Jak inwestować pod presją dezinflacji? Fidelity Perspectives 2015

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

analiza.wykres.02.400x267Dezinflacja - to słowo stało się już jednym z najważniejszych wyznaczników sytuacji gospodarczej po kryzysie lat 2007-2011- ocenia Charles-Henri Kerkhove, specjalista ds. produktu w globalnej firmie inwestycyjnej Fidelity, zarządzającej funduszami o wartości przeszło 256 mld dolarów USA. Jego wystąpienie poświęcone globalnej prognozie rynkowej na najbliższe lata rozpoczęło tegoroczną edycję spotkania dla inwestorów "Fidelity Perspectives 2015"

– Mamy niską inflację, dodatkową presję na obniżanie – rozpoczął swoje wystąpienie Kerkhove. – Chodzi tu głównie o poziom różnych polityk monetarnych – szczególnie w przyszłości mogą one coraz bardziej różnić się od siebie – ale także o różnice pomiędzy sytuacją makro w różnych regionach, szczególnie sektorach i regionach gospodarczych, ale i pomiędzy poszczególnymi firmami.

Zdaniem eksperta, owe rozbieżności sprawiają, że środowisko gospodarcze staje się korzystne zarówno dla firm dokonujących alokacji aktywów, jak również dla podmiotów którzy zajmują się strukturyzacją tych aktywów.

– Musimy pamiętać, że głównymi motorami rozwoju portfela klientów nie powinno być poszukiwanie szybkich zysków, ale dobre pozycjonowanie i odpowiednie decyzje w odpowiednim czasie – przypomina Charles-Henri Kerkhove.

W opinii eksperta Fidelity, wzrost na poziomie globalnym będzie motywowany głównie zachowaniem konsumentów – w szczególności na rynku amerykańskim. Jedną z przesłanek wskazujących na dłuższą tendencję wzrostową jest zwyżkowanie cen na amerykańskim rynku nieruchomości. Dochodzą do tego spadki cen energii, które przekładają się także na korzyści podatkowe dla konsumentów. Równocześnie utrzymuje się dezinflacja, wzrost cen jest sukcesywnie hamowany – co dla niektórych segmentów amerykańskiej gospodarki wiązać się będzie z koniecznością zmiany o charakterze systemowym. Taką sytuację obserwować można także w Europie czy Japonii – choć przyczyny dezinflacji są różne, to jej wpływ na gospodarkę we wszystkich tych krajach jest nie do przecenienia.

– Dlaczego dla nas jest to ważne? Dezinflacja pozwala bankom centralnym utrzymywać polityki monetarne w kontrolowanej sytuacji; bedą one prawdopodobnie dalej luzowane. Jeżeli spojrzymy na sytuację w roku 2008, kiedy mieliśmy duże spadki, ale z drugiej strony szczytowały ceny energii, to wtedy widzieliśmy bardzo negatywny wpływ na rynki i na całą gospodarkę – twierdzi Charles-Henri Kerkhove, twierdząc równocześnie, że luzowanie polityki monetarnej przez Fed utrzyma się w bieżącym roku.

Luzowanie jest faktem również na rynku europejskim; prelegent ocenił to zjawisko generalnie jako pozytywne, nie zapominając jednak o tym, iż polityka ta jest mocno spóźniona:

– Różnorodność, o której już mówiłem, i różne warunki w różnych regionach – chociaż wszystkich – dotyka dezinflacja, to jednak będzie to przekładało się na polityki monetarne, które są realizowane w różny sposób w różnych krajach. EBC według mnie dalej będzie kontynuować politykę luzowania polityki monetarnej. Czy QE będzie miało pozytywny wpływ na rynek? Widzimy pewne pozytywne rezultaty (…)  – ale równocześnie wiemy, że jest to bardzo późna reakcja(…) Doceniamy ten pozytywny sygnał, wpływa on na nastroje na rynkach kapitałowych – podkreślił Kerkhove.

