Rynek finansowy: Londyńskie City do podziału? Niekoniecznie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Polska chce przyciągnąć inwestorów i instytucje, które będą ewentualnie opuszczać Londyn po - również ewentualnym - brexicie. Nawet biorąc pod uwagę zastrzeżenie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, że nie chodzi o centrale największych banków, ale o ich zaplecza, pomysł jest raczej mało realny. Z wielu powodów.

Przemysław Szubański

Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy” – mówi w „Potopie” książę Bogusław Radziwiłł do Kmicica. Teraz tym suknem może się stać londyńskie City. Jeśli faktycznie dojdzie do brexitu (o czym potem), Londyn zapewne straci paszport finansowy, dzięki któremu może operować na wszystkich rynkach finansowych Unii Europejskiej, której Wielka Brytania już nie będzie członkiem. City może nie przestanie być międzynarodowym centrum, ale o dotychczasowej skali będzie mogło tylko pomarzyć. Ciągnięcie już się rozpoczęło, a Polska chciałaby nieco londyńskiego sukna uszczknąć. Niestety, moim zdaniem przypomina to sytuację, w której konie kują, a żaba nogę nadstawia.

Chcemy londyńskich banków

Wyjeżdżający niedawno do Londynu wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że chcemy przyciągnąć inwestorów. Przytomnie zauważył, że nie będąc w strefie euro, nie zachęcimy do przeniesienia bankowych front desków (w Londynie ma swoje siedziby 251 banków!). Możemy zaś – według jego słów – przyciągnąć ich biura średniego szczebla i zaplecza. Morawiecki epatował polskimi kadrami, wielkością polskiej gospodarki, zachętami dla inwestorów – m.in. grantami na szkolenia pracowników czy dopasowywaniem programów szkół wyższych do wymagań potencjalnych pracodawców.

Coś w tym faktycznie jest, skoro mamy już w kraju wiele centrów operacyjnych międzynarodowych korporacji, z czego dużą część stanowią zagraniczne banki. Przyciągają ich kadry, ale i niższe niż na Zachodzie płace. I pewnie odpowiednio dozowane zachęty wraz ze wspomnianymi pozytywami dałyby efekty, ale w normalnej sytuacji, bez znacząco zwiększonej konkurencji. Jednak londyński „postaw sukna” chcieliby ciągnąć teraz i tacy, którzy naszą ofertę mają czym przebić.

Każdy chce być City

Do Londynu pielgrzymuje już chyba pół Europy. Francuzi, Niemcy, Irlandczycy, Luksemburczycy, Holendrzy. Wszyscy przebijający Warszawę swoją atrakcyjnością. Ale z różnymi szansami.

Wbrew historycznym, architektonicznym czy geograficznym pozorom najmniejsze szanse miałby chyba Paryż. Z kilku powodów – np. niepewności politycznej (tutaj bijemy Francuzów na głowę), ale i ze względu na francuską niechęć do obcych ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI