Jabłko nie gruszka kredyt nie pożyczka

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Coraz wiecej klientów banków migruje do firm pożyczkowych, a 75 proc. Osób, które uzyskały pożyczkę w parabanku, posiada czynne zobowiązanie w sektorze bankowym - wynika z analizy Biura Informacji Kredytowej prezentowanej na IX Kongresie Ryzyka Bankowego 2014.

Niemal połowa z tej grupy klientów reguluje zobowiązania w terminie, lecz z jakichś powodów decyduje się iść do parabanku. Pozostali dokonują spłat nieregularnie, w tym ok. 30 proc. z opóźnieniem powyżej 90 dni. Badania wskazują, że dynamika biznesu w firmach pożyczkowych jest zdecydowanie wyższa niż w sektorze bankowym. Z czego to wynika? Po pierwsze, atakują one gorsze, niższe segmenty rynku, natomiast banki z uwagi na rekomendacje, regulacje i wysokie koszty koncentrują się na tych wyższych. Po drugie, parabank dla przeciętnego Kowalskiego jest tańszy i bardzo kusi szybkością formalności.

Ocenia się, że portfel firm pożyczkowych wynosi aktualnie ok. 4 mld zł. W przypadku sektora bankowego kredyty konsumpcyjne to ponad 150 mld zł, a łącznie z hipotekami grubo powyżej 500 mld zł. Z porównania tych liczb wychodzi ułamek, licząc jednak tylko kredyty niskokwotowe, tj. poniżej 4 tys. zł, wychodzi 30-40 proc. portfela banków, a więc nie jest to juz margines.

– Bank jest jednostka globalna, ma wysokie koszty stałe – mówił podczas panelu kongresu wiceprezes Aliora. – Nas nie stać na to, żeby udzielić małego kredytu, bo na nim nie zarobimy wystarczająco dużo przy niskich odsetkach i spadających stopach procentowych. Można oczywiście na dmuchiwać prowizje, ale żaden bank nie pozwoli sobie na pobieranie opłaty w wysokości 20-25 proc., a tyle nawet kasują parabanki za obsługę pożyczki.

Bank winien działać rozważnie, a ponieważ ma zdecydowanie większe koszty i musi je pokryć, odcina segmenty rynku, na których nie zarobi. To ci klienci w sposób naturalny migrują do firm pożyczkowych, które pozbawione czapy nadzorczej mogą sobie pozwolić na więcej.

Analizy wskazują, że kwoty jednostkowe kredytów od ośmiu lat systematycznie wzrastają, obecnie średnia wynosi 17 tys. zł, podczas gdy w_2006_r., gdy rodził się rynek consumer finance, było to ok. 4 tys. zł. Trend ten jest po części efektem konsolidacji kredytów, która nie bierze się znikąd. Klienci konsolidują swoje zobowiązania, bo „nie chcą, ale muszą”.

Zdaniem ekspertów firmy pożyczkowe nie stanowią wciąż istotnego gracza na rynku, ale w sytuacji, gdy nastąpią turbulencje na rynku globalnym, uszczkną dużo więcej z udziałów banków, szczególnie w rynku consumer finance. Nie jest prawdą – oponują przedstawiciele sektora – że nie potrafimy udzielić kredytu w piętnaście minut. Przy właściwym algorytmie oceny zdolności kredytowej, takie decyzje już często są podejmowane, oczywiście przy adekwatnej marży. Istotną wartością dla banków stało się posiadanie wiedzy o zadłużeniu klientów również w firmach pożyczkowych.

BIK zdecydowało, że parabanki z dobrą reputacją i bez prawnych zastrzeżeń mogą uczestniczyć w systemie wymiany informacji kredytowej. Co interesujące, następuję też konwergencja oferty produktowej: firmy pożyczkowe, które zaczynały od chwilówek, udzielają dłuższych pożyczek, a banki wchodzą mocniej w segment niskich kredytów, tworząc specjalne modele biznesowe, ażeby dobrze na nich zarabiać.