Liczba niewypłacalności firm wzrosła o 26%

Liczba niewypłacalności firm wzrosła o 26%
Fot. stock.adobe.com/Andrey Cherkasov
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Liczba niewypłacalności polskich firm wzrosła o 26% r/r do 101 w październiku 2018 r., podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Od początku bieżącego roku skala wzrostu liczby opublikowanych niewypłacalności wyniosła 9% - w bieżącym roku było ich 824 wobec 753 w tym samym okresie 2017.

Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające, aby na rynku utrzymały się wszystkie firmy handlu

Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego.

„Liczba niewypłacalności w stosunku do roku ubiegłego może wahać się w poszczególnych miesiącach raz w górę (częściej), raz w dół, ale w skali całego roku jest to niewątpliwie wyraźny wzrost. Trzeci rok z rzędu, a wiec przy wysokiej już statystycznie ich liczbie. To potwierdza, że trend rosnącej liczby niewypłacalności polskich firm nie jest ani nowy, ani przypadkowy, ani przede wszystkim – nie wiąże się on z wynikami makroekonomicznymi” – czytamy w komunikacie.

Przyczyny zdecydowanej większości niewypłacalności polskich przedsiębiorstw mają charakter strukturalny, a nie koniunkturalny. Trudno więc oczekiwać, aby wzrost PKB, inwestycji czy konsumpcji w Polsce były w stanie w kolejnych miesiącach odwrócić ten trend znacznej jak na polskie warunki (100 i więcej niewypłacalności w skali miesiąca) i wciąż rosnącej liczby niewypłacalności, podano również.

Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające

„Przyczyny, a więc i rozwiązanie problemów polskich firm zależą w dużym stopniu od nich samych. Od zmiany strategii z walki o udział w rynku na model walki o rentowność prowadzonej działalności. Tym bardziej, iż ich sprzymierzeńcem nie są już niskie koszty pracy czy otwarte granice, stwarzające tyle samo szans, co zagrożeń – przyczyniające się do stopniowego wyrównywania różnic w płacach, swobodnego przepływu siły roboczej, a także konieczności konkurencji z firmami zagranicznymi nie tylko na rynkach eksportowych, ale także na rynku rodzimym” – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus, cytowany w materiale.

Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające, aby na rynku utrzymały się wszystkie firmy handlu towarami konsumpcyjnymi, detalicznego i hurtowego – nie tylko te mniejsze, ale także firmy z pierwszej dziesiątki-dwudziestki największych dystrybutorów żywności (działających równolegle w sektorze detalicznym, jak i hurtowym ze względu na franczyzę), wskazano także.

Grupa producentów żywności była największą (8 firm spośród 29) w gronie niewypłacalnych w minionym miesiącu firm produkcyjnych (opublikowane niewypłacalności). Nie jest to efekt dekoniunktury branżowej – chociażby w przemyśle mięsnym. Problemy w równym stopniu przeżywają firmy z branż zbożowej, owocowo-warzywnej, mleczarskiej. Potwierdza to obserwacje Euler Hermes, iż płynność sektora jest wbrew pozorom gorsza niż w minionych latach. Z rynku znikają nie tylko mniejsi producenci, co jest pochodną koncentracji w handlu, wymuszającej konsolidację zaopatrujących go producentów. Koncentracja w handlu to koncentracja potencjalnych (i częściowo już realnych) strat, do czego dochodzi kumulacja problemów małych sklepów, niewytrzymujących konkurencji cena z największymi. Z analiz branżowych prowadzonych przez Euler Hermes wynika bowiem, iż cały potężny w swojej masie, jak i wartości produkcji sektor spożywczy notuje od ponad roku coraz gorszy spływ należności od swoich odbiorców. Producenci żywności na swoje należności czekają średnio nawet do tygodnia dłużej w stosunku do średniej z ostatnich 5 lat. Należności te spływają nie tylko znacząco wolniej, większa jest także skala ewidentnych strat – wartości należności ekstremalnie (ponad 120 dni po terminie) nieuregulowanych, pochodzących więc od odbiorców trwale niewypłacalnych, podano.

Źródło: ISBnews