Ekspert Fidelity przypomina, że nie tylko ECB czy bank centralny Japonii zdecydowały się na nową politykę luzowania; inne banki centralne także obcinają stopy, co jest prostą pochodną niższej presji inflacyjnej.

Inwestorzy globalni wolą rynki rozwinięte aniżeli rozwijające się – ocenia Charles-Henri Kerkhove, zaznaczając, że menedżerowie akcji na rynkach wschodzących powinni wziąć pod uwagę, że w roku 2015 – analogicznie jak rok temu – można doprowadzić do znacznych wzrostów jeśli chodzi o wyniki z tych funduszy i akcji. Jego zdaniem, warto teraz zwrócić uwagę na rynki beta, na których  trzeba być bardziej selektywnym i lepiej podejmować decyzje.

– Można podsumować, ze jest to dobre środowisko dla nas, jako ludzi zajmujących się alokacją aktywów – tak ocenił dynamicznie zmieniające się realia makroekonomiczne ekspert Fidelity. – Będziemy rzeczywiście widzieć większą zmienność na rynkach – w ubiegłym roku mieliśmy pewna anomalię, ta zmienność nie była tak wysoka jak oczekiwano w poprzednich latach. Myślimy, ze zmienność będzie odzwierciedlała sytuację gospodarcza – ale pojawiły się również ryzyka geopolityczne. Tym przysłowiowym słoniem ukrytym w szafie jest to co dzieje się w Grecji, jak również różne aspekty wiążące się z konfliktem na Ukrainie. Widzimy zachowania polityków które mogą ściśle wpływać na sytuację gospodarczą; to przekłada się na fakt, jak będą alokowane aktywa przez menedżerów – dodał Kerkhove.

Zawirowania o charakterze politycznym miały wpływ na wiele niespodziewanych ruchów na globalnym rynku – jedną z takich płaszczyzn było radykalne obniżenie cen ropy naftowej. Ekspert Fidelity przedstawił wpływ tej deprecjacji na sytuację gospodarczą, w szczególności rynek konsumencki w USA i Unii Europejskiej:

– Mówiliśmy o znacznym spadku cen ropy – to oczywiście pojawiło się w bardzo dobrym czasie dla konsumentów na rynkach rozwiniętych. Wiemy, jak sytuacja wygląda w Europie, wiemy, jak jest to pożyteczne. Różnica pomiędzy wpływem spadku cen energii w USA i Europie polega na tym, że w USA ceny benzyny są relatywnie niskie – mamy więc bezpośrednie przełożenie na konsumentów. Oczywiście, jeśli się nie mylę, podatki stanowią ok. 20 proc. co od razu przekłada się na ich siłę nabywczą. Konsumenci w USA korzystają z tej sytuacji. (…) W Europie mamy tu mniej bezpośrednie wpływy spadku cen energii – w krajach takich jak Francja 60 do 70 proc. ceny, którą płacą konsumenci, to są podatki. Tutaj ten wpływ jest bardziej pośredni, pierwsze zmiany są mniej widoczne dla samych konsumentów – chociaż w całym systemie gospodarczym dostrzega się bardzo pozytywne efekty. Widzimy ten trend także na wielu rynkach wschodzących, które znacznie subsydiowały rynki energii; teraz te nadwyżki pieniędzy można odzyskać – uważa Kerkhove, przypominając, iż wskaźniki wzrostu PKB tradycyjnie już są skorelowane z cenami energii.

Zdaniem prelegenta, efektywność energetyczna- rozumiana jako wykorzystanie energii w sposób bardziej efektywny – na pewno przełoży się na zmiany w skali makro. Innym zjawiskiem wskazującym na poprawę sytuacji konsumentów jest wzrost wynagrodzeń. W jakim stopniu ten trend daje się obserwować na rynkach rozwiniętych?

