Horyzonty Bankowości 2014: Unia bankowa to nie wszystko

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2014.03.foto.024.314x400O miejscu sektora finansowego w społecznej gospodarce rynkowej i jego znaczeniu dla utrzymania się na ścieżce zrównoważonego wzrostu gospodarczego z Krzysztofem Pietraszkiewiczem, prezesem Związku Banków Polskich, rozmawia Grzegorz Brudziński

Dyskusja o szczegółach unii bankowej zdaje się, że przysłania bardziej fundamentalne pytanie…

-… o m iejsce bankowości w europejskiej gospodarce rynkowej, w t ym oczywiście i w Polsce. Patrząc jednak na całą Unię Europejską, należy dostrzegać różnice i odpowiednio do nich kształtować podejście. Niektóre rozwiązania, które są zasadne w k rajach wysoko czy wręcz nadmiernie ubankowionych nie mają racji bytu w Polsce. Mimo ogromnego skoku cywilizacyjnego, jaki się dokonał wciągu ostatnich 25 lat, my wciąż na tle pozostałych państw UE jesteśmy krajem o bardzo niskim stopniu ubankowienia. Pod względem relacji depozytów do PKB plasujemy się na trzecim miejscu od końca. Podobne miejsce zajmujemy, jeśli spojrzymy na stosunek funduszy własnych sektora do PKB. Jeszcze gorzej wypadamy, gdy mówimy o k redytowaniu przedsiębiorstw, bo tu jesteśmy na ostatnim miejscu w całej Unii. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zdolność finansowania rozwoju jednostek samorządu terytorialnego, gospodarki czy klientów indywidualnych przez polskie banki jest bardzo ograniczona. Trzeba to mieć na uwadze, kiedy mówimy o takim automatycznym przenoszeniu rozwiązań z i nnych krajów.

To jest już przesądzone?

– Nie jestem przekonany. Myślę raczej, że koncepcja unii bankowej będzie dalej ewaluowała, szczególnie w tej części dotyczącej relacji między władzami nadzorczymi na poziomie europejskim a k rajowymi organizacjami nadzoru. Ta konstrukcja będzie się zapewne zmieniać pod wpływem przystępowania kolejnych krajów do strefy euro, czemu będzie towarzyszyć przesunięcie w stronę przyznania większej roli systemowej krajowym bankom centralnym. Spodziewałbym się także refleksji nad konsekwencjami ewentualnej pełnej homogenizacji systemów bankowych. Moim zdaniem, utrzymanie jej zdywersyfikowanego modelu w krajach średnich i dużych, do których zalicza się Polska, zapewnia bez porównania lepsze rezultaty. My potrzebujemy banków globalnych, regionalnych i lokalnych tak samo, jak banków specjalistycznych czy uniwersalnych. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapewnić stabilne finansowanie i doprowadzić do zdywersyfikowania ryzyk o charakterze systemowym. My potrzebujemy dobrze zarządzanych instytucji finansowych wszelkich typów i myślę, że wcześniej czy później taki pożądany stan jednak osiągniemy.

Tymczasem wciąż można wskazać na pewne niekonsekwencje w polityce państwa wobec sektora bankowego, nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej.

– To jest rzeczywiście problem. Z jednej strony nakazuje się instytucjom bankowym szybkie zbudowanie funduszy własnych, i to najlepiej pierwszej kategorii, ale w praktyce utrudnia się ich zgromadzenie. Bo w sytuacji, gdy przychody odsetkowe są pod presją z uwagi na rekordowo niski poziom stóp procentowych, to jednocześnie wprowadza się ograniczenia o charakterze administracyjnym na alternatywne źródła przychodów z opłat i prowizji. To nie koniec takich niekonsekwencji. Trzeba pamiętać, że nadzorcy nakazują zachowanie szczególnie ostrożności, gdy chodzi o k redytowanie gospodarki, podczas gdy regulatorzy, w postaci rządów czy parlamentów, oczekują działań diametralnie przeciwnych. W dodatku ocena naszego sektora często jest kształtowana przez pryzmat doświadczeń w Zachodniej Europie, które nie są adekwatne do wydarzeń w naszym kraju. Polski sektor bankowy, i mówię to z dumą, nie wymagał rekapitalizacji. Ani jedna złotówka ze środków publicznych nie była potrzebna. Trudno zatem znaleźć uzasadnienie dla buńczucznych żądań formułowanych przez niektórych populistów parlamentarnych, wzywających do wprowadzenia podatku bankowego, ograniczenia stawek interchange czy innych opłat bankowych. Klientami banków są zarówno ci, którzy lokują w n ich depozyty, jak i ci, którzy zaciągają w nich kredyty. Sztuczna pomoc dla jednej z t ych grup niemal za każdym razem okaże się krzywdząca dla drugiej i o t ym świat polityki nie powinien nigdy zapominać.

Zmiana poprzez dialog?

– Jestem głęboko przekonany, że nam jest bardzo potrzebna rozmowa o roli banków w społecznej gospodarce rynkowej i o ś cieżce zrównoważonego rozwoju. A właśnie o niej mówi nasza konstytucja, gdy w art. 5 stwierdza ponad wszelką wątpliwość: Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa naturalnego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju. Jeśli zaś sięgniemy do traktatu lizbońskiego, to on wręcz definiuje, że ta przestrzeń gospodarcza pod nazwą Unia Europejska także powinna posiadać cechy ustroju społecznej gospodarki rynkowej. A jeśli tak – to modelem instytucji finansowej, który najlepiej pasuje do tych warunków jest model bankowości uniwersalnej. Bo w n im możemy zawrzeć zarówno efektywność ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI