Lasy i ludzie władzy niestraszni

Lasy i ludzie władzy niestraszni
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Polska jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o powierzchnię lasów. Zajmują one ok. 29,5 proc. terytorium kraju, rosną na obszarze ponad 9,3 mln ha. To znaczy zajmowały. Po nocy z 11 na 12 sierpnia mamy o 44,5 tys. ha lasów mniej.

Niewątpliwie ucieszą się producenci mebli. Już im niepotrzebna pomoc ministra Szyszko, który rozpoznał dokładnie potrzeby kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej. Lepiej niż ten chrząszcz. Ten bowiem zasiedla drzewa osłabione na skutek różnych czynników zewnętrznych, np. zanieczyszczeń powietrza, suszy czy nieodpowiednich melioracji, oraz drzewa starsze, rozpoczynające naturalny proces zamierania na skutek czynników fizjologicznych. Drzewa zdrowe atakowane są sporadycznie. Tymczasem wycinka obejmuje drzewa zdrowe – bo takie mogą Lasy Państwowe sprzedawać najdrożej. Producentom mebli na przykład. Ale im nie tylko świerki są potrzebne. I tu wkroczył ministerialny znawca menu korników. Wycina się bowiem również ponad stuletnie drzewa innych gatunków – w tym dęby. Gratka dla meblarzy. Tymczasem zgodnie z programem Natura 2000 tak stare drzewa z wycinki powinny być wyłączone. Ale co to obchodzi posiadacza skóry rysia. Chyba że biedne zwierzę zaatakowały groźne skórniki rysiowe.

Zwalonym drzewom nic już nie pomoże. Można natomiast, a właściwie trzeba, pomagać poszkodowanym przez nawałnice ludziom. A co w momencie, kiedy ta pomoc była najpotrzebniejsza, robili rządzący? Jak w wierszu z 1835 roku Gustawa Ehrenberga, znanego m.in. pod tytułem  „Szlachta w roku 1831”:

Gdy naród do boju wystąpił z orężem,

panowie o czynszach radzili.

Gdy naród zawołał: „umrzem lub zwyciężym!”,

panowie w stolicy bawili.

 

Panie i panowie z PiS bawili się w stolicy w defiladę, prezentując poziom uzbrojenia naszego wojska. Nie od dziś wiadomo, że taki sobie. A żołnierzy zabrakło tam, gdzie byli znacznie bardziej potrzebni. Zresztą brakuje ich do dziś. Oczywiście nie jest to wina szeregowych, tylko ministerialnych i wojewódzkich bubków. Przy ich zachowaniach i wypowiedziach słowa premiera Cimoszewicza z roku 1997 „Trzeba było się ubezpieczyć” (ucięta – dalej premier mówił o pomocy), nota bene słuszna, jawi się jako szczyt współczucia. No, ale czego się spodziewać po towarzystwie, reprezentowanym m.in. przez Tarczyńskiego czy Pawłowicz…

Przemysław Szubański

Redaktor Gazety Giełdy Parkiet