– To, co trzeba monitorować to wzrost wynagrodzeń. Czasami ludzie mówią o odbiciu gospodarczym  bez stworzenia miejsc pracy, które zostały utracone – ale tak naprawdę widzimy już wczesne oznaki poprawy poziomu wynagrodzeń. Na razie nie jest to bardzo widoczne, ale w Wielkiej Brytanii, która jest drugim kluczowym krajem pośród rynków rozwiniętych, można zauważyć naprawdę solidny wzrost rynku zatrudnienia – który jeszcze nie przełożył się na wzrost wynagrodzenia. Premier Cameron publicznie zachęcił firmy aby podniosły wypłaty dla pracowników, ponieważ faktyczna poprawa sytuacji gospodarczej nie przełożyła się jeszcze na obywateli. Trzeba zatem dokonać zmian w poziomie wynagrodzeń dla pracowników – ocenia Kerkhove.

Nieco inaczej kształtuje się sytuacja w tym zakresie w USA: –  Wzrost pensji i wynagrodzeń w USA jest dość stopniowy – z początkowo niskiego poziomu –  ale mamy bezpośrednie powiązanie pomiędzy wzrostem pensji i wzrostem konsumpcji. W USA rynek akcji jest relatywnie połączony z rynkiem krajowym, konsumpcją – jest ona oczywiście powiązana z poziomem wynagrodzeń. Mamy tu kilka elementów składowych, dzięki nim możemy przewidzieć, że jest to pozytywne – szacuje ekspert Fidelity. Jego zdaniem zatrudnienie wzrasta – i równocześnie obserwować możemy  wzrost pensji. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że w niektórych obszarach mamy wręcz spadek zatrudnienia – co nie musi świadczyć o niepokojących tendencjach.

– Kluczowym czynnikiem pewności konsumentów jest sytuacja na rynku nieruchomości – ciągła ewolucja, rynek nieruchomości w USA zmienił perspektywę. Widzimy tu bardzo solidną poprawę – zaznacza Kerkhove.

Zdaniem analityka Fidelity, obserwując sytuację w eurostrefie łatwo skoncentrować się na negatywnych aspektach. Przez ostatnich kilka lat dawało się zaobserwować dość plaski wzrost, w szczególności w Europe kontynentalnej. Jeśli porównać z USA czy Wielką Brytanią ten wzrost jest bardzo niski, ponadto cała Europa – zarówno kraje peryferyjne jak również czołowe państwa „starej” Unii (np. Francja) zmagają się z wysokim poziomem bezrobocia. – Równocześnie mamy bardzo rekordowe poziomy bezrobocia wśród młodych ludzi, w szczególności na Południu, co prowadzi do wzrostu poparcia dla populistów – ocenia Kerkhove.

Inny negatywny czynnik stanowi zadłużenie wielu krajów Europy. – Pomimo tego, ze PKB przez ostatnie lata wzrastało, nada ciągnie je w dół zadłużenie. Niektóre kraje wdrożyły reformy strukturalne, które na pewno były konieczne dla rynku pracy – a także w zakresie zrównoważonej polityki wydatków budżetowych. W Europie jest spójne podejście do tego, aby stopniowo wdrażać reformy tylko w momencie, kiedy kraje naprawdę są już zmuszone do zmiany swojej polityki – szacuje prelegent.

Jeśli chodzi o kwestie związane z ewentualnym wyjściem Grecji ze strefy euro, ekspert Fidelity zaznacza, że główny problem leży nie tam, gdzie wskazują media:

– Wpływ gospodarki greckiej w Europie jest marginalny, ten kraj jest coraz bardziej marginalizowany. EBC wprowadził bardzo silny mechanizm obronny – jednocześnie ten efekt niespodzianki w przypadku wyjścia Grecji byłby inny niż 3 lata temu. Udało się uniknąć rozprzestrzenienia problemów na resztę Eurostrefy (…) wyjście Grecji rodziłoby jednak problemy jeśli chodzi o pewność inwestorów.- twierdzi prelegent.

Zdaniem Kerkhove, analizując kwestie gospodarcze w EUR można dojść do konkluzji, że już wyszliśmy z najgorszego punktu. Dostrzegalne są dosyć dobre wskaźniki wzrostu – np. w Hiszpanii. Wiele innych krajów także odzyskało przewagę konkurencyjną.

Karol Jerzy Mórawski