Liczba niewypłacalności firm wzrosła w maju o 25 proc. rdr

Liczba niewypłacalności firm wzrosła w maju o 25 proc. rdr
Fot. stock.adobe.com/japolia
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Liczba niewypłacalności polskich firm wzrosła o 25% r/r do 70 w maju 2018 r., podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Od początku roku opublikowano informacje o niewypłacalności 406 polskich przedsiębiorstw wobec 347 w tym samym okresie ubiegłego roku (wzrost o 17% r/r).

Od początku roku opublikowano informacje o niewypłacalności 406 polskich przedsiębiorstw #firmy #upadłość # EulerHermes

Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego, podano.

Dynamika niewypłacalności polskich firm nie zwalnia

„Dynamika niewypłacalności polskich firm nie zwalnia – w maju w porównaniu rok do roku ich liczba wzrosła aż o 25%. Aktualnie największy w tym udział miała branża usługowa oraz produkcyjna. Pod względem skali efektu finansowego – niewypłacalności stosunkowo dużych firm wskazać można budownictwo (największa w tym zestawieniu firma, osiągająca nie tak dawno obroty rzędu 300 mln zł), sektor wytwórczy (zwłaszcza materiałów budowlanych – obroty rzędu 60-100 mln zł), jak i w obróbce oraz handlu złomem i metalami (obroty niewypłacalnych firm rzędu 100 do 200 mln zł)” – czytamy w komunikacie.

Wśród spostrzeżeń dotyczących niewypłacalności polskich firm eksperci wymienili:

– Niewypłacalne w maju firmy produkcyjne oprócz wyrobów dla budownictwa (z betonu, tarcicy, tw. sztucznych) zajmowały się pw. obróbką metali; produkcją profili, konstrukcji i narzędzi; produkcją żywności.

– Wciąż najwyższy wzrost liczby niewypłacalności dotyczył spółek akcyjnych – za pięć miesięcy wzrost aż o 53% r/r (podczas gdy np. niewypłacalnych sp. z o.o. było w tym czasie więcej o 10% r/r). Świadectwo postępującej koncentracji, a może potwierdza to także słabość polskiego rynku kapitałowego?

– Liczba niewypłacalności w V wzrosła r/r podobnie jak w kwietniu najbardziej w województwach pomorskim (najliczniejsze – firmy usługowe), wielkopolskim (tutaj głównie – firmy produkcyjne i handlowe) oraz kujawsko-pomorskim,

– Wspólne przyczyny to niska rentowność – słaba kondycja finansowa wielu polskich firm, zmiany otoczenia biznesowego oraz duża liczba postępowań naprawczych. Do tego dodać można specyficzne dla branż problemy – wzrost kosztów działalności w budownictwie czy koncentracja w handlu, skutkująca dodatkową presją cenową na producentów,

– Największa grupa niewypłacalnych firm, o których informacje opublikowano w maju to te z sektora usługowego. Bardzo zdywersyfikowana grupa, w której da się wyróżnić firmy specjalizujące się: w obsłudze nieruchomości i inwestycji, naprawie i konserwacji maszyn, zbieraniu odpadów, naprawie samochodów, gastronomii i turystyce, reklamie i doradztwie dla firm.

Kłopoty budownictwa, ale i innych branż

„Najczęściej wspomina się o kłopotach budownictwa, wskazując sektorowe przyczyny jego problemów, takie jak wzrost kosztów materiałów czy wynagrodzeń pracowniczych i generalnie niedobór pracowników. Tymczasem mniej ewidentne niż budownictwa (widocznego w przestrzeni publicznej z powodu nie tylko trwających ale też co gorsza – zawieszonych remontów i inwestycji) są problemy innych branż. W przekroju kilku miesięcy okazuje się, że pośród nich nie ma tych wyraźnie bardziej bezpiecznych (za to mniej bezpieczny jest – przynajmniej na razie sektor produkcyjny). Zmieniają się co najwyżej akcenty na mapie ich problemów – niewypłacalnościach w poszczególnych miesiącach, ale w dłuższym okresie czasu skala tych problemów jest zbliżona. Świadczy to o tym, iż również ich przyczyny mogą być wspólne, a są to m.in. niska rentowność prowadzonej działalności, zwiększanie jej skali a nie wypracowywanego zysku, konkurowanie głównie ceną a nie innowacyjnością czy chociażby serwisem” – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.

Według niego, zwiększone obroty – nie tylko w budownictwie, ale też np. w branżach konsumenckich – przed przychodami generują najpierw koszty, eksponując przy okazji słabość finansową wielu polskich firm.

Prawo naprawcze

„Na to nakłada się przebudowa prawa w wielu obszarach: podatkowym, prawa pracy, ochrony danych osobowych itd., co samo w sobie nie powinno rodzić problemów dla przedsiębiorców, ale na pewno nie pomaga firmom, które po prostu trwają, a nawet mówiąc wprost – egzystują na rynku. Wielu przedsiębiorców korzysta w takiej sytuacji (świadomie z wyprzedzeniem bądź w ostateczności) z dużo obecnie prostszego i szybszego w realizacji prawa naprawczego. – czytamy dalej.

Według Euler Hermes, realizacja prawa naprawczego nie jest czymś negatywnym samym w sobie, a nawet – jest to pozytywne.

„Tym niemniej postępowanie naprawcze odbywa się kosztem dostawców, narażając ich na straty i w efekcie powodując efekt domina. To trzeci element ryzyka, po wspomnianej chronicznej słabości finansowej polskich firm i systemowej zmianie warunków ich działania, stojących za większością niewypłacalności polskich firm. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości któryś z tych elementów miał stracić na aktualności” – podsumowano w materiale.

Źródło: ISBnews