Kobiety z NRD bardziej przebojowe

Kobiety z NRD bardziej przebojowe
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Trzydzieści lat po upadku muru berlińskiego i zjednoczeniu Niemiec landy wschodnie wciąż ustępują gospodarczo zachodnim, ale wschodnie kobiety są "za to" liczniejsze w kierowniczych gremiach przedsiębiorstw - pisze z Berlina Włodzimierz Korzycki.

Robert Grimm: Równouprawnienia nie da się osiągnąć wbrew mężczyznom, lecz razem z nimi #IPSOS @kongreskobiet

Przy okazji niedawnego Dnia Kobiet opublikowano wyniki różnych  badań na temat reprezentacji „słabszej płci” w zarządach, dyrekcjach, radach nadzorczych. I w ogóle na temat równouprawnienia.

Szerokiego rozpoznania dokonała wywiadownia gospodarcza Crifbürgel. Sprawdziła, przebadała, zankietowała, zanalizowała ponad milion różnej wielkości firm i ustaliła, że udział kobiet w ich gremiach kierowniczych wynosi 22,9 proc. Zauważalne są przy tym różnice między byłą NRD a dawną zachodnią RFN.

Brandenburgia – najwięcej kobiet w zarządach

W landach wschodnich „kobiecy” wskaźnik jest wyższy: Brandenburgia – 29,1 proc., co stanowi najwięcej w skali państwa, Saksonia – 28 proc. i Meklemburgia-Pomorze Przednie – 27,7 proc.

Na zachodzie zjednoczonego państwa w kierownictwach przedsiębiorstw zasiada wyraźnie mniej pań: np. w katolickiej Bawarii 19,6 proc., a w Badenii-Wirtembergii zaledwie 18 proc.

 

Im większa firma, tym mniej kobiet kierowników

Różnice narastają nie tylko wraz z przesuwaniem się badań ze wschodu na zachód, ale także z mniejszych przedsiębiorstw ku większym. Według ustaleń wywiadowni Crifbürgel, tylko w najmniejszych jednostkach „nasycenie” kobietami w gremiach kierowniczych jest względnie wysokie. Jedynie w zakładach do dziesięciu pracowników przekracza dwadzieścia procent (26,2 proc.). W przedsiębiorstwach z ponad tysiącem pracowników kobiet w dyrektorskich gabinetach zasiada tylko 15,5 proc.

Podobne zależności występują przy obrotach firmy; im większe, tym mniej pań wśród szefów. W przedsiębiorstwach z obrotami do miliona euro co czwartą wysoko postawioną osobą jest kobieta. Ale w firmach z obrotami 50-100 mln euro już tylko co dziesiątą.

Wywiadownia opublikowała swoje dane – stan na dzień 7 marca 2019 roku – po obróbce gigantycznego materiału. Poddała analizie 1.047.031 przedsiębiorstw, a w nich 2.362.965 stanowisk kierowniczych. Spośród nich wydzieliła  67.481 członków i członkiń rad nadzorczych i 16.259 przewodniczących tych rad.

Jak kierowniczka to Sabine lub Petra

Jak by tego było mało, wywiadownia Crifbürgel zbadała jeszcze imiona pań, które zaszły tak wysoko w przedsiębiorczej hierarchii. Najczęściej powtarzają się tam Sabine, Petra, Monika, Andrea i Gabriele. Warto zapamiętać na wypadek rozmów biznesowych z partnerami zza Odry.

Rząd niemiecki od lat stara się urzędowo zwiększać udział kobiet w kierownictwach zwłaszcza największych koncernów, ale także w służbach publicznych. 1 maja 2015  roku weszła nawet w życie ustawa o równoprawności udziału mężczyzn i kobiet w tych gremiach.

Sytuacja nieco zmienia się na lepsze, co można pokazać na mniejszych liczbach bezwzględnych. Jak wyliczyła firma konsultingowa EY, 1 stycznia 2019 roku w 160 zarządach koncernów notowanych na giełdzie (Dax, MDax, i SDax) pracowało 61 menadżerek, o jedenaście więcej niż rok wcześniej.

Ale: „Kobiety w zarządach niemieckich firm to wciąż jeszcze rzadkość” – skonstatowała ekspertka z EY Ulrike Hasbargen. „Wprawdzie widzimy postępy, ale zmiana dokonuje się zbyt wolno” – dodała krytycznie.

 

 

Niemcy jednak postępowe…

Szerszą wiedzę o zjawisku ma dr Robert Grimm z instytutu badania rynku i społeczeństw Ipsos ( Ipsos działa w kilkudziesięciu krajach, również w Polsce). Instytut przeprowadził  z okazji Dnia Kobiet obszerne badanie w 27 krajach na temat postrzegania przez tamtejsze społeczeństwa kwestii równouprawnienia płci.

Jeśli chodzi o Niemcy, to widzi się  tam jako istotny problem różnice w dochodach kobiet i mężczyzn oraz molestowanie i przemoc seksualną w miejscu pracy.  I choć według dr. Grimma, problematyka ta  nie polaryzuje społeczeństwa, które „pod wieloma względami uważa się za względnie postępowe”, to w powszechnej ocenie wiele jest jeszcze do zrobienia.

I tak – relacjonuje ekspert z Ipsos – niemieckie kobiety są zdania, że aby coś trwale poprawiło się w kwestii równouprawnienia, nie wystarczą państwowe dekrety. „Mężczyźni muszą się kulturowo przeorientować w myśleniu. Równouprawnienia nie da się osiągnąć wbrew mężczyznom, lecz razem z nimi” – streścił dr Grimm zapatrywania niemieckich kobiet, wyrażone w ankiecie.

Nic dodać, nic ująć. Kobiety właściwie zawsze wiedzą lepiej….

Źródło: aleBank.pl