co nieco pytyjskim komunikacie, że podwyżki podstawowych stóp procentowych mogą być szybsze i głębsze niż sądzono wcześniej.

Obawy o recesję

Dobrym słowem w sprawie spodziewanego podniesienia stóp podzieli się w tych dniach z Amerykanami prezydent Biden, więc istotnych rozdźwięków na tym polu nie ma.

Z drugiej strony, zapowiedzi podwyżek stóp formułowane są bez werbli wzywających do natarcia. Ostrożna retoryka jest wyrazem dmuchania na zimne w celu wykluczenia potencjalnie zbyt gwałtownych reakcji biznesu i rynków czołganych od dwóch lat przez pandemię.

Gra toczy się o to, żeby gospodarka amerykańska, a w ślad za nią inne, nie stanęła nagle jak wryta i nie weszła w fazę recesji lub jeszcze gorzej – pełnego kryzysu.

Już teraz dzieje się sporo. Np. do najwyższego poziomu od 2013 r. urósł w Stanach wolumen tzw. pożyczek lewarowanych (leveraged loans), udzielanych potrzebującym i już mocno zadłużonym podmiotom w kiepskiej sytuacji finansowej lub biznesowej.

Takie pożyczki są oczywiście droższe od normalnych, a z punktu widzenia pożyczkodawców mają tę korzystną cechę, że udzielane są na zmienny procent (floating rate). Jeśli Fed podniesie stopy, pożytki z nich będą oczywiście wyższe.

Zareagowały fundusze hedgingowe, wyprzedając drogie akcje perspektywicznych firm technologicznych (tzw. „growth” shares) i kupując w ich miejsce tanie tzw. value stocks, czyli niedowartościowane przez giełdę akcje firm z dobrymi wynikami finansowymi. Chodzi o zmniejszanie bieżącej wartości pieniądza z przyszłości wraz z podwyżką stóp, co wynikać będzie z konieczności zwiększania stóp dyskontowania przyszłych zarobków.

Wyższe stopy w USA groźne dla złotego

Polityka Fed ma mocne przełożenie na resztę świata. Jest ono tym silniejsze, im mniej poszczególne gospodarki krajowe i regionalne znaczą w świecie.

Polska jest w lidze globalnej na dalekim miejscu. Ostatnio robimy jednak bardzo dużo, żeby nie nadganiać.

W krajowej polityce hultaje wypędzają dzieci z piaskownicy. Gdy coraz gorętszy oddech niedźwiedzia Miszy na twarzy, w Unię walimy cepami, ponieważ szpadą, tak jak szlachetnie urodzeni, machać nie umiemy. Nikt z dużymi pieniędzmi już nie wierzy w polskie sądy. Itd., itp., jak to ułożyła Agnieszka Osiecka.

Biznes lubi spokój, nie cierpi niezrozumiałego ryzyka, więc kiedyś byliśmy jak potok ze pstrągami, dziś jesteśmy jak rzeka z piraniami.

A konkretnie co nam grozi w wyniku tej złej zmiany?

Dolar jest walutą światową pierwszego i często jedynego wyboru. Podwyżki stóp w USA wywołają najpewniej wielki napływ pieniędzy z całego świata do Ameryki. Tam szukać się będzie spokojniejszej przystani oraz zarobku na „najbezpieczniejszych” obligacjach amerykańskiego rządu.

Napływ do USA to gdzie indziej odpływ. Najbardziej prawdopodobny jest exodus z „emerging markets”, czyli z państw wschodzących (goniących), a więc także z Polski.

Nikt w USA nie przyjmuje złotych, rubli, czy liry z Turcji, tam posługują się dolarami, więc wraz z podwyżkami stóp w Ameryce wzrośnie popyt na dolary, co oznacza jednocześnie przecenę walut tych państw, skąd uciekać się będzie z pieniędzmi (inwestycjami finansowymi).

Nie wiadomo, ile naprawdę pieniędzy jest i krąży po świecie. The Economist przytoczył ostatnio szacunek, że zagraniczne aktywa finansowe, a więc zasoby ulokowane przez rządy, firmy i ludzi w pieniądzach i zagranicznych instrumentach finansowych (obligacje, pochodne, akcje…) mogą mieć dziś wartość ok 140 bilionów (140 000 miliardów) dolarów.

Daleko nie wszystkie ruszą się oczywiście z miejsca w reakcji na podwyżkę stóp przez Fed, ale namieszać, m.in. w kursach walut, może już mała część tej gigantycznej masy.

Skala przeceny, osłabienia walut zagrożonych działaniem takiego mechanizmu jest nie do przewidzenia. Za dużo czynników działa w najróżniejszych kierunkach. Istotna jest wszakże skala zaangażowania najruchliwszego i najbardziej bojaźliwego kapitału spekulacyjnego wędrującego po rynkach w poszukiwaniu jak najwyższych korzyści w danym czasie, a nawet chwili.

Niebezpieczny bojaźliwy kapitał

Międzynarodowy Fundusz Walutowy IMF do systemowo ważnych gospodarek z grupy rynków wschodzących (systemically important emerging markets economies) zalicza Brazylię, Indie, Meksyk, Rosję, Turcję i Polskę.

Na korzyść złotego może działać niski w porównaniu z innymi krajami tej grupy napływ do Polski kapitału angażowanego w instrumenty dłużne denominowane w złotych. Jeśli przyjdzie co do czego, mniej złotych będzie zamienianych na dolary, więc i mniejsza będzie presja na spadek kursu złotego.

Na koniec III kwartału 2021 r. łączne zadłużenie zagraniczne Polski brutto (rząd, banki komercyjne, NBP, międzynarodowe instytucje finansowe, podmioty gospodarcze) wyniosło 366 miliardów dolarów. Jest czym bujać.

Wniosek jest rutynowy, bo inny być nie może – istotne osłabienie złotego w najbliższych miesiącach nie musi nastąpić, ale nie można go wykluczyć.

Nie zapominajmy przy tym jednak o wiszącym także nad nami mieczu wyciągniętym na Ukrainę przez Rosję.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.

Źródło: aleBank.pl