Igraszki mundialowo-rachunkowe

Igraszki mundialowo-rachunkowe
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Teoria Gary’ego Linekera mówi, że piłka nożna to taka gra, w której na mistrzostwach świata startują 32 drużyny, a zawsze wygrywają Niemcy. Doświadczenie ogólnożyciowe podpowiada natomiast, że biednemu wiatr zawsze w oczy. Zagrajmy zatem pieniędzmi - najpierw bogactwem całych społeczeństw, a potem tylko piłkarzy.

Porównanie produktu krajowego brutto na głowę mieszkańca nie pozostawia wątpliwości, że mistrzem świata powinna zostać Szwajcaria (78 813 dolarów per capita; wszystkie dane z 2016 roku), która w finale pokonałaby Islandię (59 977 USD). Raczej mało prawdopodobne, prawda?

Bardziej realny wydaje się los biało-czerwonych. Wprawdzie pod względem PKB Polska zajmuje dopiero 17. miejsce wśród wszystkich uczestników mistrzostw w Rosji (12 372 USD; tuż za Argentyną i… Panamą), ale do zajęcia drugiej lokaty w grupie (oczywiście za Japonią) i awansu do 1/8 finału to spokojnie wystarczy (ponad dwukrotnie więcej niż trzecia Kolumbia). Kolejnym rywalem Polaków byliby Anglicy z PKB przekraczającym 50 tys. dolarów, więc to byłby już koniec naszego mundialu.

Najbogatszym krajem, który w ogóle nie wyszedłby z grupy, byłaby Francja z PKB bliskim 37 tys. USD na osobę. Grupa z Danią (53 418), Australią (49 928) i Peru (6046), które w grupie polskiej i hiszpańsko-portugalskiej zajęłoby trzecią pozycję, wygląda wyjątkowo bogato.

Brazylia (8 650), faworyt wszystkich bukmacherów, pożegnałaby się z turniejem już po jego pierwszej fazie. Przegrać na PKB ze Szwajcarią to żaden wstyd, jednak – bez zajrzenia do ściągawki – trudno od razu uwierzyć, że „canarinhos” ulegliby także Kostaryce (11 825).

Na szczęście na boisku wszystko jest w rękach – ups, oczywiście nogach – piłkarzy. Gdyby wygrywać mieli ci najlepiej opłacani, to kibice Brazylii nie mieliby żadnych powodów do obaw. Przeciętny reprezentant tego kraju ma kontrakt wart 7,70 mln dolarów za sezon. Hiszpanie, potencjalni finaliści, zarabiają niewiele mniej – po 7,26 mln na głowę, dwie ręce i nogi.

Także w tym przypadku Polska (2,24 mln) wychodzi z grupy, ale naprawdę szczęśliwie. Po pierwsze – mieliśmy dobre losowanie. Kolumbijczykom nasi piłkarze ustępują na statystycznym kontrakcie o zaledwie 26,5 tys. USD, a od Senegalczyków są lepsi o jakieś drobniaki, niecałe 3000 „zielonych” rocznie. Po drugie – mamy Roberta Lewandowskiego. Mówi się, że jego umowa z Bayernem Monachium gwarantuje mu ponad 13,1 mln USD za sezon, co mocno zawyża średnią reprezentacji Polski (bez dochodów „Lewego” zajęlibyśmy trzecie miejsce w grupie).

Jakieś niespodzianki? Jedna – z grupy nie wyszłaby Szwecja. Wyniki meczów fazy pucharowej ustalone na podstawie zarobków piłkarzy brzmią już całkiem rozsądnie: w 1/8 finału Portugalia wygrywa z Urugwajem, Francja z Chorwacją, Brazylia z Meksykiem, Belgia z Polską, Hiszpania z Rosją, Argentyna z Danią, Niemcy z Serbią, a Anglia z Kolumbią. W ćwierćfinałach Francja eliminuje Portugalię, Brazylia Belgię, Hiszpania Argentynę i Niemcy Anglię. Do finału awansują Brazylia i Hiszpania kosztem Francji i Niemiec.

Mistrzami świata – po raz szósty – zostają „canarinhos”. W meczu o trzecie miejsce… A zresztą, kogo – poza samymi zainteresowanymi – obchodzi finał pocieszenia?