Kredyty w euro nadal bardzo tanie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kochalska.halina.02.150x225Główna stopa procentowa w eurolandzie spadła z 0,5 proc. do 0,25 proc. Spłacający ponad 30 mld zł kredytów mieszkaniowych w euro mają zapewnione kolejne miesiące rekordowo niskiego oprocentowania.

Podczas gdy zaangażowani w kredyty mieszkaniowe we franku z utęsknieniem wypatrują dużo niższego kursu CHF, a obsługujący kredyty złotowe zazdroszczą „walutowcom” stóp procentowych, to spłacający kredyty w euro żyją w niemal cieplarnianych warunkach. Omijają ich większe perturbacje kursowe i na dodatek od ponad 13 miesięcy. EUROIBOR 3M utrzymuje się w okolicach 0,2 proc. Oprocentowanie tych kredytów sprowadza się więc niemal wyłącznie do marży. Dzisiejsza decyzja Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego zapewnią kontynuowanie takiego stanu, przynajmniej w sferze oprocentowania.

Podstawowa stopa procentowa spadła w czwartek z 0,5 do 0,25 proc., stopa oprocentowania pożyczek została obniżona z 1 do 0,75 proc., a stopa oprocentowania depozytów pozostała na poziomie 0,0 proc. Stopy procentowe w strefie euro są najniższe w historii. Składający się oprócz marży na oprocentowanie kredytów w euro EUROIBOR 3M wynosi dziś 0,228 proc.

Główna stopa procentowa w eurolandzie
131109.stopy.ebc.11.2013.01.569x267
Źródło: ECB.

Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec września Polacy mieli do spłacenia 31,5 mld zł kredytów mieszkaniowych w euro. W całej puli kredytów zaciągniętych na mieszkania – 335,3 mld zł – stanowiły one nieco ponad 9 proc.

Klient, który zaciągnął kredyt w euro w szczycie ich popularności, czyli w maju 2010 r. rozpoczynał z ratą 1483 zł (300 tys. zł kredytu, 76,6 tys. euro, na 30 lat z marżą 2,8 proc.), najwięcej zapłacił we wrześniu 2011 r. – 1742 zł, a w październiku tego roku wydał już jedynie 1396 zł. Nie może się jednak w pełni uważać za wygranego, bo gdyby dziś chciał spłacić pozostałą kwotę 71,5 tys. euro, po przeliczeniu na złote musiałby oddać do banku o 6 tys. zł więcej niż pożyczył przed ponad trzema laty. To efekt spreadu i nieco wyższych obecnie notowań euro niż w 2010 r.
131109.komentarz.of.tab.01.400x80

Pechowo bowiem boom kredytów w euro przypadł na 2010 r., kiedy średnioroczne notowania unijnej waluty wynosiły 3,99 zł. Podobny kurs utrzymał się do sierpnia 2011 r., aby potem rozpocząć wspinaczkę do 4,4 zł. Pod znakiem silnych wahań notowań euro upłynął cały 2012 r., choć średnia wyniosła 4,19 zł, podobnie jak w 2013 r. (4,20 zł).

Zdecydowanie najlepiej jak na razie na zadłużeniu się w euro wyszły osoby, które wzięły kredyt w I połowie 2009 r. Wówczas średnie notowania euro dochodziły do 4,5 zł.

Obecnie o dalszym przyroście mieszkaniowego zadłużenia w unijnej walucie nie ma już mowy. W I kwartale tego roku udział kredytów w euro w nowej sprzedaży wyniósł zaledwie 1,11 proc. Wcześniej też nie było wiele lepiej, w IV i III kw. 2012 r. – osiągnięcia euro to 1,25 proc. i 2,42 proc. wartości nowo udzielonych kredytów  – wynika z danych Związku Banków Polskich.

Powody? Banki od początku zeszłego roku zaczęły mocno przykręcać śrubę na kredyty w innych walutach niż złoty. Z kolei klientom po wzrostach marż kredytów walutowych i obniżce stóp procentowych w Polsce spadła motywacja. Nie bez znaczenia były zapewne również szeroko omawiane kłopoty ze sprzedażą mieszkań kupionych za kredyty we franku. Wzrosła świadomość ryzyka kursowego i klienci nie podchodzą do kredytów walutowych już z takim optymizmem.

Obecnie marże kredytów w euro to około 4 proc., ale są też i droższe. Euro na nieruchomość można jeszcze pożyczyć np. w DB PBC, BZ WBK, Getin Noble Banku czy mBanku. Trzeba jednak mieć wkład własny i spore dochody. Zgodnie ze znowelizowaną Rekomendacją S, od połowy przyszłego roku banki będą miały całkowity zakaz udzielania kredytów w innej walucie niż zarobki klienta.

Halina Kochalska
Open Finance